DAJ CYNK

Ruszył ogromny filtr powietrza. Wysysa dwutlenek węgla

Anna Rymsza

Nauka

Climeworks Mammoth

W Islandii uruchomiony został wielki oczyszczacz, wysysający dwutlenek węgla z powietrza i chowający węgiel pod ziemią. Ma odwęglać atmosferę na wielką skalę.

Pierwszy zakład o nazwie Orca powstał w 2021 roku na odległej części Islandii. Wiosną 2024 roku ruszyła „fabryka węgla” 10-krotnie większa – Mammoth. To największy oczyszczacz atmosfery na świecie. 

Ogromny oczyszczacz powietrza w Islandii

Konstrukcja w pobliżu Hellisheidi w Islandii ma zachowywać się podobnie do drzewa – wychwycić dwutlenek węgla z atmosfery i z pomocą dodatkowej energii związać węgiel z gazu w postaci stałej. W przypadku roślin energię do tego procesu dostarczają promienie Słońca, fabrykę zaś zasila energia elektryczna, dostarczana przez pobliską elektrownię geotermalną.

Na zewnątrz budynku widać konstrukcję z wielkimi wentylatorami. To tędy powietrze z zewnątrz jest zasysane. Następnie przechodzi przez szereg filtrów, które wychwycą dwutlenek węgla.

Za zakładami stoi firma Climeworks, która opracowała modularną konstrukcję urządzeń wychwytujących dwutlenek węgla z atmosfery. Budowa ogromnego zakładu nie wymagała więc rewolucyjnych zmian w samych urządzeniach – po prostu będzie ich w sieci 10-krotnie więcej niż w konstrukcji z 2021 roku. Załad zarabia na swoje utrzymanie dzięki sprzedaży usługi usuwania węgla z atmosfery. Kupuje ją między innymi Microsoft.

Climeworks i Carbifix, schemat działania zakładu Mammoth

Co dalej z dwutlenkiem węgla, który wychwycą filtry? Trzeba go gdzieś przechować i tu z pomoca przychodzi wynalazek firmy CarbiFix. Gaz zostaje wymieszany z wodą i wpompowany pod ziemię pod wysokim ciśnieniem. Tam CO2 reaguje z bazaltem. Konkretnie następuje mineralizacja węgla w kontakcie z występującymi naturalnie tlenkami wapnia i magnezu, krzemianami i innymi składnikami. Węgiel zostaje uwięziony w postaci stabilnych, stałych związków.

Mammoth wkroczył do akcji w maju 2024, ale nie pracuje jeszcze z pełną mocą. Ma na razie 12 modułów filtrujących powietrze. Do końca 2024 roku będzie miał ich aż 72. To pozwoli mu wysłać pod ziemię 36 tysięcy ton dwutlenku węgla rocznie.

To nadal kropla w morzu potrzeb. Ludzkość pompuje do atmosfery 40 miliardów ton CO2 na rok. Podobne zakłady powstaną w USA (każda przetworzy 1 mln ton CO2 rocznie), Kanadzie, Norwegii i Kenii. Aktualnie konstrukcje są kosztowne, ale w miarę rozwoju firmy Climeworks koszty powinny spadać. Powstają też inne, aktywne i pasywne systemy wiązania węgla, korzystające między innymi z bazaltowego proszku.

Niemniej potrzebujemy całego przemysłu usuwania węgla z atmosfery i ogromnych redukcji emisji w ciągu najbliższych 20 lat, jeśli mamy się nie ugotować na własnej planecie.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Shutterstock

Źródło tekstu: Fastcompany, CarbiFix