DAJ CYNK

Sonos pokazuje jak powinna wyglądać aplikacja muzyczna

Lech Okoń

Aplikacje

Sonos pokazuje jak się robi aplikację do muzyki

Sonos, producent inteligentnych głośników, zaprezentował swoją nową aplikację do zarządzania muzyką i obsługi bezprzewodowych systemów audio. To taki Spotify, ale sami układamy kolejność elementów na ekranie.

Aplikacja Sonos? A co to w ogóle jest?

Zapewne masz już swoją ulubioną aplikację z muzyką. Jedni wybierają Spotify, inni YouTube Music czy Apple Music, jeszcze inni Tidala. Całe mnóstwo osób słucha też muzyki prosto z YouTube'a, omijając mniej czy bardziej legalnymi sposobami reklamy. Analogicznie sporo z nas ma swoją ulubioną aplikację do radia internetowego. Po co mi do tego wszystkiego jeszcze jakiś Sonos?

Aplikacja Sonos agreguje w sobie ponad 100 serwisów strumieniowych i niekończącą się listę stacji radiowych w jednej apce. To jednocześnie narzędzie do zarządzania kinem domowym czy pojedynczymi głośnikami Sonosa rozrzuconymi po całym domu. Nie rozmawiamy więc o aplikacji dla każdego (choć na dobrą sprawę każdy może ją pobrać), lecz bardziej o narzędziu dla posiadaczy nagłośnienia amerykańskiej marki Sonos.

Sonos łączy muzyką

15 milionów domów

Sonos nie jest już jednak aż tak niszowy, jak mogłoby się wydawać. Ten konsumencki sprzęt premium trafił już do ponad 15 mln domów na całym świecie. I ta statystyka dotycząca domów, a nie pojedynczych urządzeń jest tutaj bardzo na miejscu — rzadko ktoś kupuje pojedynczego Sonosa. W końcu to właśnie ta firma prowadziła 20 lat temu pierwsze na świecie systemy audio multiroom, tak dobre, że próbował je ukraść nawet Google. Tutaj każdy głośnik może grać zarówno samodzielnie, jak i stać się jednym z wielu elementów domowej orkiestry.

Aplikacja Sonos nigdy nie była skomplikowana, teraz jest jednak jeszcze prostsza i potężniejsza

Pierwszy rzut oka i... no Spotify widzę. Ale tutaj nie ma się czemu dziwić, rynek aplikacji muzycznych jest już bardzo dojrzały i przeszedł daleko idącą homogenizację. Spotify, Tidal, Apple Music, YouTube Music — wszystko zaczyna wyglądać podobnie, a różnego rodzaju smaczki nie burzą ujednoliconej ergonomii. Aplikacja Sonos nie usiłuje nas uczyć sterowania muzyką według jakiejś nowej filozofii — wręcz przeciwnie, przynosi wszystko to, co już lubimy i dodaje trochę od siebie.

Apka Sonosa jest agregatorem. Jeśli ktoś słucha dużo muzyki, często ma wykupiony dostęp do więcej niż jednej platformy — to często jedyny sposób, by uzyskać unikalne dla danego dostawcy albumy czy ich specjalne, masterowane wersje. W zależności też od sprzętu można postawić na banalny streaming do samolotu, to znowu na bezstratną jakość i Dolby Atmos w domowym zaciszu.

Nowa aplikacja Sonos - interfejs

Wraz z aktualizacją aplikacji dostępną od 7 maja użytkownicy będą mogli wyszukiwać utworów, audiobooków czy playlist nie na jednej platformie, tylko na wszystkich w tym samym czasie. Strona główna aplikacji ma na górze na stałe przypiętą wyszukiwarkę, natomiast wszystkie pozostałe elementy ekranu są ruchome — możemy zmieniać ich kolejność i przypinać na górze wszystko, co nas interesuje najbardziej. A więc to taki niby Spotify, ale z możliwością przebudowy po naszemu.

Do tego zamiast belki z zakładkami mamy gesty, dające dostęp do sterowania systemem Sonosa. Ale chyba największą z istotnych innowacji jest dołożenie webowej wersji aplikacji. Od teraz dostęp do naszych zasobów mamy też z przeglądarki na dowolnym komputerze czy tablecie, wraz z kompletną kontrolą nad nagłośnieniem.

Czekam na 7 maja

Zdaję sobie sprawę, że próg wejścia do świata Sonosa może być dla wielu osób zbyt wysoki. Sam przez lata kręciłem nosem, bo Sonos był dla mnie zwyczajnie za drogi. Jednak głośnik po głośniku i platforma skradła moje serce, a po premierze serii Sonos Era też ostatnią, poajfonową nerkę. Duet głośników Sonos Era 300 to dla mnie absolut i jak dałem 10/10 w zeszłym roku, tak podtrzymuję tę ocenę (w tle właśnie leci z nich muzyka).

Sprawdź aktualną promocję na Sonos Era 300

Na zamkniętym, przedpremierowym spotkaniu z Sonosem spokoju nie dawała mi jednak jedna kwestia. Zapytałem, czy może nowa aplikacja pozwala wreszcie zarządzać playlistami zsynchronizowanymi z Apple Music czy YouTube Music. Chciałbym nie tylko móc je pobierać z ulubionych platform, ale też móc je edytować — dodawać czy usuwać utwory na nich. Wtedy mógłbym faktycznie ograniczyć się do korzystania jedynie z wygodnego huba, jakim jest aplikacja Sonosa.

Specjalista na wydarzeniu nie mógł niestety odpowiedzieć na to pytanie i miał do mnie wrócić z odpowiedzią. Nie wrócił. Nie pozostaje więc nic innego, tylko czekać na 7 maja i sprawdzić aplikację samodzielnie.

 

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Sonos

Źródło tekstu: wł