DAJ CYNK

Test telefonu Philips Xenium W6500

Arkadiusz Dziermański

Testy sprzętu

Philips, to trochę już zapomniana marka na polskim rynku telekomunikacyjnym. Starsi użytkownicy kojarzą ją zapewne z serią Fisio, która dzięki rodzimym operatorom była dość popularna w okolicy przełomu wieków.

Philips, to trochę już zapomniana marka na polskim rynku telekomunikacyjnym. Starsi użytkownicy kojarzą ją zapewne z serią Fisio, która dzięki rodzimym operatorom była dość popularna w okolicy przełomu wieków. W późniejszych latach markę kojarzyli głównie komórkowi entuzjaści dzięki serii Xenium, która szczyciła się bardzo długimi czasami działania bez konieczności szukania ładowarki. W sierpniu Philips ogłosił powrót na polski rynek, a do końca roku w sklepach ma pojawić się kilka modeli z różnych półek cenowych. Pierwszym z zaprezentowanych modeli był przedstawiciel serii Xenium - W6500. Telefon z średniej półki, z przyzwoitymi parametrami dla mniej wymagających użytkowników. Właśnie ten model trafił do mnie w ramach testów. Przyznaję, byłem bardzo ciekawy tego co pokaże i chętnie zabrałem się za jego użytkowanie. Jak wypadł? Sprawdźmy.

Zestaw

W niewielkim, jasnym i kolorowym pudełku znalazł się typowy, podstawowy zestaw. W jego skład wchodził telefon w kolorze czarnym, z dodatkową żółtą tylną klapką, bardzo słabe jakościowo słuchawki, kabel USB i zasilacz sieciowy oraz standardowy pakiet instrukcji i ulotek. Dodatkowo, w oddzielnym opakowaniu, otrzymałem trzy dodatkowe tylne klapki w kolorze pomarańczowym, zielonym i niebieskim. Dzięki temu czarna klapka powędrowała od razu do pudełka, a resztę, jak typowy gimbus, dobierałem do koloru butów (tak, mam dużo butów w różnych kolorach ;-) ). Dodatkowe klapki wchodzą w skład zestawu sprzedażowego w wybranych sklepach, więc nie była to przysłowiowa kiełbasa... testowa. Ogólnie zestaw bez fajerwerków, ale za to kompletny.



Obudowa i wygląd

Xenium W6500 różni się od większości dzisiejszych smartfonów. Obudowa ma wymiary 128,7 x 66 x 11,8 mm i podczas, gdy większość nowych modeli jest zamknięta w cienkich i zazwyczaj kanciastych obudowach, Philips jest dość pękaty, a cała konstrukcja ma obłe kształty. Dzięki temu dobrze i pewnie leży w dłoni i bez problemu można go obsługiwać jedną ręką. Sprzyja temu, nieduży jak na dzisiejsze czasy, wyświetlacz o przekątnej 4,3 cala, który zajmuje większość powierzchni przedniego panelu. Pod nim znajdują się tradycyjne dla Androida przyciski, od lewej wstecz, Home i opcje (niestety podświetlane tylko przez kilka sekund, później gasną), a nad ekranem połyskujący napis Philips, obiektyw kamery do wideorozmów oraz skutecznie zamaskowane czujniki - zbliżeniowy i oświetlenia. Na samej górze oczywiście umieszczony został głośnik rozmów, zakryty wypukłą kratką, dzięki czemu nie zbiera kurzu. Na prawy bok trafiły przyciski regulacji głośności, na lewy suwak uruchamiający tryb oszczędzania energii i nieduży napis Xenium, a na dolnej krawędzi umieszczone zostało gniazdo micro USB. Wystający suwak bardzo szybko się wyciera i po krótkim czasie schodzi z niego farba. Dodatkowo robi wrażenie, że można go bardzo łatwo urwać. Na górnej krawędzi znajduje się gniazdo Jack 3,5 mm i nietypowo umieszczony przycisk blokady ekranu. Nie trafił on bezpośrednio na krawędź, a na załamanie w miejscu, w którym zaczyna się tylny panel telefonu. Brzmi i wygląda to dziwnie, ale palec wskazujący szybko i naturalnie trafia w to miejsce i bardzo łatwo jest przyzwyczaić się do takiego rozwiązania. Nie mniej jednak jest to kwestia gustu. Z tyłu telefonu znajdziemy, umieszczony centralnie i delikatnie wypukły, obiektyw aparatu okolony srebrną (i nie tandetną) ramką z umieszczoną pod nim diodą LED, centralnie umieszczony napis Philips i na samym dole głośnik zewnętrzny.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News