W zestawie z AOC AGON PRO PD32M znajdziemy gigantyczny zasilacz o mocy 300 W. Wygląda to przerażająco, przede wszystkim jednak jest dość nieporęczne.
Ale na całe szczęście samo zużycie energii już tak nie straszy. Według producenta wynosi ono 80 W i jest to wartość, która pokrywa się z rzeczywistością. Według naszych pomiarów wydaje się nawet nieco zawyżona, ponieważ podczas codziennej pracy w trybie SDR (jasność ok. 160 nitów) watomierz trzymał się w okolicach 70 W. W trybie HDR widzimy oczywiście znacznie większy rozrzut, ale i tu mamy do czynienia z przedziałem od 50 do 120 W (typowo 70-80 W).
W kontekście zużycia energii warto natomiast zauważyć, że monitor wyposażono w złącze USB-C z obsługą protokołu Power Delivery o mocy 65 W. Oznacza to, że w przypadku podłączania monitor do laptopa możemy wykorzystać ten sam kabel do przesyłania obrazu i zasilania.
AOC AGON PRO PD32M to monitor, który robi olbrzymie wrażenie. W szczególności jest to zasługa zastosowanej matrycy IPS z podświetleniem Mini LED, która może się pochwalić fenomenalnymi parametrami. To dzięki niej bohater testu sprawdzi się zarówno jako doskonały sprzęt dla gamera, jak i profesjonalnego grafika.
Miło w związku z tym, że producent nie zapomniał w związku z tym o udogodnieniach natury funkcjonalnej, takich jak ergonomiczna, regulowana podstawa czy obsługa standardu Power Delivery. Na plus odbieram także jakość wykonania urządzenia oraz – mimo wszystko – rozsądne zużycie energii.
Ale rys na obrazie monitora idealnego też się kilka znajdzie. Przede wszystkim obsługa i menu ekranowe. Choć funkcjonalnie tutejszemu interfejsowi trudno cokolwiek zarzucić, tak jego czytelność pozostawia wiele do życzenia. Dałbym też konia z rzędem za lepszą fabryczną kalibrację, bo ta wypada naprawdę słabo. No i mamy przeciętne głośniki, które są, bo są, ale nie spodziewam się, by ktokolwiek chciał z nich z własnej woli korzystać.
No i jest kwestia ceny. AOC AGON PRO PD32M kosztuje 8890 zł. Jak za monitor gamingowy to dużo. Oczywiście dopłacamy tutaj za matrycę Mini LED i w tym kontekście kwota ta wydaje się znacznie bardziej uzasadniona. Ale czy warto dopłacić? Jeśli zależy nam na bezkompromisowej jakości obrazu – zdecydowanie! Nie da się natomiast ukryć, że gdyby producentowi udało się doszlifować kilka niedociągnięć, rekomendacja przyszłaby mi znacznie łatwiej.
Plusy:
Minusy:
Źródło zdjęć: własne
Źródło tekstu: własne