DAJ CYNK

Test telefonu Apple iPhone 4S

Michał Gruszka

Testy sprzętu

Wyczekiwanie nowego, w domyśle piątego iPhone’a, było bardzo emocjonujące. Nikt tak naprawdę nie wiedział, co nowego pokaże nowy CEO Apple - Tim Cook, który objął stanowisko szefa korporacji po dzień później zmarłym wizjonerze i twórcy potęgi nadgryzionego jabłka - Steve’ie Jobsie. Odpowiedzialny za projekt iPhone’a - Phil Schiller, jednak nie rozpalił serc klientów Apple’a. Nie w pierwszych godzinach po premierze. Zamiast piątej generacji telefonu Apple, na konferencji pokazano iPhone’a 4S - model generacji czwartej po tak zwanym "lifcie". Piękny, szklany, z masywną aluminiową ramką. Ale przy tym nudny, niczym niezaskakujący, pozbawiony magii i niesamowitości, na którą wszyscy czekali. Trzeba przyznać to otwarcie - dostaliśmy produkt wtórny z nieco podrasowanymi parametrami, trafnie nazywany przez branże odgrzanym kotletem.

Kiedyś pewien znany dziennikarz Time’a - Lev Grossman powiedział, że najtrudniejsze w pisaniu o produktach Apple jest to, że czego ten koncern by nie pokazał, to zawsze towarzyszy temu jakaś histeria. Każdy tekst o nowej komórce z jabłkiem na obudowie zaczyna się od bardzo podniosłych słów, euforycznej ekstazy, pokazującej istną boskość każdego produktu kalifornijskiego giganta. Czy gadżety z nadgryzionym jabłkiem faktycznie na to zasługują?

W przypadku nowego modelu 4S, trudno polemizować z produktem, który sprzedażowym hitem stał się jeszcze zanim trafił na sklepowe półki. Jakakolwiek próba publicznego zdyskredytowania jego innowacyjności, czy złośliwie nazywanego "emejzingu", kończy się kąśliwym atakiem ze strony "Wyznawców". Prywatnie jestem użytkownikiem sprzętu Apple’a. Posiadam wszelkie znamiona Wyznawcy, a jednak nowego telefonu Apple nie kupiłem i najprawdopodobniej tego nie zrobię.

Wyczekiwanie nowego, w domyśle piątego iPhone’a, było bardzo emocjonujące. Tym razem żaden z prototypów nie był zgubiony przez pracownika Apple’a, a więc każda pojawiająca się plotka wraz z upływająca godziną do zapowiedzianej październikowej konferencji Let’s Talk iPhone podgrzewała nastroje wśród fanów, geeków i dziennikarzy. Nikt tak naprawdę nie wiedział, co nowego pokaże nowy CEO Apple - Tim Cook, który objął stanowisko szefa korporacji po dzień później zmarłym wizjonerze i twórcy potęgi nadgryzionego jabłka - Steve’ie Jobsie. Odpowiedzialny za projekt iPhone’a - Phil Schiller, jednak nie rozpalił serc klientów Apple’a. Nie w pierwszych godzinach po premierze. Zamiast piątej generacji telefonu Apple, na konferencji pokazano iPhone’a 4S - model generacji czwartej po tak zwanym "lifcie". Piękny, szklany, z masywną aluminiową ramką. Ale przy tym nudny, niczym niezaskakujący, pozbawiony magii i niesamowitości, na którą wszyscy czekali. Trzeba przyznać to otwarcie - dostaliśmy produkt wtórny z nieco podrasowanymi parametrami, trafnie nazywany przez branże odgrzanym kotletem.

Marketing w Apple nakręca się sam….

Wszystko się zmieniło po śmierci człowieka numer 1 w Apple - Steve’a Jobsa. Urządzenie będące dla wielu komentatorów próbą naiwności klientów Apple, stało się w jednej chwili kultowym i osobliwym gadżetem upamiętniającym życie i pracę zawodową wielkiego człowieka branży technologicznej. iPhone 4S stał się iPhonem for Steve. Wyniki sprzedaży zapewne zdumiały nie tylko analityków, ale i sam zarząd firmy. Rynek sam podjął pijarowe kroki lansując nowy produkt tym smutnym wydarzeniem w historii firmy. W pierwszym dniu sprzedaży nowy telefon znalazł milion nabywców. W IV kwartale 2011 roku firma sprzedała rekordowe 37,04 mln iPhone’ów i ponownie wspięła się na pierwsze miejsce listy największych na świecie producentów smartfonów. iPhone 4S to najlepiej sprzedający się produkt Apple’a odkąd firma istnieje. W 93 rocznicę polskiego odzyskania niepodległości, nowy iPhone trafił również do Polski. Obecnie można go kupić w niedawno otwartym polskim Apple Store Online, a także w sieciach Orange i T-Mobile i mniej oficjalnie w Plusie i Play, które pozyskują telefony na wolnym rynku.



Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News