DAJ CYNK

Kupowali prywatnie podróbki ubrań, teraz mają problem. Wkracza prokuratura

Lech Okoń

Wydarzenia

Drillowcy pod czujnym okiem prezesa UODO

Jest ciąg dalszy afery wokół tzw. drillowców i podróbek ubrań z Chin. Po miesiącu od wycieku na scenę wkroczył prezes UODO i prokuratura.

31 marca do sieci trafiły dane osobowe 1,3 mln klientów chińskiego sklepu. To był dopiero początek

Dane pochodziły z platformy pandabuy.com, na której kupić można było podróbki ekskluzywnych ubrań. Zakres wycieku był wyjątkowo szeroki, obejmował imiona, nazwiska, adresy e-mail, numery telefonów, identyfikatory użytkowników, adresy IP, hasła, adresy dostawa, a także dane dotyczące zamówień i płatności.

Nie brakowało tutaj Polaków, szczególnie tych lubujących się w drillu, agresywnym podgatunku rapu i związanym z nim wystawnym, charakterystycznym ubiorem. Wielki wyciek danych zawierał kilkaset tysięcy linijek danych z Polski.

Na liście znalazły się nazwiska znanych influencerów i raperów, którzy lubili chwalić się swoimi markowymi kreacjami w sieci. By dać im nauczkę, internauci stworzyli interaktywną mapę Polski "lista-drillowcow.pl", dla łatwego namierzenia osób, które budują swoją markę osobistą na podrobionych ubraniach.

Lista drillowców dawno została usunięta, pojawił się natomiast prezes UODO

Mirosław Wróblewski, Prezes UODO 29 kwietnia 2024 r. zawiadomił Prokuraturę Rejonową Warszawa Śródmieście-Północ o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez sprawców publikacji danych polskich klientów platformy sprzedażowej pandabuy.com.

Prezes UODO zdecydowanie potępił działania osób odpowiedzialnych za ten incydent, twierdząc, że przetwarzanie danych osobowych polskich klientów Pandabuy.com bez podstawy prawnej jest rażącym naruszeniem przepisów dotyczących ochrony danych osobowych.

Twórcy prześmiewczej strony internetowej maja teraz kłopoty, bowiem naruszony został przepis art. 107 ust. 1 ustawy o ochronie danych osobowych, który określa, że „kto przetwarza dane osobowe, choć ich przetwarzanie nie jest dopuszczalne albo do ich przetwarzania nie jest uprawniony, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch.”

Zobacz: Polki robią to częściej niż panowie. Wystarczy im internet

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Shutterstock - logoboom

Źródło tekstu: UODO, oprac. wł