DAJ CYNK

Rząd przeszuka smartfony Polaków. Sądy ostrzegają

Damian Jaroszewski (NeR1o)

Wydarzenia

Rząd będzie inwigilować Polaków. Sądy ostrzegają

Polski rząd pracuje nad projektem ustawy, który da służbom jeszcze większe możliwości inwigilowania obywateli. Sędziowie ostrzegają, że nie mają nad tym odpowiedniej kontroli.

Projekt ustawy prawo komunikacji elektronicznej (nazywany również lex pilot) nadaje służbom dodatkowe uprawnienia w kwestii zbierania informacji na temat obywateli. Politycy i eksperci obawiają się, że będzie to oznaczało masową inwigilację Polaków. Z kolei rządzący uspokajają, że przecież wszystko dzieje się pod kontrolą sądów. Rzecz w tym, że sędziowie sami uważają, że to kontrola iluzoryczna — informuje TVN24.

Służby będą inwigilować obywateli?

Projekt nowej ustawy pozwala służbom między innymi na dostęp do naszych komunikatorów internetowych, adresów IP, lokalizacji logowania, treści wiadomości e-mail czy naszych nicków. Do przesyłania danych o nas do służb będą zobowiązane nie tylko firmy telekomunikacyjne, ale także dostawcy poczty elektronicznej oraz innych usług internetowych

To dużo szersze uprawnienia niż do tej pory i nic dziwnego, że budzą one wątpliwości wielu ekspertów. Zresztą sam podsekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (KPRM) napisał w opinii do projektu nowych regulacji, że "pogłębia on zakres niezgodności przepisów z prawem UE".

Polity partii rządzącej uspokajają, że to jedynie dostosowanie przepisów do obecnych warunków, panujących w XXI wieku. Poza tym przypominają, że służby nie będą mogły sprawdzać dowolnego obywatela. Wszystko musi odbywać się w zgodzie z obowiązującymi przepisami, co oznacza między innymi kontrole sądów. Tylko tak brzmi teoria, a co innego w praktyce. Sami sędziowie uważają, że nie dysponują odpowiednimi narzędziami, a kontrola nad działaniem służb jest iluzoryczna.

Kontrola operacyjna w praktyce

Kontrola operacyjna może być w Polsce przeprowadzona przez różne służby. Na liście uprawnionych podmiotów znajdują się nie tylko policja, ABW, CBA, Służba Kontrwywiadu Wojskowego czy Żandarmeria Wojskowa, ale także Straż Graniczna, Służba Celno-Skarbowa czy nawet Inspektorat Wewnętrzny Służby Więziennej.

Każda z tych służb musi mieć uzasadniony powód, aby kontrolę operacyjną przeprowadzić. Co więcej, ma ona zastosowanie tylko w przypadku określonych przestępstw, które są umyślne i są ścigane z oskarżenia publicznego. To między innymi przestępstwa: przeciwko obrotowi gospodarczemu, przeciwko wolności seksualnej i obyczajności, skarbowe, ścigane na mocy umów międzynarodowych czy przeciwko życiu. Wszystkie zostały wymienione w art. 19 ustawy o policji.

Aby kontrolę przeprowadzić, służby muszą uzyskać zgodę prokuratora okręgowe lub generalnego, a także sądu okręgowego. Taka kontrola początkowo może trwać 3 miesiące, ale w uzasadnionych przypadkach może zostać przedłużona maksymalnie do 18 miesięcy. 

Kontrola jest iluzoryczna?

W teorii wszystko wygląda prawidłowo. Gorzej z praktyką, o czym przekonują sami sędziowie. Jednym z nich jest Piotr Gąciarek. Już rok temu mówił on, że sędziowie tak naprawdę nie mają żadnej kontroli.

Nie mamy i nigdy żeśmy nie mieli tak naprawdę niezależnego organu nadzoru nad czynnościami operacyjnymi służb. Nie ma w Polsce nikogo, kto mógłby wejść w te służby i zażądać wszystkiego, łącznie z dokumentami tajnymi. Wszystko opiera się na zaufaniu i założeniu, że w CBA i ABW pracują ludzie z gruntu uczciwi. Przepisy o CBA, ABW czy policji mówią, że przedstawia się sądowi, wraz z wnioskiem, materiały uzasadniające kontrolę operacyjną. Nigdy sąd nie będzie wiedział, czy przedstawiono mu 100 procent, 90 procent, a może 20 procent i czy jest to skompilowane, zmanipulowane

- mówił Piotr Gąciarek, sędzia z Warszawy.

Dodatkowo sędziowie wskazują na ogromną liczbę takich wniosków, których nie są w stanie fizycznie zweryfikować. Mogą robić to na wyrywki, ale wtedy taka kontrola jest tylko pobieżna. W ten sposób pozostawia się pole do nadużyć. Poza tym, po wydaniu zgody, sędzia nie ma dalszej kontroli nad sprawą. Nie wie też, kiedy dokładnie kończy się kontrola operacyjna (o ile nie została przedłużona).

To wszystko sprawia, że projekt nowej ustawy budzi duże wątpliwości i według ekspertów może być polem do ogromnych nadużyć. Na razie nic nie wskazuje, aby miał się zmienić. 13 stycznia Sejm odrzucił wniosek o odrzucenie tego projektu, więc skierowano go do dalszych prac.

Zobacz: Kontrole pieniędzy Polaków to pikuś. Rząd zaciska pętlę
Zobacz: Policja sprawdzi, co klikają Polacy. Wydała na to 6,5 mln zł
 

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Alexandros Michailidis / Shutterstock.com

Źródło tekstu: TVN24, oprac. własne