Viaplay wszedł do Polski 3 sierpnia. Usługa ma sporo do zaoferowania i spore ambicje. Czy je spełni? Czym zainteresuje Polaków?
Zacząć trzeba od tego, że nie mówimy tu o startupie. Viaplay narodził się w grupie, która zrewolucjonizowała szwedzką telewizję: Modern Times Group. To tu w 1987 roku powstał TV3 – pierwszy komercyjny kanał telewizyjny w Szwecji. Już po tym widać, że mamy do czynienia z poważnym, międzynarodowym graczem z wieloletnim doświadczeniem i historią. Obecnie Viaplay jest prowadzony przez Nordic Entertainment Group, wydzieloną z Modern Times.
Viaplay początkowo był usługą dodaną do płatnych kanałów Viasat. Jednak gdy w 2012 roku za Oceanem Netflix rozpoczął popularyzację streamingu, Szwedzi uznali, że też tak chcą. Od tego momentu wszystkie produkcje musiały najpierw trafić na platformę streamingową, by przyciągnąć klientów. Ponadto platforma musi być niezawodna. Viaplay zainwestował w streaming ponad miliard euro, by zapewnić wysoką jakość usług. W Sztokholmie tylko nad interfejsem Viaplay pracuje 500 programistów. Wszystko po to, by można było nadawać ponad 50 tysięcy godzin sportu na żywo rocznie w 9 krajach. W najbliższych latach będzie to nawet 70 tys. godzin, bo Viaplay planuje dalszą ekspansję do USA i Holandii. Ba, Szwedzi chcą pobić Amerykanów w ich własnej grze.
Zobacz: Viaplay: sport na żywo, seriale, filmy… W sierpniu startuje nowy VoD
Zobacz: Viaplay z przytupem wchodzi do Polski. Ile kosztuje i co oferuje?
Viaplay wszędzie, gdzie jest dostępny, dużo inwestuje w produkcje lokalne. Robi to dynamicznie… by nie powiedzieć spontanicznie. CEO NENT Group Andreas Jensen zdradził, że jeśli osoby decyzyjne widzą potencjał w pomyśle, nikt nie będzie czekał na znaki niebios. Decyzja o finansowaniu takich produkcji może zapaść, dosłownie, w jedną noc.
W dniu uruchomienia Viaplay w Polsce dowiedzieliśmy się o trzech produkcjach fabularnych z naszego kraju, tworzonych dla tej platformy przy współpracy z lokalnymi partnerami:
W dniu premiery produkcje z naszego kraju będą dostępne nie tylko na polskim Viaplay. Z zasady produkcje Viaplay mają premierę na całej platformie w tym samym momencie. Dlatego też od pierwszego dnia dostępności mają przynajmniej angielskie napisy. Stopniowo będą dodawane także kolejne (szwedzkie, duńskie, norweskie…). Możemy więc spodziewać się, że coraz więcej polskich produkcji dostanie tłumaczenie na szwedzki czy holenderski, a także że my będziemy mieć coraz większy wybór produkcji z polskimi napisami.
Jednak podstawą zawsze był i będzie sport, programy sportowe i transmisje wydarzeń sportowych na żywo. W Polsce tą częścią pokieruje Paweł Wilkowicz. Komentować będą między innymi Piotr Domagała, znany z Canal+ Sport, Rafał Wilkowicz, Michał Zachodny i Tomasz Urban. Viaplay obiecuje też kobiece głosy nie tylko w kobiecym futbolu. Będzie oczywiście Bundesliga, od 2022 roku Premier League, a od 2023 roku także Formuła 1. Kto wie, co przyniesie przyszłość.
Będzie też połączenie sportu i historii ludzi. Ciekawie zapowiada się program z udziałem tenisistki Caroline Wozniacki, która opowie o swoim życiu. Świeżo upieczona mama mówi w języku swoich rodziców – po polsku.
Oczywiście podczas konferencji prasowej padły pytania o największą wadę techniczną usługi Viaplay: jakość 720p. W 2021 roku to trochę nie wypada. Do oglądania na urządzeniach mobilnych jest znośna, ale jeśli ktoś się napali na Bundesligę czy Formułę 1 na swoim nowiutkim telewizorze 4K… no cóż. Musi szukać gdzie indziej.
Nie oznacza to, że tego 4K nigdy nie będzie. Jakość strumieniowania będzie poprawiana z czasem, z czasem urośnie też biblioteka polskich materiałów i liczba materiałów z polskimi napisami. Powodu tej decyzji Viaplay nie zdradza, ale domyślam się, o co chodzi – by na dzień dobry nie zabić serwerów. Choć usługa debiutuje w Polsce 3 sierpnia, jej prawdziwy start będzie miał miejsce 13 sierpnia, razem ze startem rozgrywek Bundesligi. Prawdopodobnie to wtedy Polacy na dobre zainteresują się ofertą Viaplay i zaczną streamować. Tym samym będzie to pierwszy duży test obciążeniowy serwerów Viaplay na Polskę. Dostaniemy usługi najwyższej jakości, ale Viaplay idzie drobnymi kroczkami w ich kierunku.
W zasadzie innych przeciwwskazań nie ma. Zapytałam CEO NENT Group Andreasa Jensena, jak ocenia polską infrastrukturę pod kątem streamingu i wydawał się zadowolony. Jego zdaniem żyjemy w kraju rozwiniętym internetowo. Infrastruktura w Polsce jest dobra, w wielu miejscach są łącza światłowodowe i mocno rozwija się rynek mobilny. Podkreślił, że z punktu widzenia Viaplay bardzo ważne są ogromne inwestycje, jakie polscy operatorzy prowadzą w zakresie rozwoju sieci 5G. To dobrze wróży na przyszłość takich usług i jest widoczne dla nowych graczy na polskim rynku rozrywkowym.
Czy będą jakieś promocje łączone z ofertami u operatorów? Pan Jensen nie wyklucza. NENT Group współpracuje z operatorami (UPC, Vectra) na różnych rynkach, ma w tym doświadczenie i widzi sporo korzyści. Jeśli umowa z którymś z operatorów byłaby wabikiem na nowych subskrybentów (dla dowolnej ze stron), czemu mieliby się ograniczać? Polityka rozwoju Viaplay wydaje się bardzo przyjazna dla klientów. Co ciekawe, zdaniem Jansena polscy nadawcy jeszcze nie skorzystali z pełni możliwości streamingu jako sposobu docierania do odbiorców. Chętnie zobaczę, w czym Viaplay będzie od nich lepszy.
Z pewnością i nie zrobię tego dla sportu, mimo ze w końcu będzie okazja obejrzeć mecz piłki nożnej komentowany przez kobietę. A może i obejrzę meczyk, tak z ciekawości? Pewnie trudno w to uwierzyć, ale na Netflixie od dłuższego czasu nie mam co oglądać. Jest tam kilka pojedynczych produkcji, które śledzę, z czego większość to animacje (w tym „Rick & Morty”, „Close Enough” i „Egzorcysta”). Produkcje „z aktorami” wydają mi się nadmiernie zamerykanizowane, poruszają problemy zbyt dla mnie odległe albo zwyczajnie nie są dla mnie interesujące („Wiedźmin” to koronny przykład).
Liczę na to, że Viaplay udostępni mi więcej historii napisanych i osadzonych w Europie, bliżej mnie i w znanych mi realiach. Na Netflixie docieranie do nich jest czasochłonne, tu będą podane jak na dłoni – a przynajmniej na to liczę. Viaplay kusi mnie również dokumentami, które produkuje na własne potrzeby, miesiącem próbnym za darmo (potem 34 zł miesięcznie, czyli jak za Netflixa), możliwością wypisania się w dowolnym momencie i oglądania w UE. Podoba mi się też „misja” Viaplay, czyli promowanie produkcji europejskich, niekoniecznie kręconych po angielsku i na pewno dalekich od Hollywood.
W jednym na pewno zgadzam się z osobami reprezentującymi Viaplay, które dziś spotkałam: nie jest ważny język, ważna jest historia.
Źródło zdjęć: wł.
Źródło tekstu: wł.