Znany antyszczepionkowiec nagrał się na pocztę głosową prezydenta Francji Emmanuela Macrona. Czy każdy może sobie zadzwonić do prezydenta? – pytają media. Skąd my to znamy, chciałoby się rzec.
Wszyscy zapewne doskonale pamiętają, jaka afera wybuchła w Polsce, gdy rosyjscy pranksterzy, podając się za Emmanuela Macrona, przez około 7 minut rozmawiali z Andrzejem Dudą.
Tymczasem teraz to sam Macron znalazł się na świeczniku. Co prawda nie zadzwonili do niego Rosjanie, lecz lokalny działacz antyszczepionkowy, ale obawy społeczne są z grubsza podobne. Media pytają, jak to się dzieje, że byle anonim może sobie dzwonić do głowy państwa.
Sytuacja jest jednak bardziej zagmatwana niż w przypadku KPRP, bo dzwoniący, kontrowersyjny aktywista Marc Doyer, prezydenta osobiście zna. W 2017 roku wspierał go na kampanijnym szlaku.
Tylko, w pandemii COVID-19 stracił żonę i mimo że jako oficjalną przyczynę zgonu przyjęto chorobę Creutzfeldta-Jacoba, obwinił szczepionki przeciw koronawirusowi. Od tamtej pory jest jednym z najaktywniejszych działaczy ruchów antyszczepionkowych we Francji.
Wieczorem 6 kwietnia Doyer chwycił za telefon i wykręcił prywatny numer Macrona – relacjonują media. Polityk nie odebrał, ale to nie przeszkodziło w pozostawieniu mu niewybrednej wiadomości głosowej.
Antyszczepionkowca błyskawicznie aresztowano, ale paryska prokuratura nakazała jego zwolnienie. Jak oświadczono, nagranie, choć wulgarne i zdecydowanie krytyczne, nie nosi znamion złamania prawa. W ocenie oskarżyciela publicznego w monologu nie padają bowiem żadne groźby karalne.
Ale na zamknięciu śledztwa sprawa się nie skończyła, a wprost przeciwnie. Opinia publiczna ma być zaniepokojona obowiązującymi procedurami bezpieczeństwa, o czym w swym artykule piszą dziennikarze Thibaut Chevillard i Mathilde Cousin.
Skoro ministrowie i Prezydent RP w dalszym ciągu korzystają ze smartfonów konsumenckich, jak możemy ograniczyć ryzyko włamań lub szpiegostwa?
– pytają retorycznie autorzy.
Publicyści zwracają uwagę, że w dobie zagrożeń takich jak Pegasus najważniejsza osoba w państwie powinna wstrzymać się od używania prywatnego, niechronionego szczególnymi środkami telefonu. Jak zauważono, nawet jeśli prezydent korzysta z własnej komórki tylko w sprawach osobistych, to jednak stanowi ona potencjalny wektor ataku dla szantażystów, którzy chcieliby osiągnąć korzyści w innych, być może już krytycznych dla państwa przestrzeniach.
Przypomniano, że jeszcze w grudniu ministrom i innym najważniejszym urzędnikom nakazano usunięcie z telefonów konsumenckich komunikatorów, takich jak WhatsApp czy Telegram. Zamiast tego otrzymali oni krajowy odpowiednik – Olvid.
Sam prezydent ma mieć ponadto dostęp do klienta sieci Ozyrys, który uruchamiany jest na dedykowanym urządzeniu w izolowanym środowisku, nie będącym klasycznym smartfonem z Androidem czy iOS.
Francuzi pocieszają się, że nie tylko oni mają takie problemy, dodając, że swego czasu w sieci krążył numer ówczesnego premiera Wielkiej Brytanii – Borisa Johnsona. Czy jednak ma to stanowić papierek lakmusowy, że w sumie to nic poważnego się nie stało, ciężko stwierdzić.
Źródło zdjęć: Shutterstock
Źródło tekstu: 20minutes, oprac. własne