DAJ CYNK

Test Lenovo Legion Go. Godny konkurent Steam Decka i ASUSA

Damian Jaroszewski (NeR1o)

Testy sprzętu


Lenovo Legion Go to kolejna konsola, która rzuca wyzwaniem Steam Deckowi. Chociaż na papierze wygląda podobnie do ASUS ROG Ally, to pod wieloma względami od swojego konkurenta znacząco się różni. Dlatego postanowiłem wziąć ją w obroty.

Nie można powiedzieć, że Steam Deck był pierwszą konsolą, która pozwalałby na granie w gry PC-towe. Na rynku było już mnóstwo takich urządzeń, chociaż produkowane były przez mało znane marki, jak AYANEO. Natomiast chyba zgodzimy się ze stwierdzeniem, że Valve rozpoczęło pewnego rodzaju modę na tego typu sprzęty. Nie musieliśmy długo czekać i inne znane firmy postanowiły spróbować swoich sił w tym segmencie. Zaczęło się od ASUS ROG Ally, a teraz doszła do tego jeszcze konsola Lenovo Legion Go.

Piszę o tym, bo właśnie Lenovo Legion Go to kolejny sprzęt, który trafił do mnie na testy. Miałem już okazję sprawdzić możliwości ASUS ROG Ally i chociaż to ciekawy sprzęt, to jednak obarczony wieloma niedopracowanymi rozwiązaniami. Czy tak samo będzie w przypadku Lenovo? Tego dowiesz się z dalszej części tego tekstu.

Specyfikacja

Sercem Lenovo Legion Go jest ten sam układ, co w ASUS ROG Ally, czyli AMD Ryzen Z1 Extreme. Oferuje on 8 rdzeni (16 wątków) o bazowym taktowaniu 3,3 GHz, które dzięki Max Boost rośnie maksymalnie do 5,1 GHz. Ma 8 MB pamięci cache L2 oraz 16 MB cache L3. Do tego oferuje zintegrowany układ graficzny Radeon 780M (RDNA 3.0) z 12 jednostkami obliczeniowymi (GCC). TDP, w zależności od konfiguracji, wynosi od 9 do 30 W.

Test Lenovo Legion Go. Godny konkurent Steam Decka i ASUSA

Do tego konsola Lenovo ma jeszcze 16 GB pamięci LPDDR5X 7500 MHz, szybki dysk SSD NVMe PCIe 4.0 o pojemności 1 TB (M.2 2242), dwa złącza USB-C 4.0, port mini-jack 3,5 mm combo (obsługuje słuchawki i mikrofon), czytnik kart pamięci microSD (do 2 TB), WiFi 6E (802.11AX 2×2) oraz Bluetooth 5.1. Urządzenie zasilane jest przez 2-komorowy akumulator o pojemności 49,2 WHr z techniką Super Rapid Charge. Sprzęt wyróżnia się odłączanymi kontrolerami (na wzór Nintendo Switch), które z kolei mają baterie o pojemności 900 mAh. Nie brakuje też głośników stereo o mocy 2 × 2 W oraz podwójnego mikrofonu.

Lenovo zaszalało pod kątem ekranu. Mamy tutaj aż 8,8-calową matrycę IPS w proporcjach 16:10. Może ona wyświetlać obraz w rozdzielczości 2560 × 1600 z odświeżaniem wynoszącym 144 Hz. Ekran zabezpieczony jest szkłem Gorilla Glass. Zastosowanie tak dużego wyświetlacza przełożyło się na wymiary 298,83 × 131 × 40,7 mm (razem z kontrolerami) oraz masę 854 gramów. Cena? W Polsce konsola dostępna jest tylko w sklepie Media Expert w kwocie 3799 zł.

Budowa

Lenovo Legion Go to konsola duża. W sumie mierzy aż 298,83 × 131 × 40,7 mm, więc jest o prawie 20 cm dłuższa, szersza i grubsza niż ASUS ROG Ally (280 × 111 × 21,2 mm), a przy tym też cięższa aż o 246 gramy (854 vs 608 gramów). Jest to jednak w pełni zrozumiałe. Przede wszystkim urządzenie marki Lenovo ma dużo większy ekran. Firma zdecydowała się na matrycę o przekątnej aż 8,8 cali, gdzie konkurent oferuje 7-calowy wyświetlacz. Już samo to automatycznie zwiększa rozmiar konsoli. Poza tym nie można zapominać o odłączanych kontrolerach w stylu Joy-Conów z Nintendo Switch. To na pewno też wymusiło na inżynierach przeznaczenie dodatkowego miejsca na mechanizm mocowania.

Test Lenovo Legion Go. Godny konkurent Steam Decka i ASUSA

W tym kontekście zasadne wydaje się pytanie – czy Lenovo Legion Go nie jest urządzeniem zbyt dużym i ciężkim? Owszem, różnica względem ASUS ROG Ally jest odczuwalna, ale nie określiłbym jej mianem drastycznej. W trakcie testów nie odczuwałem, aby urządzenie jakoś przesadnie ciążyło mi w dłoniach. Jest trochę mniej poręczne, w końcu różnica w gabarytach jest spora, ale nadal jest to sprzęt, który można określić mianem mobilnego. Dodatkowo w zestawie znajduje się etui, ale uprzedzam, że do przewożenia go raczej nie obejdzie się bez plecaka.

Lenovo Legio Go ma też bardziej skomplikowaną budowę. Na szczycie urządzenia znalazło się miejsce na (patrząc od prawej): włącznik, part mini-jack 3,5 mm, sporych rozmiarów wywietrzniki, czytnik kart pamięci microSD, złącze USB-C 4.0 (obsługuje transfer do 40 Gbps, Power Delivery 3.0 i DisplayPort 1.4), a także przyciski do regulacji głośności. Spód to z kolei pojedynczy port USB-C 4.0, który również wspiera DisplayPort 1.4 i Power Delivery 3.0 oraz głośniki stereo o mocy (2 × 2 W). Tył to kolejny grill, którym wydostaje się ciepłe powietrze, a także wygodna stopka, która pozwała łatwo postawić urządzenie na dowolnym blacie. Przydaje się to szczególnie w momencie odpięcia kontrolerów.

Test Lenovo Legion Go. Godny konkurent Steam Decka i ASUSA

Ogólna jakość wykonania jest bardzo dobra. Lenovo Legion Go prezentuje się bardzo dobrze. Jakoś materiałów stoi na wysokim poziomie. Natomiast nie można zapominać, że to sprzęt przenośny, więc raczej trzeba o niego dbać i obnosić się z nim, jak z jajkiem. Upadek, tak samo, jak w przypadku tabletu lub smartfona, może skończyć się tragedią.

Odczepiane kontrolery

Ogromnym wyróżnikiem Lenovo Legion Go są odczepiane kontrolery. Z oczywistych względów przywodzą one na myśl Joy-Cony z Nintendo Switch. Rzeczywiście, pod wieloma aspektami jest to rozwiązanie podobne, a jednak znacząco różne. Przede wszystkim nie ma tutaj możliwości grania na kontrolerach we dwie osoby jednocześnie. Są one ze sobą ściśle powiązane i traktowane przez system jako jedno urządzenie. Poza tym brakuje w zestawie jakiegoś łącznika, który pozwalałby je ze sobą spiąć, aby trzymać jeden duży pad, zamiast dwóch małych.


Samo odczepianie, jak i ponownie doczepianie kontrolerów wymaga odrobiny wprawy. Początkowo miałem z tym lekkie problemy, ale wystarczy wyczuć ruch, który należy wykonać, aby przy kolejnych próbach szło to już zdecydowanie łatwiej. Natomiast trochę przyczepić mogę się do faktu, że od konsoli odłączają się w dół, a nie w górę (jak w Switchu). Nie jest to wielka różnica, ale np. przy położeniu konsoli na stole konieczne jest jej podniesienie (w urządzeniu Nintendo tego wymogu nie ma). To jednak drobiazg i lekkie czepialstwo z mojej strony.

Układ przycisków jest niemal taki sam, jak w Xboxie. Oznacza to, że lewy analog został umieszczony nad krzyżakiem, co od dawna uważam za rozwiązanie wygodniejsze niż w PlayStation. Natomiast jest kilka różnic. Przede wszystkim przyciski start i select zostały umieszczone na lewym kontrolerze i to na samym spodzie. To dlatego, że Lenovo Legion ma dwa dodatkowe klawisze. Jeden, na lewym kontrolerze, dedykowany jest do oprogramowania Legion Space (automatycznie je włącz i wyłącza), a drugi do szybkich ustawień konsoli, i ten znajduje się już na prawym padzie.

Jakby tego było mało, to jest tutaj też niewielki touchpad. Ten znajduje się pod prawym analogiem i jest ogromnym ułatwieniem. Jedną z największych wad ASUS ROG Ally i Lenovo Legion Go jest system operacyjny Windows 11, który nie najlepiej sprawdza się na ekranach dotykowych. Mały gładzik sprawia, że jego obsługa z koszmarnej staje się tylko zła. Poruszanie kursorem jest dużo łatwiejsze niż za pomocą jednej z analogowych gałek, jak ma to miejsce w ASUSIE (co też nie zawsze działało). 

Do tego wszystkiego dochodzi też cała masa dodatkowych przycisków, które możemy swobodnie konfigurować. W mojej ocenie nie wszystkie znajdują się w wygodnym dla użytkownika miejscu. Dla przykładu przycisk RT jest jakby przedłużony i zachodzi na prawy bok urządzenia, gdzie pełni rolę dodatkowego klawisza. W trakcie grania co chwilę wciskałem go przez przypadek, więc nie było mowy o przypisaniu mu jakiejś akcji.

Natomiast ciekawą funkcją kontrolerów jest tzw. FPS Mode. W zestawie znajduje się specjalna podstawka pod prawego pada, dzięki której można go postawić pionowo i używać w formie myszki. W ten sposób trzymamy go niemal jak pistolet, więc powinno się to dobrze sprawdzać właśnie w strzelankach. Niestety, tak nie do końca jest. Największym problemem jest bardzo słaba precyzja tego rozwiązania. Improwizowana myszka potrafi gubić sygnał i przerywać. Szkoda. Dlatego to na ten moment nic więcej niż tylko ciekawostka. Lepiej skorzystać z tradycyjnego gryzonia.

Test Lenovo Legion Go. Godny konkurent Steam Decka i ASUSA

Jednak odpinane kontrolery trudniej ocenić niż pozytywnie. To świetne rozwiązanie. Ma swoje wady, jak większe gabaryty urządzenia, ale w ogólnym rozrachunku daje to dużo większe możliwości. Gdyby Lenovo dorzucało do nich jeszcze jakiś łącznik, to byłoby niemal idealnie.

Ekran

Na papierze wydaje się, że ekran o przekątnej 8,8 cali, rozdzielczości 2560 x 1600 pikseli i odświeżaniu 144 Hz to świetne rozwiązanie. W końcu otrzymujemy wyświetlacz nie tylko większy niż u konkurencji, ale też lepszy. Przynajmniej w teorii. W praktyce wcale nie jest tak różowo i uważam, że producent postąpił trochę pochopnie. Zastosowany w konsoli ekran można określić gamingowym terminem „overkill”.


Dlaczego? Powodów jest kilka. Po pierwsze, wydajność Lenovo Legion Go nie pozwala w większości gier na korzystanie z rozdzielczości 2560 x 1600 pikseli. Wyjątkiem są naprawdę mało wymagające produkcje. W pozostałych konieczne jest zejście do 1080p, a często nawet 720p. No i tu pojawia się kolejny problem, bo ta ostatnia na 8,8-calowym ekranie zaczyna już trochę bić po oczach. Na mniejszym, 7-calowym wyświetlaczy nie kuje aż tak bardzo. Do tego dochodzi jeszcze odświeżanie 144 Hz. Niby spoko, ale znowu jest to pułap zazwyczaj nieosiągalny. Jeszcze gorzej robi się w momencie, w którym dowiadujemy się, że urządzenie nie obsługuje żadnej techniki synchronizacji obrazu. 

Poza tym jakość obrazu jest rewelacyjna. Zastosowany IPS charakteryzuje się dobrym odwzorowaniem kolorów (108 proc. DCI-P3 i 151 proc. sRGB), a także wysoką jasnością. Co prawda producent deklaruje 500 nitów, a według moich pomiarów to raczej 480 nitów, ale i tak jest całkiem nieźle. Pod tym względem nie mam żadnych zarzutów. Gry prezentują się wyśmienicie. Natomiast dużą wadą jest brak obsługi technik synchronizacji obrazu. Steam Deck też tego nie ma, ale ASUS ROG Ally już oferuje taką możliwość.

Audio

Jakość dźwięku, jak to w sprzętach tego typu, jest przyzwoita i tyle. Dialogi w grach są dobrze słyszalne. Odgłosy wystrzałów czy uderzeń miecza również mają odpowiedni ciężar. Natomiast jeśli spodziewacie się głębokich basów, to będziecie rozczarowani. Tego tutaj nie uświadczycie, bo audio jest jednak płaskie i bez większej głębi. Jest dobrze.

Kultura pracy i bateria

Lenovo Legion Go to konsola trochę inaczej zbudowana niż ASUS ROG Ally, ale trudno powiedzieć, czy gorzej. Ciepłe powietrze wyrzucane jest z tyłu oraz z góry, ale na szczęście wywietrzniki zostały tak umieszczone, że nie przeszkadzają w użytkowaniu. W trakcie dłuższych sesji nie czułem żadnego dyskomfortu spowodowanego temperaturą urządzenia. Ta jest trzymana na rozsądnych poziomach. Oczywiście sprzęt robi się zauważalnie głośniejszy pod obciążeniem, ale też nie jest to nic, co uznałbym za przytłaczające lub przeszkadzające. W ogólnym rozrachunku kultura pracy Lenovo Legion Go jest dobra.

Test Lenovo Legion Go. Godny konkurent Steam Decka i ASUSA

Jeśli chodzi o baterię, to nie jest kolorowo. To mniej więcej ten sam poziom, co w konsoli ASUSA. Przy maksymalnej wydajności energii wystarczy na około 1,5 godziny grania. Dlatego w większości przypadków, o ile jest to możliwe, warto konsolę mieć podłączoną do zasilania.

Oprogramowanie

No i w tym momencie przechodzimy do największej wady Lenovo Legion Go, czyli oprogramowania. Co tutaj poszło nie tak? Dużo. Przede wszystkim samym problemem jest Windows 11, którego fatalnie obsługuje się za pomocą dotykowego ekranu. To system kompletnie nieprzystosowany do takich urządzeń i mam nadzieję, że plotki o pracach nad wersją handheld są prawdziwe. Wtedy tego typu konsole znacząco zyskałyby w moich oczach. W przypadku Lenovo dużym ułatwieniem jest niewielki touchpad, o którym już wspominałem, ale nawet on nie rozwiązuje wszystkich mankamentów.

Jednym z najbardziej irytujących problemów jest wpisywanie tekstu za pomocą klawiatury ekranowej. Nie dość, że na sprzęcie o takich gabarytach jest to zwyczajnie niewygodne, to jeszcze system ma często problem z wyświetleniem klawiatury. Niektóre pola ją uruchamiają, a niektóre nie. Nie pomaga kilkukrotnie klikanie pola tekstowego. W takim wypadku pozostaje tylko ręcznie uruchomienie klawiatury, co jest zwyczajnie upierdliwe. Trudno dostrzec tutaj jakąś regułę. Po prostu raz to działa, a innym razem nie. To niestety tylko jeden z takich irytujących błędów, ale z drugiej strony należy też zaznaczyć, że ogromną zaletą Windowsa 11 jest szeroka kompatybilność. Na Lenovo Legion Go możesz zainstalować wszystko to, co na normalnym komputerze.

Test Lenovo Legion Go. Godny konkurent Steam Decka i ASUSA

Rozwiązaniem problemów Windowsa 11 miało być dedykowane oprogramowanie Lenovo Space. W teorii działa ono jak hub, który w jednym miejscu zbiera wszystkie launchery i gry, aby obsługa urządzenia była łatwiejsza. Rzecz w tym, że też nie za każdy razem działa to tak, jak powinno. Dla przykładu wybranie z listy niektórych aplikacji, zamiast automatycznie uruchamiać instalację, odsyła do strony internetowej. Poza tym sam program wygląda trochę archaicznie i czasami ma problemy ze stabilnością. Z jednej strony rozwiązuje kilka największych problemów Windowsa 11, a z drugiej powoduje kilka innych, trochę mniejszych, ale też denerwujących.

Jednak Lenovo Space to nie tylko hub z launcherami i grami. Z poziomu programu mamy dostęp do dedykowanych ustawień konsoli, jak wybór trybu działania, domyślne uruchomienie funkcji Radeon Super Resolution czy też opcji dotyczących analogowych gałek. Niemal to samo zyskujemy za sprawą szybkich ustawień, które dostępne są pod dedykowanym do tego przyciskiem na prawym kontrolerze, co jest jeszcze szybsze i jeszcze łatwiejsze.

Wydajność

Przejdźmy jednak do kwestii najważniejszej, czyli wydajności. AMD Ryzen Z1 Extreme to zaskakująco wydajny układ. Pomimo zintegrowanej grafiki i pobierania maksymalnie 30 W pozwala na komfortowe granie nawet w najnowsze produkcje, o ile zdecydujemy się na zmniejszenie rozdzielczości i obniżenie ustawień graficznych. Nie ma co ukrywać, 2560 × 1600 pikseli to w większości produkcji jednak za dużo i do naprawdę płynnej rozgrywki nie obejdzie się bez zejścia do 1200/1080p, a w niektórych przypadkach nawet 720p.


Dla przykładu Assassin’s Creed Valhalla na najwyższych ustawieniach w Full HD jest renderowane ze średnią płynnością 30 klatek na sekundę. Lekkie obniżenie ustawień pozwala już bawić się w 40 fps-ach. Z kolei Cyberpunk 2077 działa również 30 klatkach w 1080p, ale zmniejszenie rozdzielczości do 720 przekłada się na wzrost płynności do około 40 fps-ów. Mowa cały czas o najwyższym trybie wydajności Performance, który trzeba ustawić ręcznie (automatycznie uruchamia się po podłączeniu konsoli do zasilania). Dużym ratunkiem jest AMD FSR 2, które potrafi o mniej więcej 20-30 proc. poprawić płynność i dzięki temu w Lies of Pi można grać w 1200p i najwyższych ustawień w okolicach 40 klatek na sekundę.

Jeśli chodzi o rozdzielczość 2560 × 1600 pikseli to oczywiście nie jest tak, że nie jest ona kompletnie nieużywalna. Spokojnie uruchomicie w niej starsze i mniej wymagające gry. Jednak dla tych nowszych będzie to jednak za dużo. Nie ma tutaj żadnego zaskoczenia, bo ASUS ROG Ally też w wielu produkcjach wręcz wymagał obniżenia nie tylko jakości, ale też właśnie rozdzielczości. Poza tym warto nadmienić, że konsolę testowaliśmy we wczesnej wersji. Producent obiecał, że przyszłe poprawki znacząco poprawią wydajność. Tu znowu można przywołać analogię do ASUSA, któremu też udało się to z czasem zrobić i dzisiaj ROG Ally działa lepiej niż na początku. 

Podsumowanie

Lenovo Legion Go to ciekawy sprzęt. Ma całe mnóstwo zalet, w tym przede wszystkim pozwala na zabawę w grach PC-towych na urządzeniu w formie handheldu. Jeszcze kilka lat temu stworzenie takiego sprzęty byłoby bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe. Tymczasem dzisiaj każdy z nas może je mieć w swoim domu i to doskonale pokazuje, jak duży dokonał się przełom, przede wszystkim w wydajności. Ta jest przecież bardzo dobra, jak na klasę sprzętu. Nie jest to mocy desktop, ale spokojnie da się grać w najnowsze gry.

Test Lenovo Legion Go. Godny konkurent Steam Decka i ASUSA

Świetny jest też ekran. Nie mam też zarzutów do systemu chłodzenia czy ogólnie pojętej kultury pracy. Pod względem sprzętowy jest bardzo dobrze, a na tle konkurencji Lenovo wyróżnia się odpinanymi kontrolerami czy wbudowanym touchpadem. Obie te rzeczy dają dużo większe możliwości i w dużym stopniu ułatwiają obsługę urządzenia. Na tym tle testowany sprzęt wyprzedza swoich dwóch największych rywali w postaci Steam Decka oraz ASUS ROG Ally.

Jednocześnie nie mogę oprzeć się wrażeniu, że tego typu konsole wciąż jeszcze raczkują. To dość nowy segment urządzeń i chociaż mają już sporo do zaoferowania, to jestem przekonany, że każda kolejna wersja (o ile powstaną) będzie dużo lepsza. Lenovo Legion Go wciąż ma wiele mankamentów, z czego największymi są Windows 11 i oprogramowanie Lenovo Space. Nie są to może kwestie, które dyskwalifikowałyby urządzenie, ale jednak irytują.

Test Lenovo Legion Go. Godny konkurent Steam Decka i ASUSA

W mojej ocenie Lenovo Legion Go jest sprzętem ciekawszym niż ASUS ROG Ally. Natomiast nie sposób pominąć kwestii ceny. Kwota 3799 zł wydaje się wysoka i jasnym jest, że niewiele osób będzie mogło sobie pozwolić na taki wydatek. W pełni to rozumiem i jako posiadacz dość mocnego PC-ta raczej nie zdecydowałbym się na zakup. Co nie zmienia faktu, że testy konsoli były bardzo przyjemne i momentami nawet brakuje mi tej możliwości wygodnego ułożenia się na fotelu lub kanapie z Lenovo Legion Go w ręku.

Ocena: 8/10

Zalety:

  • Dobra jakość wykonania
  • Świetna wydajność
  • Odpinane kontrolery
  • Podstawka z tyłu obudowy
  • Niewielki touchpad
  • Dobry i duży wyświetlacz
  • Wysoka kultura pracy
  • Dwa złącza USB-C
  • Etui w zestawie

Wady:

  • FPS Mode nie działa tak dobrze, jak powinien
  • Windows 11 nie nadaje się na handheldów
  • Oprogramowanie Lenovo Space ma swoje problemy
  • Brak techniki synchronizacji obrazu
  • 2560 × 1600 to jednak za dużo w większości gier
  • Wysoka cena

Sprzęt na testy użyczyła nam firma Lenovo.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Damian Jaroszewski (NeR1o)