mialem przyjemnosc zasiasc przy kopie pracujacym w sieci wewnetrznej zusu. Siec maja wypasiona - ja wtedy mialem w domu 128 kbps, a po sieci (olsztyn -> ostróda) plik przesylal sie o ile dobrze pamietam cos kolo 10 MB/s. i wtedy zdziwilem sie, ze jedna z pracownic pakuje dyskietki do koperty ? co sie okazalo ? dyskietki zostana wyslane do oddzialu, ktory miesci sie jaki kilometr dalej. Drugi absurd ... wydzial kontroli wewnetrznej ... jesli sa jakies istotne dane do sprawdzenia pracownik wydzialu dosteje wydruk i liczy kalkulatorem czy cyferki w slupkach sie zgadzaja ... nie prosciej bylo by zrobic to w excelu, albo czymkolwiek takim ? Nie chce juz przesadzac (bo tego nie jestem pewien), ale z tego co slyszalem czesc z tych danych dostaja tylko w formie papierowej, sprawdzaja, a nastepnie musza wprowadzic z powrotem do kompa. Tego nawet szkoda komentowac. Dodam, ze bylem tam kilka lat temu, wiec moze cos sie zmienilo
mam kolege, ktory pracowal (pracuje ? ) w jednym z oddzialow zusu jako informatyk ... opowiadal mi kilka zabawnych sytuacji ... najlepsza z nich to byl "resetujacy" sie komputer, zgloszony przez jedna z Pan. Komputer trafil do kanciapy informatykow, pochodzil kilka godzin bez resetu i nawet bez sprawdzania wrocil na miejsce. Doslownie po 10 min znow telefon - komp dalej sie resetuje. Kumpel poszedl do pokoju pracownikow ... poprosil, aby kobieta zaczela na nim pracowac ... ta zalozyla noge na noge i zaczela cos w nim klikac .... i reset ... okazalo sie, ze kopala obcasem w reset, a cala obudowac byla poryta od jej obcasa