DAJ CYNK

Drożyzna atakuje. OnePlus Open - test

Arkadiusz Bała (ArecaS)

Testy sprzętu


OnePlus Open to składany smartfon o fotograficznym zacięciu. Jak sprawdza się w akcji?

Składane smartfony to taki najnowszy trend w branży mobilnej. Co chwila debiutują nowe urządzenia tego typu, bo i każda marka chce mieć taki telefon w swojej ofercie. Nie inaczej jest z OnePlusem, który wszedł w ten segment rynku z przytupem, prezentując model OnePlus Open.

Dla kontekstu wypada wspomnieć, że nie jest to tak do końca debiut producenta na tym obszarze. OnePlus jest aktualnie częścią OPPO, a OPPO kilka składaków już na swoim koncie ma. Chociażby model OPPO Find N2, którego de facto bezpośrednim następcą jest OnePlus Open (na niektórych rynkach sprzedawany jako OPPO Find N3).

Do czego zmierzam? Ano do tego, że producent jakieś doświadczenie w projektowaniu tego typu urządzeń powinien mieć. No i faktycznie na papierze OnePlus Open wygląda bardziej niż obiecująco. Telefon wyposażono w procesor Qualcomm Snapdragon 8 Gen 2, dwa wysokiej klasy wyświetlacze AMOLED i imponujący aparat z peryskopowym teleobiektywem.

Oczywiście jak w przypadku większości tego typu urządzeń, cena jest zaporowa. W polskich sklepach OnePlus Open ma kosztować 8999 zł.

Co w zestawie?

W pudełku z OnePlus Open tradycyjnie znajdziemy zestaw dokumentacji, kluczyk do tacki SIM i przewód USB-C. Co jednak ciekawe, znajdziemy tu także szybką ładowarkę w technologii SuperVOOC (co jest dość istotne – wrócę do tego przy części poświęconej baterii) oraz plastikowe etui. To ostatnie jest bardzo delikatne i choć pewnie jakąś ochronę zapewnia, to w toku testów przyprawiało mnie raczej o frustrację.

Wygląd

Elegancki i smukły. Tak w dwóch słowach można opisać wygląd nowego OnePlusa. Składak dość konsekwentnie trzyma się estetyki znanej z tradycyjnych smartfonów producenta, którą udało się nieźle przenieść na grunt nowej konstrukcji. No dobra – jest jeden element, który psuje efekt. Mowa o wyspie aparatu. Do tego jednak wrócę za chwilę.

OnePlus Open - test


Patrząc na złożonego Opena od frontu można się w ogóle nie zorientować, że mamy do czynienia ze składakiem. Co prawda wprawne oko wychwyci, że konstrukcja telefonu nie jest do końca symetryczna – z prawej mamy zaokrąglone rogi, a z prawej kąty proste – ale nie jest to pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy. Zamiast tego uwagę przykuwa wyświetlacz o zupełnie normalnych proporcjach, co powinno pozwolić na komfortowe korzystanie bez rozkładania.

Po rozłożeniu OnePlus Open zmienia się w kompaktowy tablet. No, prawie. Telefon nie rozkłada się całkiem na płasko. Brakuje do tego dosłownie kilku stopni i choć funkcjonalnie nie robi to różnicy, to psuje nieco efekt wizualny. Na plus warto natomiast wspomnieć, że producentowi całkiem skutecznie udało się zatuszować fałdę na zagięciu, choć oczywiście jest ona obecna. No i dla formalności – znajdziemy tu także otwór aparatu na prawej połowie ekranu.

OnePlus Open - test


Jeśli spojrzymy na tył telefonu, nagle robi się… interesująco. W wersji sklepowej mamy tu szklane, błyszczące wykończenie. Prezentuje się zupełnie w porządku, choć bardziej przypadła mi do gustu wersja czarna z imitacją skóry, którą otrzymałem do testów. Niestety tego wariantu nie kupimy w Polsce, a szkoda. Podejrzewam jednak, że wiele osób nawet nie zwróci uwagi na kolor urządzenia, bo ich wzrok przykuje gigantyczna wyspa aparatu.

Pisząc „gigantyczna” naprawdę mam to na myśli. Okrągłe wybrzuszenie zajmuje blisko połowę plecków i zdecydowanie zwraca na siebie uwagę. Czy może się to podobać? Może. Telefon całkiem nieźle imituje estetykę kojarzoną z kompaktowymi aparatami, w czym bez wątpienia pomaga obecność trzech obiektywów i logo Hasselblad. 

Podejrzewam jednak, że większość użytkowników odrzuci fakt, że cała ta konstrukcja wystaje poza obręb obudowy na dobrych kilka milimetrów. Tego nie zatuszuje żadne etui.  Szczególnie kiedy odłożymy telefon na biurko i zorientujemy się, że za żadne skarby nie da się go położyć na płasko. Wygląda to tak absurdalnie, że sam w pierwszej chwili wybuchnąłem głośnym śmiechem.

Żeby była jasność – jest w tym szaleństwie pewna metoda. Jeśli nie liczyć wyspy aparatu, OnePlus Open jest jednym z najcieńszych składaków dostępnych obecnie na rynku. Rozłożony ma grubość raptem 5,8 mm. W normalnych okolicznościach nawet uznałbym to za zaletę, ale tutaj ewidentnie mamy przegięcie w drugą stronę. Podejrzewam, że gdyby całość była grubsza o jakieś 2 mm, nikt nie miałby z tym problemu, a może nawet udałoby się upchnąć, nie wiem, większy akumulator.

Ale wróćmy do rzeczy miłych i przyjemnych. Wokół telefonu znajdziemy aluminiową ramkę. Mamy też zaawansowany zawias, który umożliwia zamknięcie telefonu na płasko, bez żadnej szpary. Tego typu rzeczy zasługują na pochwałę.

Rozmieszczenie elementów sterujących jest bardzo klasyczne. Patrząc na rozłożony telefon od góry, znajdziemy dwa głośniki multimedialne, mikrofon oraz port podczerwieni.

OnePlus Open - test

Z prawej znalazły się przyciski regulacji głośności oraz przycisk zasilania zintegrowany ze skanerem linii papilarnych.

OnePlus Open - test

U dołu znalazł się port USB-C, kolejne dwa głośniki i tacka na dwie karty nanoSIM.

OnePlus Open - test

Z lewej znalazł się fizyczny suwak wyciszenia.

Wykonanie

Do produkcji OnePlus Open producent wykorzystał materiały klasy premium. W przypadku wersji sklepowej mamy tu do czynienia ze szkłem Gorilla Glass Victus oraz aluminium. Wyjątkiem jest powłoka wewnętrznego wyświetlacza, którą chroni miękkie tworzywo. Tutaj telefon nie odbiega od branżowych standardów. Spasowanie elementów jest generalnie bardzo dobre, choć ze względu na nietypowe gabaryty telefon wydaje się bardzo delikatny.

OnePlus Open - test

Na osobną wzmiankę zasługuje zawias. Działa on płynnie i bardzo lekko. Powiedziałbym, że nawet nieco zbyt lekko. Choć raczej nie musimy się bać, że smartfon będzie się otwierał i zamykał sam z siebie, to jednak mam pewne obawy, czy z czasem nie pojawią się tutaj zbyt duże luzy. Przeszkadza to także podczas korzystania z telefonu w pozycji półotwartej. Choć oprogramowanie ewidentnie zostało przygotowane z myślą o takiej ewentualności, zawias wydaje się do niej nie do końca przystosowany.

Wygoda obsługi

Biorąc pod uwagę, że grubość i proporcje OnePlusa Open są zbliżone do klasycznego smartfona, na zdrowy rozsądek z zamkniętego telefonu też powinno się korzystać podobnie. Oczywiście już tutaj pojawia się problem z obsługą jedną ręką, bo ekran o przekątnej 6,3” do jakichś wybitnie kompaktowych nie należy.

OnePlus Open - test


Podejrzewam jednak, że to nie on będzie Wam przeszkadzał, a wyspa aparatu, która jest tak duża, że praktycznie uniemożliwia normalny chwyt telefonu. O komfortowym sięganiu do przycisków regulacji głośności w ogóle możecie zapomnieć. Tutaj producent zaliczył w mojej ocenie olbrzymią plamę.

W efekcie z Opena dużo lepiej korzystało mi się w formie rozłożonej. Wyświetlacz o przekątnej 7,8” zapewnia wystarczającą przestrzeń do komfortowej pracy, a problemy z wyspą aparatu nie są aż tak odczuwalne. Nie nazwałbym może bohatera testu najwygodniejszym składakiem, z jakim miałem do czynienia, ale do trybu tabletu nie mam też jakichś większych zastrzeżeń.

Na osobną pochwałę zasługuje obecność fizycznego suwaka wyciszenia. To rewelacyjne rozwiązanie, które chciałbym widzieć w każdym smartfonie. Bardzo mnie cieszy, że producent nie zrezygnował z niego, projektując swój składany model.

Wyświetlacze

OnePlus Open wyposażony został w dwa wyświetlacze Fluid AMOLED. Zewnętrzny ma przekątną 6,3” oraz rozdzielczość 1116x2484, natomiast wewnętrzny to panel o przekątnej 7,8” i rozdzielczości 2268x2440. Obydwa charakteryzują się odświeżaniem na poziomie 120 Hz.

Jeśli chodzi o pomiary, w większości wypadają one podobnie. Największa różnica dotyczy jasności, gdzie na zewnętrznym ekranie w trybie automatycznym zmierzyliśmy 670 nitów, a na wewnętrznym 1033 nity. Obydwa wyniki gwarantują dobrą czytelność w jasnym słońcu, choć oczywiście różnica jest odczuwalna. Kontrast i kąty widzenia w obydwu przypadkach wypadają wzorowo.

  Jasność
maksymalna
Temperatura
bieli
Kontrast Pokrycie
gamutów
Błąd ΔE

Wyświetlacz
zewnętrzny

Auto: 670 cd/m²
Ręcznie: 601 cd/m²
Naturalne: 7552K
Pro: 6325K
n/d Tryb Naturalny:
sRGB: 94,3%
Adobe RGB: 67,8%
DCI-P3: 71,5%
Tryb Pro:
Średni: 1,17
Maksymalny: 4,72
Wyświetlacz
wewnętrzny
Auto: 1033 cd/m²
Ręcznie: 607 cd/m²
Naturalne: 7095K
Pro: 6344K
n/d Tryb Naturalny:
sRGB: 94,8%
Adobe RGB: 67,8%
DCI-P3: 71,3%
Tryb Pro:
Średni: 1,10
Maksymalny: 4,55


Odwzorowanie kolorów mogłoby być lepsze. W domyślnych ustawieniach mówimy tu o ok. 94-95 procent pokrycia gamutu sRGB oraz ok. 70 procent dla Adobe RGB i DCI-P3. Obydwa panele notują bardzo podobne rezultaty. Możliwe, że zastosowany przez producenta profil kolorystyczny jest programowo ograniczony do palety sRGB, co wyjaśniałoby, czemu pokrycie pozostałych gamutów jest takie niskie. Tłumaczyłoby to także, dlaczego producent chwali się pokryciem 100 procent przestrzeni DCI-P3, nawet jeśli w żaden sposób nie wynika to z naszych pomiarów.

Trzeba natomiast pochwalić poprawność kalibracji. Nawet w domyślnym profilu Naturalnym średni błąd ∆E ma wartość raptem 1,4, a można go jeszcze bardziej obniżyć, aktywując tryb Pro. Wtedy jego wartość spada do ok. 1,1. No i ponownie – wyniki te dla obydwu ekranów prezentują się w zasadzie identycznie. Mamy także do dyspozycji funkcję Naturalne Odcienie, która dopasowuje balans bieli do panujących warunków oświetleniowych.

Wydajność

Procesor na pokładzie OnePlusa Open to Qualcomm Snapdragon 8 Gen 2. To osmiordzeniowa jednostka wykonana w litografii 4 nm. Składają się na nią pojedynczy rdzeń Cortex-X3 3,36 GHz, dwa Cortex-A715 2,8 GHz, dwa Cortex-A710 2,8 GHz i trzy Cortex-A510 2,0 GHz. Do tego na pokładzie znajdziemy układ graficzny Adreno 740, 16 GB RAM LPDDR5X i 512 GB pamięci wewnętrznej UFS 4.0.

Wydajność ogólna

AnTuTu V9

Geekbench 5

AI Benchmark

Jeden rdzeń

Wszystkie rdzenie

ASUS Zenfone 10 1308235 1470 4971 2108
Honor Magic5 Pro 1215953 1431 4417 2014
Huawei Mate X3 1034189 1304 4277 1718
iPhone 14 Pro Max 972455 1891 5449 -
iPhone 15 - - - -
Motorola Edge 40 Pro 1255432 1483 4881 2040
Nothing Phone (2) 857679 989 3653 1752
Nubia Redmagic 8S Pro 1323878 1557 5124 2027
OnePlus 10T 1026360 1323 3994 1350
OnePlus 11 5G 1250574 1495 4930 2006
OnePlus Nord 3 969753 1189 3976 990,8
OnePlus Open 1249643 1489 4800 2051
Samsung Galaxy Z Fold3 5G 756721 1124 3466 204,2
Samsung Galaxy Z Fold4 980541 1314 3956 1350
Samsung Galaxy Z Fold5 1194481 1446 4855 2095
Xiaomi 13 Pro 1318041 1506 5194 2054
Xiaomi 13T Pro 1246994 1467 4789 1732


To w zasadzie najmocniejsze możliwe podzespoły, jakie aktualnie są dostępne dla smartfonów z Androidem. Nie powinno więc nikogo dziwić, że nowy OnePlus jest telefonem szybkim. Piekielnie szybkim. W testach benchmarkowych trzyma poziom pozostałych tegorocznych flagowców, czasem jedynie tracąc kilka procent względem czołówki. W codziennych zastosowaniach działa natomiast responsywnie i radzi sobie nawet z najtrudniejszymi wyzwaniami. Także z grami.

Wydajność w grach

3D Mark GFXBench offscreen

Maksymalna temperatura obudowy [°C]

Wild Life Extreme

Wild Life Extreme Stress Test

Aztec Ruins Vulkan High Tier (1440p Offscreen)

Car Chase (1080p Offscreen)

ASUS Zenfone 10 Maxed out 45,80% 3978 7703 46,8
Honor Magic5 Pro 3663 35,20% 4301 7426 47
Huawei Mate X3 2764 34,70% 3180 6022 47,2
iPhone 14 Pro Max 3378 68,90% 3402 6088 47
iPhone 15 2932 78,50% 2511 5435 43,7
Motorola Edge 40 Pro 3645 80,30% 4324 7333 47,3
Nothing Phone (2) 2811 60,40% 2938 4514 42
Nubia Redmagic 8S Pro 3783 97,60% 4531 7823 42
OnePlus 10T 2766 90,00% 3304 6022 47
OnePlus 11 5G 3707 54,90% 4435 7514 48,3
OnePlus Nord 3 2393 56,20% 2737 4666 45,6
OnePlus Open 3707 66,40% 4440 6477 49,5
Samsung Galaxy Z Fold3 5G - - 1650 3798 50,5
Samsung Galaxy Z Fold4 2780 50,00% 3237 6065 47,5
Samsung Galaxy Z Fold5 3720 52,70% 3894 3726 48,4
Xiaomi 13 Pro 3779 97,80% 4402 7529 49,5
Xiaomi 13T Pro 3451 84,50% 4044 6515 52,5


Kultura pracy nie jest mocną stroną bohatera testu, ale jak na flagowca nie wypada najgorzej. Pod obciążeniem telefon utrzymał mniej więcej 66,4 procent swojej maksymalnej wydajności, co w tej klasie sprzętu jest dobrym rezultatem. Nieco gorzej ma się sprawa z temperaturą obudowy, która w najgorętszym punkcie osiągnęła 49,5 °C. Poparzyć może nie poparzy, ale korzystanie z tak rozpalonego telefonu do przyjemnych na pewno nie należy.

Biometria

OnePlus Open wyposażony został w optyczny skaner linii papilarnych zintegrowany z przyciskiem zasilania. Wybór takiego rozwiązania w przypadku składanego smartfona wydaje się jak najbardziej zrozumiały. Niestety jego implementacja kuleje.

OnePlus Open - test


Obszar czytnika jest nieco zbyt mały, w związku poprawne ułożenie palca bywa problematyczne. W efekcie odblokowanie telefonu wymaga nieraz kilku prób, zanim urządzenie zaskoczy i poprawnie rozpozna właściciela. Szkoda, bo problem wydaje się stosunkowo łatwy do rozwiązania, gdyby producent pozwolił sobie na dodatkowy milimetr grubości. No ale to gdybanie, a jest jak jest.

Łączność

OnePlus Open wspiera łączność 5G oraz karty eSIM. Znajdziemy tutaj także obsługę funkcji Wi-Fi Calling. Mamy więc do czynienia z pełnym zestawem, którego można oczekiwać od telefonu tej klasy.

Z innych funkcji łączności mamy Wi-Fi 7, Bluetooth 5.3, NFC oraz port podczerwieni. Ten ostatni może być wykorzystany do sterowania innymi urządzeniami, np. telewizorami. 

Funkcja lokalizacji bazuje z kolei na technologiach GPS (L1+L5), GLONASS, GALILEO (E1+E5a), BDS i QZSS.

Interfejs

OnePlus Open pracuje pod kontrolą systemu Android 13 z nakładką OxygenOS 13.2. 

OnePlus Open - test

To mocna zmodyfikowana wersja Zielonego Robocika, która jednak powinna wydać się znajoma każdemu, kto miał w ostatnim czasie do czynienia z innymi urządzeniami producenta. Interfejs Chińczyków jest czytelny, estetyczny i intuicyjny. Znajdziemy tu także całkiem rozbudowane opcje personalizacji.

OnePlus Open - test

Zestaw preinstalowanych na urządzeniu aplikacji jest bogaty, jednak w większości mamy tu do czynienia z praktycznymi narzędziami, takimi jak autorski menedżer plików czy wspomniana już wcześniej aplikacja pilota. Nie ma więc nadmiaru bloatware’u, a same aplikacje przygotowane przez producenta sprawiają pozytywne wrażenie. Są czytelne i funkcjonalne, tak jak cała reszta interfejsu.

OnePlus Open - test

A jak telefon radzi sobie z wykorzystaniem dodatkowego wyświetlacza? Dobrze, choć nie tak dobrze jak niektórzy konkurenci. Do dyspozycji mamy docka, który gwarantuje łatwy dostęp do najczęściej wykorzystywanych aplikacji i umożliwia szybkie przełączanie między uruchamianymi ostatnio programami. Same apki systemowe są z kolei dobrze przystosowane zarówno do pracy na pełnym ekranie oraz w wielu oknach.

OnePlus Open - test

Autorski rozwiązaniem OnePlusa/OPPO jest funkcja nazwana Open Canvas, która umożliwia rozstawienie okienek poza obszarem wyświetlania, by móc przeskoczyć do nich za pomocą prostego gestu. Najbliższym analogiem wydaje się tutaj apple’owski Stage Manager, choć mówimy tu raczej o zbliżonej idei, bo implementacja jest zupełnie inna. Działa to całkiem znośnie, choć koniec końców funkcjonalnie jest to po prostu kilka kolejnych skrótów. 

OnePlus Open - test

Głośniki

Nowy składak OnePlusa posiada poczwórne głośniki, dzięki czemu w każdym ustawieniu możemy się cieszyć dźwiękiem stereo. Jego jakość określiłbym jako przyzwoitą. Telefon fajnie radzi sobie z kreowaniem przestrzeni. Dobrze wypada również głośność maksymalna. Mamy tu jednak wyraźne braki w basach i niższej średnicy, przez co całość brzmi nieco pusto (w notatkach użyłem określenia „jak mokry karton”, jeśli miałoby to komuś pomóc z wyobrażeniem sobie, o czym piszę).

Oczywiście telefon nie posiada wbudowanego gniazda jack, ale w 2023 roku już chyba nikogo to nie dziwi.

 Aparat

Aplikacja aparatu na pokładzie OnePlusa Open pozbawiona jest większych ekscesów. Charakteryzuje się tym samym prostym i czytelnym interfejsem, który można znaleźć na tradycyjnych smartfonach producenta. I dobrze, bo spisuje się on bardzo dobrze. Jego jedynym grzeszkiem jest pomarańczowy przycisk migawki, przez który łatwo niechcący pomylić tryby fotograficzne z tymi do nagrywania wideo.

OnePlus Open - test

Oczywiście znalazło się tutaj kilka usprawnień związanych ze składaną konstrukcją urządzenia. Możemy np. włączyć dostępny na stałe podgląd ostatniego zdjęcia lub wykorzystać zewnętrzny ekran, by wykonać selfie tylnym aparatem. Nic szczególnie spektakularnego, ale na pewno robi robotę.

OnePlus Open - test

OnePlus Open wyposażony został w tryb manualny, który pozwala na ręczną zmianę ustawień ekspozycji. Dodatkowo posiada on kilka udogodnień, które powinny być standardem w sprzęcie o zacięciu fotograficznym, a niestety nie są – m.in. focus peaking i zapis plików RAW.

OnePlus Open - test

Po sprzęcie z tak gigantyczną wyspą aparatu można się spodziewać sporych ambicji fotograficznych. Rzeczywiście, na tym polu OnePlus Open nie zawodzi. Główny aparat telefonu bazuje na sensorze Sony LYT-T808 o rozdzielczość 48 Mpix. To duża matryca 1/1,43”, którą sparowano z obiektywem o ogniskowej odpowiadającej 24 mm dla pełnej klatki i przysłonie f/1.7. Nie zabrakło też optycznej stabilizacji obrazu (OIS).

Jakość zdjęć z głównego aparatu jest dobra. Na pochwałę zasługuje bez wątpienia bardzo dobra zdolność rozdzielcza zastosowanej jednostki, a co za tym idzie, szczegółowość fotografii. Co prawda nadal mamy tutaj do czynienia ze zmorą mobilnej fotografii, czyli agresywnym wyostrzaniem, ale nie psuje ono efektu całkowicie.

OnePlus Open - test


Nieco więcej oczekiwałbym natomiast w zakresie odwzorowania kolorów. Jak na sprzęt tej klasy i o takich aspiracjach rozpiętość tonalna wydaje się bardzo uboga, a przejścia między poszczególnymi odcieniami prezentują się nienaturalnie. Szczęśliwie problem ten wydaje się mieć podłoże software’owe, więc niewykluczone, że coś jeszcze poprawi się w toku przyszłych aktualizacji.

Na pochwałę zasługuje natomiast jakość zdjęć po zmroku, które nawet przy wysokim ISO mogą się pochwalić wysoką szczegółowością i niezłymi kolorami. W zasadzie poza niewielkim spadkiem kontrstu trudno dostrzec tutaj wyraźny regres. Unikałbym natomiast stosowania dedykowanego trybu nocnego. Raz, zwykle i tak nie będzie potrzebny. Dwa, zdarza mu się zrobić sieczkę z kolorami, szczególnie kiedy w kadrze pojawia się kilka źródeł światła.

Aparat ultraszerokokątny wykorzystuje sensor Sony IMX581 o rozdzielczości 48 Mpix oraz obiektyw o ekwiwalencie ogniskowej 14 mm i f/2.2. To oznacza kąt widzenia ok. 114°. Sprawdza się on jak na tego typu konstrukcję bardzo dobrze. Mamy tu wysoką ostrość w centrum kadru, niezłą szczegółowość i zupełnie przyzwoity zakres dynamiki. Co równie istotne, telefon skutecznie radzi sobie z korygowaniem wad optyki, choć kolorowych obwódek w pobliżu krawędzi kadru nie udało się całkiem wyeliminować.

Moduł tele to tutaj bez dwóch zdań główna atrakcja. Wykorzystuje on sensor OmniVision OV64B o rozdzielczości – nie zgadniecie – 64 Mpix. Do tego znajdziemy tu peryskopowy obiektyw z trzykrotnym optycznym przybliżeniem, co przekłada się na ekwiwalent ogniskowej ok. 70 mm. Jest też optyczna stabilizacja obrazu (OIS).

Wykonane z jego pomocą zdjęcia prezentują się bardzo dobrze. Nie dość, że mamy do dyspozycji bardzo użyteczną ogniskową (szczególnie do portretów i detali krajobrazu), to technicznie fotografie wypadają bez większych zarzutów. Ostrość i odwzorowanie detali stoją na wysokim poziomie, a kolory są przyjemne dla oka. Może mają nieco zbyt wysokie nasycenie, ale nie psuje to na szczęście odbioru. 

W razie potrzeby można także sięgnąć po dodatkowy zoom cyfrowy, który zwiększa ogniskową do ekwiwalentu ok. 145 mm. Tutaj można już dostrzec pewne niedociągnięcia techniczne, ale żeby je znaleźć, nadal trzeba się wysilić i szukać na mocnych zbliżeniach. Generalnie jednak tryb ten nadal pozostaje całkowicie użyteczny i świetnie sprawdza się np. do fotografii makro (tudzież z pogranicza makro).

Co ważne, z modułu tele da się skorzystać także po zmroku. Wykonane w ten sposób fotografie nadal prezentują się dobrze, nawet jeśli gołym okiem widać niższą szczegółowość i wyższy poziom zaszumienia. Jeśli jednak mamy szukać poważniejszych problemów, wskazałbym raczej na problemy ze złapaniem stabilnego ujęcia. W słabym oświetleniu telefon sięga po czasy naświetlania, za którymi wbudowana stabilizacja nie zawsze potrafi nadążyć. Na całe szczęście jest to problem, który stosunkowo łatwo obejść, o ile wiemy o jego istnieniu.

OnePlus Open - test

OnePlus Open wyposażony został ponadto w dwie kamery przednie: zewnętrzną i wewnętrzną. Pierwsza rozdzielczość 32 Mpix, druga 20 Mpix. Obie pozwalają na uzyskanie dobrze wyglądających fotografii z poprawną ekspozycją i niezłą ostrością. Obie radzą sobie przyzwoicie nawet po zmroku. Wreszcie obydwu można zarzucić tę samą wadę, tj. przeciętną szczegółowość.

OnePlus Open - test

Generalnie jednak spełniają swoje zadanie. No i warto pamiętać, że ich rola jest tutaj nieco ograniczona, bo do zrobienia selfie spokojnie możemy użyć także głównego aparatu na pleckach.

Przykładowe zdjęcia

Aparat główny

Aparat ultraszerokokątny

Aparat tele

Aparat przedni (wewnętrzny)

Aparat przedni (zewnętrzny)

Wideo

W aplikacji aparatu znajdziemy prosty i czytelny tryb do nagrywania wideo. Charakteryzuje się on czytelnym, funkcjonalnym interfejsem i dobrze sprawdza się w swojej roli.

OnePlus Open - test

Same filmy nagramy w rozdzielczości maksymalnie 4K i 60 kl./s. Nie ma tu funkcji nagrywania materiału 8K, ale to w gruncie rzeczy żadna strata. Zamiast tego możemy nagrać wideo HDR w standardzie Dolby Vision, bo wydaje się funkcją o wiele bardziej przydatną.

Same nagrania prezentują się dobrze. Ich szczegółowość stoi na wysokim poziomie, a stabilizacja pozostaje skuteczna nawet przy maksymalnej rozdzielczości. Co prawda przy 60 kl./s. jej ruchy robią się nieco nienaturalne i robotyczne, ale nadal możemy spokojnie nagrywać z ręki. Wyjątkiem jest wideo wykonane za pomocą modułu tele, gdzie wbudowana stabilizacja nie nadąża za tak długą ogniskową. Powiedzmy jednak, że jest to usprawiedliwione.

Same nagrania są ostre, chwilami wręcz nienaturalnie ostre, oraz jaskrawe. Odwzorowanie kolorów faktycznie może budzić mieszane uczucia, bo choć prezentują się całkiem przyjemnie, ewidentnie mamy tu do czynienia z mocno podbitym nasyceniem. Sam nie mam z tym problemu, ale zdecydowanie nie są to najładniejsze filmy, jakie miałem okazję oglądać. Szczególnie jeśli dodamy do tego szum pojawiający się w cieniach.

Po zmroku dobrze wyglądający materiał nagramy wyłącznie głównym modułem szerokokątnym. Aparaty tele i ultraszerokokątny  generują brzydki poszarpany i zaszumiony obrazek, z którego nie jestem ani trochę zadowolony. W przypadku głównego aparatu wygląda to znacznie lepiej, choć oczywiście spadek jakości jest wyraźny. W słabym oświetleniu natychmiast spadają kontrast oraz szczegółowość. Problemy zaczyna mieć także wbudowana stabilizacja obrazu. Finalny efekt prezentuje się jednak zupełnie znośnie i raczej nie miałbym problemu, by zarejestrowane w ten sposób wideo później wykorzystać, np. w mediach społecznościowych.

Bateria

Testowany model wyposażony został w akumulator o pojemności 4805 mAh. Niestety wczesna wersja softu urządzenia uniemożliwiła nam przeprowadzenie naszego standardowego testu baterii, jednak na podstawie obserwacji szacuję, że 1-1,5 dnia pracy nie powinno być większym problemem.

Ważniejsze jest to, że telefon obsługuje szybkie ładowanie mocą 67 W. I to jest ta dobra wiadomość. Zła jest taka, że jest to szybkie ładowanie w autorskiej technologii SuperVOOC, które do swojego działania wymaga oryginalnej ładowarki OnePlus albo OPPO. Tyle dobrze, że kompatybilny adapter znajdziemy w pudełku z urządzeniem. Mimo to trzymanie się autorskiego, zamkniętego standardu w miejsce uniwersalnego USB Power Delivery należy uznać w tym przypadku za wadę.

OnePlus Open nie obsługuje ładowania bezprzewodowego.

Podsumowanie

OnePlus Open to pod wieloma względami smartfon imponujący. Mamy tu do czynienia z telefonem wydajnym, dobrze wyposażonym i ciekawie wyglądającym. Przede wszystkim jednak to chyba jedyny składak na rynku o tak dużych ambicjach fotograficznych. Z pewnością jest to nisza, w której testowany model odnajdzie się najlepiej, chociażby za sprawą świetnego peryskopowego tele.

OnePlus Open - test


Jeśli miałbym wskazać na inne zalety, z pewnością wspomniałbym o oprogramowaniu. OxygenOS 13.2 wymaga jeszcze nieco pracy, zanim zacznie robić pełny użytek ze składanego wyświetlacza, ale to w gruncie rzeczy bardzo fajna nakładka. Cieszy także obecność szybkiego ładowania, choć producent zasługuje na karne wiadomo-co za forsowanie swojej zamkniętej technologii w miejsce otwartych, uniwersalnych rozwiązań. No i nie będę kłamał – przyjemnie było używać składanego telefonu, który nie rozpycha mi niepotrzebnie kieszeni.

Generalnie jednak mimo wielu zalet OnePlus Open zostawił u mnie pewien niedosyt. Korzystając z niego nie umiałem się pozbyć wrażenia, że mam do czynienia z zaawansowanym prototypem, a nie produktem skierowanym do konsumentów i to tych bardziej wymagających. Jak wspomniałem, oprogramowanie nadal wymaga trochę pracy, zanim składany ekran będzie można uznać za wartość dodaną. Mamy też zawias, który nie budzi zaufania w kontekście swojej żywotności i – wisienka na torcie – gigantyczną wyspę aparatu, która kładzie na łopatki jakąkolwiek ergonomię.

OnePlus Open - test

Na takie potknięcia można by było przymknąć oko, gdybyśmy mieli do czynienia z debiutem producenta w tym segmencie. Ale nie mamy. Niezależnie od tego, jakie logo widnieje na obudowie, to już kolejny składak OPPO i można by było oczekiwać, że producent zacznie w końcu rozprawiać się z chorobami wieku dziecięcego. Tym bardziej, że konkurencja pokazała, że da się przygotować składany telefon, który w żaden sposób nie będzie ustępował swoim tradycyjnym krewnym.

Mam tu na myśli Samsunga Galaxy Z Fold5 i przytaczam go nie bez powodu. Składak Koreańczyków to aktualnie złoty standard dla wszystkich tego typu urządzeń. Jak wspomniałem, OnePlus Open do tego standardu nie dorasta. Jasne, w próżni to bardzo fajny, wręcz imponujący telefon. Tyle tylko, że trzeba za niego zapłacić 8999 zł, czyli o dobrych 200 zł więcej niż za Folda w podstawowej konfiguracji. Wnioski możecie wyciągnąć sami.

Ocena końcowa: 7/10

Plusy:

  • Bardzo dobry aparat, szczególnie tele
  • Kompaktowe gabaryty (jak na składaka)
  • Wysoka wydajność
  • Dobry wyświetlacz
  • Dopracowany interfejs
  • Fizyczny przycisk wyciszenia

Minusy:

  • Wysoka cena
  • Tragiczna ergonomia z powodu przerośniętej wyspy aparatu
  • Bardzo lekka praca zawiasu
  • Zamknięty system szybkiego ładowania

Smartfona do testów udostępniła firma OnePlus.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: własne

Źródło tekstu: własne