Biedronka ponownie znalazła się pod lupą Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Tym razem sprawdzone zostanie, czy sieć działa na niekorzyść klientów poprzez oferowane vouchery.
W marcu w sklepach Biedronka wprowadzono nowy regulamin dotyczących zasad zwrotów i możliwości dokonywania reklamacji produktów. Jedną z istotnych dla klientów zmian okazała się nowa forma zwrotu pieniędzy za oddawane do dyskontu towary. Sieć przestała oddawać gotówkę, lecz oferuje vouchery na określoną kwotę.
Voucher wydawany przez Biedronkę ważny jest 120 dni. Zwrotów i reklamacji dokonywać można w miejscu, w którym zakupiono dany produkt, w terminie do 30 dni od momentu jego zakupu. Uznawane są one jedynie w sytuacji, gdy klient posiada dowód zakupu, czyli paragon.
Jak jednak donoszą „Wirtualne Media”, vouchery zaczęto stosować także w innych niż zwroty sytuacjach. Na przykład wtedy, gdy kwota na paragonie różni się od tej deklarowanej na półce. Co więcej, w mediach społecznościowych pojawiają się posty sugerujące stosowanie voucherów również w sytuacji popełnienia przez kasjera błędu na niekorzyść klienta.
Biuro prasowe Biedronki odpowiada, że w przypadku, gdy sprzedawca pomyli się przy naliczaniu produktów, wskazując większą kwotę należności niż powinien, zwrot następuje w taki sam sposób, w jaki dokonano zapłaty. W opinii dyskontu odstępstwa od tej reguły są możliwe tylko w sytuacji, w której sam klient zgodzi się na zmianę sposobu zwrotu. Przy czym nie może to ponoć przynosić ani dodatkowych szkód, ani innych kosztów dla kupującego.
Sprawie tak czy siak przyjrzy się teraz UOKiK, by zweryfikować doniesienia o praktykach Biedronki. Urząd podkreśla, że jeśli sklep ponosi winę za błędne naliczenie ceny, klient ma prawo otrzymać wyrównanie w gotówce i nie podlega to dyskusji.
Źródło zdjęć: Shutterstock
Źródło tekstu: Wirtualne Media, oprac. własne
