DAJ CYNK

Ulefone Power Armor 19T: pancerniak z termowizją i mikroskopem (test)

Mieszko Zagańczyk

Testy sprzętu


Ulefone Power Armor 19T podoba się od pierwszej chwili. Wygląda mocarnie, jest super odporny, ma też kilka niebanalnych funkcji, z których dla potencjalnych nabywców najważniejszy będzie aparat i kamera z termowizją. Jak to wszystko razem działa?

Ulefone Power Armor 19T nie jest modelem z najnowszej oferty marki, bo wszedł na rynek w pierwszej połowie 2023 roku, ale przez ten czas nie zestarzał się za bardzo, oferując ciekawy wygląd, bardzo wytrzymałą obudowę, przyzwoitą specyfikację, dużą baterię, a także niebanalną konfigurację aparatów – z termowizją FLIR i mikroskopem 60x. Telefon trochę przypadkiem trafił do naszej redakcji i aż żal było go nie przetestować.

Ulefone Power Armor 19T

Co ciekawe, Ulefone Power Armor 19T wciąż trzyma niemałą cenę – koszt jego zakupu w oficjalnej dystrybucji oznacza wydatek 2399 zł. W tej klasie telefonów to już prawie górna granica, a standardowy Ulefone Power Armor 19 kosztuje około 1700 zł. Na różnicę w cenach wpłynął przede wszystkim aparat termowizyjny FLIR, co w każdym pancernym telefonie oznacza „parę złotych więcej”.

marzec 2023
409 g, 18.8 mm grubości
12 GB RAM
256 GB, microSD do 2000 GB
-
108 Mpix + 5 Mpix + 5 Mpix + 32 Mpix
6.58" - IPS LCD (1080 x 2408 px, 401 ppi)
MediaTek Helio G99, 2,20 GHz
Android v.12.0
9600 mAh, USB-C

Co w zestawie?

Ulefone daje zazwyczaj całkiem bogate zestawy i tak jest i tym razem. Power Armor 19T dostarczany jest z ładowarką 66 W, żółtym kablem dwustronnie zakończonym wtyczką USB-C, kluczykiem SIM (wygląda jak kostka do gitary), przeznaczonym dla tego modelu szkłem hartowanym na ekran, krótkim paskiem do zaczepienia telefonu na nadgarstku, a także dość bogatą dokumentacją.

Budowa i konstrukcja

Ulefone Power Armor 19T to jeden z kilku telefonów, w których producent wykorzystał niemal identyczną obudowę – bardzo podobnie wyglądają modele z serii Ulefone Power Armor 18, a i testowany model ma swój odpowiednik bez literki „T” w nazwie, czyli bez termowizji.

Nie dziwi, że producent wykorzystał ten sam projekt, bo to bardzo udana konstrukcja. Gdy pierwszy raz wyjąłem Power Armora 19T z pudełka, pomyślałem od razu: muszę taki mieć! Chyba każdy entuzjasta sprzętu rugged zareaguje podobnie. Telefon jest dość duży (175,2 x 83,4 mm), gruby (18,8 mm) i ciężki (409 g), więc nie jest to sprzęt dla każdego.


Mimo tego trzyma się go stosunkowo wygodnie (jak na pancerniaka), obudowa na pleckach jest wyprofilowana, by telefon dobrze układał się w dłoni. Matowa, gumowana powierzchnia ma dodatkowo skośne przeżłobienia, dzięki którym palce się nie ślizgają.

Boki Power Armora 19T wzmocnione są przez metalową listwę, metalowy element okala też obiektywy aparatów, które dodatkowo chronione są lekko wystającym rantem. Obok znalazł się też dość ciekawy detal – doświetlenie LED złożone z 6 diod, które bardzo dobrze sprawdza się jako latarka.


Materiały są wysokiej jakości, a ich spasowanie bardzo dokładne, co daje poczucie solidności. Power Armor 19T zapewnia odporność na poziomie IP68/IP69K i spełnia wymogi testów MIL-STD-810H, możemy być więc spokojni, że telefon wytrzyma błoto, kurz, topienie w wodzie i upadki.

Ulefone Power Armor 19T

Na bokach obudowy poza przyciskiem zasilania ze zintegrowanym czytnikiem linii papilarnych oraz regulacją głośności znajdziemy ponadto dodatkowy klawisz do dowolnej konfiguracji, np. do aplikacji push-to-talk albo latarki. Podobnie jak w innych telefonach Ulefone, znalazł się tam też port uSmart do podłączania dodatkowych akcesoriów, jak endoskop. Są też chronione zaślepkami wyjścia audio 3,5 mm oraz USB-C i zaczep na linkę. Szufladkę na karty (2x nanoSIM lub 1x nanoSIM + microSD) można łatwo wysunąć bez dodatkowego narzędzia.


W całej tej konstrukcji tylko jedna rzecz trochę mi przeszkadzała. Przyciski zasilania i regulacji głośności są moim zdaniem trochę zbyt słabo wyprofilowane i w dotyku zbyt podobne do siebie, więc bez patrzenia nie zawsze wiadomo, który trafił pod kciuk. Często błądziłem palcem w poszukiwaniu ściszenia, zamiast tego naciskałem zasilanie.

Ekran

Ulefone Power Armor 19T wyposażony jest w standardowy już w pancerniakach Ulefone’a ekran IPS o przekątnej 6,58 cala, w rozdzielczości Full HD+ (1080 x 2408), z odświeżaniem 120 Hz i zagęszczeniem pikseli 401 ppi. Wyświetlacz chroniony jest szkłem Corning Gorilla Glass 5. Takie parametry zapewniają wysoką czytelność i sporo miejsca na treści, choć obsługa jedna ręką przy tej obudowie jest trudna.

Ulefone Power Armor 19T

W systemowych ustawieniach ekranu znajdują się tylko podstawowe opcje, nie ma nawet wyboru trybów kolorów. Można jedynie ustawić odświeżanie – 60 Hz, 90 Hz i 120 Hz lub tryb automatyczny, a do tego oczywiste rzeczy jako tryb ciemny, jasność itd. Jest bardzo skromnie, ale więcej w takim telefonie nie potrzeba. 

Kolory są naturalne, dość żywe, czerń co najmniej przyzwoita, a biel śnieżna – otrzymujemy tyle, ile można oczekiwać po ekranie IPS. Subiektywnie wygląda to całkiem dobrze, choć pomiary kolorymetrem wypadają średnio. O ile pokrycie palety barw sRGB wynosi 91,4%, to już w przypadku DCI-P3 jest to 76,76%. Przeciętne wyniki, ale do zastosowań w terenie i pracy w pełni wystarczające. Na pochwalę zasługuje za to niewielki poziom zniekształceń barw z parametrem ΔE*00 na poziomie 1,22. Temperatura barwowa bieli 6600 K jest bliska wzorcowi.

Zmierzona maksymalna jasność wyświetlacza w trybie automatycznym, jak i ręcznym jest podobna i sięga do ok. 550 nitów. Nie jest najwyższy poziom luminancji, jakiego by się oczekiwało w pancernym telefonie, ale na tyle przyzwoity, by dało się odczytać zawartość ekranu na otwartym terenie. I tylko w naprawdę mocnym słońcu może pojawić się problem.

Wydajność i kultura pracy

We wnętrzu Power Armora 19T kryje się układ MediaTek Helio G99 (6 nm, do 2,3 GHz), dobrze znany z wielu innych telefonów, w tym pancerniaków Ulefone’a. Na temat jego wydajności nie ma się co rozwodzić – to niezbyt szybka jednostka, ale wystarczająca do wielu codziennych zastosowań. W połączeniu z 12 GB pamięci RAM smartfon zapewni zadowalającą moc do większości zadań – komunikacji, przeglądania internetu, map i nawigacji, wykorzystania różnych aplikacji, a nawet prostych gier. Smartfon ani razu nie zawiesił się, nie było problemów z wydajnością i pracą wielozadaniową.

Ulefone Power Armor 19T

Pamięć wewnętrzna jest spora, bo to 256 GB, ale gdyby komuś brakowało miejsce, to może dołożyć kartę microSD o pojemności do 2 TB.

Ulefone Power Armor 19T

Użytkownik Power Armora 19T nie musi się też obawiać problemów z przegrzewaniem. To się zdarza sporadycznie tylko podczas ładowania, natomiast sam układ SoC nawet zatrudniony do ciężkich przeliczeń zachowuje sensowną temperaturę. W teście obciążeniowym GPU smartfon zachował 99,4% wydajności, natomiast w teście CPU – 92%. 

W wydajnościowych testach syntetycznych Ulefone Power Armor 19T wypada porównywalnie do innych modeli z tym samym układem.

Wydajność ogólna AnTuTu V9 Geekbench 5 AI Benchmark
Jeden rdzeń Wszystkie rdzenie
Blackview BV9200 354380 509 1734 50
Cat S75 389077 655 1925 49,4
Gigaset GX6 427953 687 2049 129,2
Infinix Note 12 2023 375114 543 1797 65,1
Infinix Note 12 Pro 385085 536 1796 55,5
Infinix Note 30 Pro 376600 552 1794 56,0
Motorola Edge 30 Neo 409306 673 1804 73.0
Motorola Moto G73 5G 427172 693 1878 54,7
OnePlus Nord CE 5G 390616 640 1821 30,1
OnePlus Nord CE 3 Lite 5G 403827 681 1961 59,4
Realme 9 5G 361826 689 1942 38,2
Realme 9 Pro+ 496511 817 2315 162,3
Samsung Galaxy A52 346158 540 1609 37,2
Samsung Galaxy A53 417734 505 1861 42,6
Sony Xperia 10 V 392305 665 1921 44
T Phone Pro 5G 329745 522 1608 51
Ulefone Armor 21 366077 542 1797 68,7
Ulefone Armor 24 349235 515 1732 64
Ulefone Armor Pad 2 373137 543 1786 70,4
Ulefone Power Armor 19T 367006 542 1782 69,9
Xiaomi Poco X4 Pro 5G 392120 686 1906 60,5
Xiaomi Redmi Note 11s 311530 410 1638 45,3
 
Wydajność w grach 3D Mark GFXBench offscreen Maksymalna temperatura obudowy [°C]
Wild Life Extreme Wild Life Extreme Stress Test Aztec Ruins Vulkan High Tier 1440p Car Chase 1080p
Blackview BV9200 323 99,4% 325 782 35
Cat S75 - - 373 ` 38
Gigaset GX6 607 99,0% 628 1474 37
Infinix Note 12 2023 1206 98,4% 379,6 907,6 38,2
Infinix Note 12 Pro 347 99,1% 349,8 910,5 38
Infinix Note 30 Pro 351 99,4% 357,5 910,7 30,9
Motorola Edge 30 Neo 1202 99,4% 497 1147 44,4
Motorola Moto G73 5G - - 378,9 1027 44,6
OnePlus Nord CE 5G - - 492,2 1112 39,3
OnePlus Nord CE 3 Lite 5G 1217 99,6% 507,8 1172 42,2
Realme 9 5G 355 97,5% 529,5 1179 40
Realme 9 Pro+ 647 99,4% 667,6 1580 38
Samsung Galaxy A52 - - 458 1036 40,5
Samsung Galaxy A53 638 99,1% 646.7 1380 38,2
Sony Xperia 10 V 361 98,9% 523,9 1150 35,4
T Phone Pro 5G 327 98,5% 333 866 41,9
Ulefone Armor 21 344 99,4% 349,2 899 35
Ulefone Armor 24 326 99,1% 328 785,7 36
Ulefone Armor Pad 2 351 98,9% 350 903 38
Ulefone Power Armor 19T 336 99,4% 349 902 37 (45*)
Xiaomi Poco X4 Pro 5G 360 99,2% 498,7 1165 39,8
Xiaomi Redmi Note 11s 323 98,8% 353,7 837 40,03

  * temperatura podczas ładowania

Komunikacja

Pod względem funkcji łączności smartfon też niczym nie zaskakuje. Telefon zapewnia łączność LTE i choć nie pozwala na rozwinięcie imponujących prędkości pobierania, to działa stabilnie. Podczas testów w sieci Orange i Play najlepszy wynik, jaki zaobserwowałem to około 60 Mb/s, w miejscach, gdzie inne telefony wyciągają kilkukrotnie więcej, ponad 100 Mb/s. Mimo wielu prób Power Armora 19T nie był w stanie przebić tej bariery, a najczęstszy rezultat to 30-40 Mb/s. Pobieranie większych plików czy zdalna, terenowa praca z tym telefonem może więc wymagać pewnej cierpliwości. Poza tym jednak nie odnotowałem problemów z zasięgiem i np. gubienia sygnału wewnątrz budynków, co się zdarza w niektórych pancernych telefonach.

Po włożeniu kart SIM Power Armor 19T  od razu włączył usługi VoLTE i Wi-Fi Calling, pozwalając bez problemów na prowadzenie rozmów w tych standardach. Jakość połączeń i głosu w głośniku jest dobra, chociaż problemem podczas dłuższych rozmów może być trzymanie takiej cegiełki przy uchu.  W takiej sytuacji z pomocą przychodzi wyraźny tryb głośnomówiący, trzeba jednak uważać, by w terenie nie zatkać wylotu głośnika błotem lub nawet zalegającą wodą – a to się zdarzało.

Power Armor 19T sprawnie łączy się z Wi-Fi 5, zachowując sygnał nawet po oddaleniu się od routera dwa pomieszczenia dalej. W mojej sieci, w odległości metra od routera smartfon wyciągał około 80% wydajności łącza.

Z akcesoriami połączymy się przez Bluetooth 5.2, który spisuje się bez zarzutu – parowałem smartfon z zegarkiem i słuchawkami, w każdym przypadku bez problemów. Power Armor 19T pozwalała też na bezbłędne połączenia NFC i płatności Google Pay.

Pancerniak Ulefone’a sprawdzi się też jako terenowa nawigacja, sprawnie pobierając dane lokalizacyjne – a tu do dyspozycji poza GPS mamy Galileo, BeiDou i GLONASS. W otoczeniu wysokich budynków czy pod gęstymi drzewami Armor 19T potrafi czasem zgubić pozycję, co na zapisywanym śladzie przedstawiają kilkumetrowe skoki, ale nie są to wartości w jakiś sposób niepokojące. Widać je na mapkach poniżej (z lewej strony na dole trasa przebiegała na wysokości napisu „Pełną Parą", a nie ulicy Racławickiej, w innych miejscach wzdłuż ulic na mapie).

System

Ulefone Power Armor 19T pracuje pod kontrolą czystego Androida 12 z kilkoma dodatkami producenta. Zmiany w porównaniu do AOSP są kosmetyczne – żółte kolory w menu ustawień czy parę ponadstandardowych opcji konfiguracyjnych, dotyczących np. bocznego klawisza. Podobne funkcje znajdziemy w większości pancernych smartfonów, więc nie ma się nad czym rozwodzić. Jest też „obowiązkowy” w pancernych telefonach dodatek MediaTeka, czyli DuraSpeed, który ma usprawniać zarządzenie pracą aplikacji w tle, ale w nowych wersjach Androida nie ma już sensu. 


Momentami system wydaje się nieco może zbyt okrojony, chciałoby się np. trochę więcej ustawień zmiany wyglądu czy personalizacji interfejsu, ale taka surowość wynika też z podejścia – ma być prosto, bez zbędnych dodatków obciążających system i tak jest. Również zestaw preinstalowanych aplikacji to podstawowy standard Androida z w pełni działającymi apkami Google oraz tradycyjnymi w niemal każdym pancernym smartfonie narzędziami terenowymi i warsztatowymi jak kompas, barometr, latarka, krokomierz, różne mierniki itd.

Ulefone Power Armor 19T

Ulefone dodał też aplikację Zello do rozmów PTT, tryb dziecięcy, tryb gry, apkę do obsługi akcesoriów uSmart, prosty Menedżer Systemu do czyszczenia niepotrzebnych plików czy EasyLauncher – tryb dla seniorów. To tyle, żadnych zbędnych śmiecioapek.

Ulefone Power Armor 19T

Jest więc prosto i schludnie, system działa sprawnie, na czas przychodzą też powiadomienia z aplikacji – nie ma problemu z usypianiem procesów w tle.

W tym wszystkim minusem jest tylko brak perspektyw na aktualizację. Jak inne telefony Ulefone’a, nie ma co liczyć na nowszego Androida a najwyżej aktualizacje systemowe Google Play.

Ulefone Power Armor 19T

Aparaty

Ulefone Power  Armor 19T  jest wyposażony w nietypowy zestaw aparatów. Główna jednostka ma rozdzielczość 108 Mpix (Samsung HM2, f/1,89), towarzyszy jej aparat 5 Mpix (Samsung S5K5E9) z zaskakującą i całkiem dobrze działającą funkcją mikroskopu 60x. Trzecim elementem jest aparat termiczny, który składa się z czujnika FLIR Lepton 3.5 oraz towarzyszącego mu aparatu pomocniczego 5 Mpix. Z przodu znalazł się aparat 16 Mpix.

Aplikacja aparatu ma niemal wszystkie najważniejsze funkcje, jakich można oczekiwać (z jednym wyjątkiem). W zakładkach dostępne są poszczególne tryby aparatu i kamery: mikroskop, film, obraz, piękno (tryb portretowy z filtrami), high-res (108 Mpix) oraz w zakładce z dodatkowymi trybami – pro, portretowy (bez filtrów, ale z rozmyciem tła), gif, panorama, zwolnione tempo, bokeh (jeszcze jeden tryb z rozmyciem tła) i skaner kodów QR. Na czym polegają różnice w tych podwójnych trybach z rozmyciem tła, nie udało mi się odkryć – najprawdopodobniej to błąd aplikacji.

Główny aparat pozwala skorzystać z funkcji AI i uzyskać zoom cyfrowy do 10x, nie ma za to HDR.

Zdjęcia robione główną jednostką są łączone w układzie 9-do-1 do rozdzielczości 12 Mpix. Ich jakość jest całkiem dobra, jak na pancerny telefon, choć aplikacja pracuje dość nierówno i w trybie automatycznym nie zawsze dwa zdjęcia zrobione jedno po drugim wyglądają tak samo. Power  Armor 19T stosunkowo ładnie oddaje kolory, ale ma tendencje do spłaszczania tonów na równomiernych, jasnych powierzchniach. Nawet w optymalnych warunkach oświetleniowych aparat potrafi w miejscu, gdzie powinno być bladoniebieskie niebo lub ściana budynku umieścić niewyraźną, białą plamę. 

Kontrast zdjęć jest przeciętny, ale na ogół wystarczający, by uzyskać zadowalające kadry. Na brzegach obrazu pojawiają się lekkie rozmycia. Widziałem znacznie lepsze aparaty z matrycami 108 Mpix, tu wyraźnie zawodzi oprogramowanie, które jest słabością chyba wszystkich chińskich producentów pancernych telefonów. 

Power  Armor 19T przyzwoicie wypada w zdjęciach nocnych, ale z zastrzeżeniami. Po pierwsze – nie ma osobnego trybu nocnego, co bardzo dziwi. Taki tryb włącza się tylko jako jedna ze scen AI. Efekt może być całkiem niezły, niekiedy porównywalny ze znacznie droższymi smartfonami flagowymi. W nadmiernym oświetleniu miejskich lamp czy reflektorów aparat co prawda trochę fiksuje, gubiąc ostrość i kontrast, ale można temu zaradzić, ręcznie dobierając ekspozycję. Problem zaczyna się w całkowitej ciemności, po prostu zdjęcia nie da się zrobić, wychodzi ciemna plama. O ile więc uda się ładnie uchwycić klimatyczną uliczkę z kilkoma latarniami, to już w parku nocnego zdjęcia nie zrobimy, nie mówiąc o lesie.

Aparaty makro na ogół kojarzą się z bezużytecznymi wypełniaczami statystyk, nawet gdy są to jednostki 5 Mpix. Tu jednak czeka nas miła niespodzianka: nie jest to klasyczny aparat makro, tylko aparat mikroskopowy ze zbliżeniem 30x lub 60x. Brzmi trochę niewiarygodnie, ale to naprawdę działa.

Żeby wykonać fotkę tego typu, trzeba bardzo mocno zbliżyć obiektyw do fotografowanego przedmiotu – a nawet go dotknąć. Odpowiednie doświetlenie zapewnia mała, okrągła lampa LED. W ten sposób można na przykład uchwycić drobinki cukru, włókna materiału czy żyłkowanie liścia.

Zdjęcie nie zawsze wychodzą w pełni ostre (ok, w większości są lekko nieostre), bo trudno utrzymać telefon w dłoni, by wydobyć wszystkie szczegóły, ale i tak robią wrażenie. Nie ma co liczyć, że w ten sposób uzyska się profesjonalne fotki do celów naukowych – to raczej zabawa dla ciekawskich, choć też okazja, by w nieco inny sposób spojrzeć na otaczające nas przedmioty.

Aparat termiczny z czujnikiem Lepton 3.5 to wciąż najnowsze mobilne rozwiązanie uznanej marki FLIR. Choć najnowsze, nie jest nowe, bo moduł pochodzi z 2018 roku. Przez te lata z Leptona 3.5 korzystał np. Cat, ale w międzyczasie na rynku rozwinęła się konkurencyjna marka Infiray, która oferuje także moduły termiczne do smartfonów. Zapewniają one obecnie większe możliwości niż FLIR.

Mimo tego Lepton 3.5 wciąż się sprawdzi w wielu podstawowych zastosowaniach – np. pozwoli technikowi wykryć wyciek w instalacji hydraulicznej czy znaleźć zwarcie w elektryce. Termiczna rozdzielczość czujnika to 160 x 120, ale w połączeniu z aparatem i technologią nakładania obrazu MSX można uzyskać zdjęcia i wideo w rozdzielczości 1,6 Mpix (1080 x 1440). Bez warstwy optycznej zdjęcia mają rozdzielczość 540x480. Zakres pomiarów temperatury mieści się w zakresie -10℃ - 400℃.

Do robienia zdjęć termicznych służy aplikacja MyFLIR, znana też z telefonów Cat z czujnikami Lepton i starszych Ulefone’ów. Można w niej wybrać szereg ustawień, jak tryb kolorystyczny obrazów, wskaźniki temperatury, skalę pokazywanych temperatur itd. W tym ostatnim przypadku warto brać pod uwagę, że czujnik Lepton 3.5 w standardowym trybie pracy ma dokładność +/-5℃, więc nie pokaże na przykład dokładnej temperatury nagrzewającego się smartfonu i nie zastąpi profesjonalnego pirometru.

Aparat termiczny działa sprawnie i mimo że czujnik ma już swoje lata, sprawdzi się w ręku nie tylko amatora, jako dodatkowe narzędzie w domowych pracach naprawczych, ale także będzie się spisywać w u fachowców – hydraulików, monterów, techników czy nawet weterynarzy. Profesjonaliści wymagający precyzyjnych pomiarów sięgną już po bardziej wyspecjalizowany sprzęt termiczny, ale aparat tego typu w smartfonie nie ma też z nim konkurować.

Najlepiej wychodzą zdjęcia termiczne robione w pomieszczeniach, za to aparat trochę gubi się na otwartym terenie. Czasami pokazuje otoczenie jako „mocno rozgrzane”, na żółto i czerwono lub wręcz biało, a obraz termiczny się zlewa. W takich sytuacjach pomaga skalowanie temperatury suwakiem – zwiększenie jej maksymalnego poziomu. Zdjęcia termiczne można też skorygować w galerii FLIR-a już po ich zrobieniu – zmienić widoczne spektrum temperatur, dodać znaczniki z temperaturą w stopniach C czy dodać lub usunąć warstwę MSX.

Niezbyt dobrze wychodzi za to nakładanie obrazów i bardzo często tło przedstawione jako konturowe linie nie pasuje do obrazu termicznego. Teoretycznie można to wyskalować w ustawieniach aparatu FLIR lub później po zrobieniu zdjęcia w galerii, ale w praktyce nie udawało mi się precyzyjnie dopasować tych dwóch warstw.

Kamera

Po przełączeniu się na kamerę niestety nie poszalejemy. Maksymalna rozdzielczość nagrywania to 1440p w 30 kl./s, otrzymujemy też dość skromny zestaw dodatkowych funkcji – tylko tryb zwolnionego tempa. Nie ma stabilizacji OIS, ale jest elektroniczna EIS, którą można aktywować przyciskiem w menu. Warto, bo bez niej podczas wędrówki obraz będzie się trząsł. Po aktywowaniu EIS obraz jest całkiem stabilny, ale niestety często pojawia się typowy dla tej funkcji efekt galaretki, czyli drobne, nieregularne rozmycia. 

Statyczne wideo bez EIS z podparciem zachowuje akceptowalny poziom, ale w każdym przypadku odstrasza słaby dźwięk. Zdecydowanie nie jest to smartfon do jakichś poważniejszych realizacji wideo.

Akumulator 

Power  Armor 19T wyposażony jest w akumulator o pojemności 9600 mAh – myślę, że w pancernych smartfonach taka wartość jest optymalna – 5000 mAh to za mało, a pojemności około 20 000 mAh oznaczają też bardzo grubą obudowę. Oszczędnie użytkowany Armor 19T wytrzyma w mieszanym cyklu zastosowań 3-4 dni pracy, a więc sprawdzi się na przykład na weekendowym wypadzie poza miasto. Oczywiście wykorzystanie GPS czy innych tego typu funkcji znacznie skróci czas pracy. Według moich pomiarów godzina w terenową nawigacją GPS, czyli na ogół z wygaszonym ekranem, sporadycznie włączanym, rozładowuje 7-8% akumulatora. 

Ulefone Power Armor 19T

W naszym teście Telepolis Mark, w procedurze łączącej przeglądanie internetu i odtwarzanie wideo, przy jasności 300 nitów, w połączeniu Wi-Fi, smartfon przepracował 17 i pół godziny, co na tle zwykłych telefonów jest dobrym wynikiem, ale patrząc na pojemność akumulatora, proporcjonalnie porównywalnym.

Mocnym atutem Power Armora 19T jest szybkie ładowanie 66 W. Mimo dużej pojemności akumulatora dołączona do zestawu ładowarka sprawnie radzi sobie z odzyskiwaniem energii i po 10 minutach stan baterii wynosi już 22%, a do 50% dochodzi po około 22 minutach. Na tym etapie smartfon już się zaczyna dość mocno nagrzewać podczas ładowania (około 40-45 stopni), co może trochę niepokoić, ale smartfon nie przekracza niebezpiecznej granicy. 

Po 45 minutach z podpięta ładowarką jest już prawie 90% naładowania, jednak ostatnie 10% wymaga trochę dłuższego czasu. Do pełna akumulator naładuje się w sumie po godzinie i około 10 minutach. 

Power Armor 19T ma także funkcję ładowania bezprzewodowego 15 W (Qi) i bezprzewodowe ładowanie zwrotne 5 W do zasilania energią drobnych akcesoriów jak słuchawki czy zegarki. Udało mi się nawet w ten sposób podłączyć drugi smartfon, ale efektowność jest jednak zbyt mała.

Podsumowanie

Ulefone Power Armor 19T to bardzo solidny, wzorcowy wręcz pancerny smartfon, który powinien przypaść do gustu entuzjastom i użytkownikom sprzętu do zadań specjalnych. Ma wytrzymałą i całkiem ergonomiczną (mimo swoich rozmiarów) konstrukcję, duży akumulator z szybkim ładowaniem, sprawnie działający system, dobrze się spisujący zestaw funkcji komunikacyjnych (z wyjątkiem pobierania danych LTE), nietypowy zestaw aparatów z mocnym plusem w postaci termowizji oraz mikroskopu i choć ma też parę mankamentów, to ogólnie używa się go z dużą przyjemnością i poczuciem niezawodności.


Wśród tych mankamentów mnie osobiście najbardziej przeszkadzał nieco zbyt powolne pobieranie danych w sieci LTE, nawet w dobrym zasięgu. Nie jest to nic nowego w pancernych telefonach z Chin, szkoda, że Power Armor 19T też się wśród nich mieści. Można też trochę ponarzekać na przeciętną jasność wyświetlacza – też niestety tradycyjną w pancerniakach. Ciągnąc wątek pancerniakowej tradycji – Power Armor 19T nie dostanie aktualizacji do nowszej wersji Androida, więc zostanie z wersją 12. Tak jest w 99% wzmocnionych smartfonów z układami MediaTeka i z tym się niestety trzeba pogodzić. 

Ulefone Power Armor 19T

W kontekście tych wad może nieco zniechęcać cena. Power Armor 19 bez „T” w nazwie, czyli bez termowizji, wydaje się rozsądnie wyceniony, natomiast główny bohater tej recenzji, z ceną 2399 zł, będzie racjonalnym wyborem raczej dla tych użytkowników, którym niezbędny jest FLIR. Jeżeli potrzebujesz aparatu czy kamery termowizyjnej do prac w domu, czy bardziej zawodowo, to tak – Power Armor 19T będzie dobrym wyborem. W innych przypadkach warto się zainteresować innymi modelami z serii 18 i 19.

OCENA: 7,5/10

WADY

  • Przeciętna jasność ekranu – w tej cenie można oczekiwać więcej
  • Transmisja danych LTE wolniejsza niż w innych smartfonach
  • Brak trybu nocnego w aparacie
  • Zerowa szansa na aktualizacje Androida
  • Wysoka cena

ZALETY

  • Atrakcyjny, pancerniakowy wygląd
  • Bardzo wysoka odporność na ekstremalne warunki
  • Solidne wykonanie z dobrych materiałów
  • Czysty system z sensownymi dodatkami
  • Sprawnie działające VoLTE, Wi-Fi Calling i NFC
  • Aparat z wyjątkową funkcją mikroskopu
  • Aparat termowizyjny FLIR
  • Duży akumulator z szybkim ładowaniem i ładowaniem bezprzewodowym

Zobacz: Ulefone Armor Pad 2 – ten tablet jest niezniszczalny (test)
Zobacz: Smartfon, z którym przetrwasz koniec świata – Ulefone Armor 24 (test)
Zobacz: Blackview BV9200: niedrogi pancerniak z dźwiękiem Harman (test) 

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Telepolis.pl