DAJ CYNK

Afera w fabryce pod Berlinem. Szefowie chodzą po domach pracowników

Anna Kopeć

Wydarzenia

Branie L4 to nic złego, jednak gdy sprawa dotyczy aż 200 pracowników, wkraczają specjalne procedury kontrolujące. Szefowie Tesli chodzą po domach pracowników i sprawdzają, czy faktycznie walczą z chorobą. 

Można powiedzieć, że wszelakiego rodzaju afery trzymają się Elona Muska. Szczególnie te pracownicze. Około 200 pracowników z zakładu Tesli pod Berlinem, nie pojawiło się w pracy, tłumacząc się zwolnieniem lekarskim. Ale nie z Elonem Muskiem takie numery. Kierownictwo postanowiło zwalczać tego typu proceder i zaczęło odwiedzać nieobecne w pracy osoby, w ich domach. 

Jak donosi serwis B-Z Berlin, kierownicy fabryki Tesli odwiedzają swoich pracowników w domach, składając im niezapowiedziane wizyty. Nie bez powodu. Nieobecne osoby otrzymują zasiłki chorobowe i co około 6 tygodni przedstawiają zwolnienie lekarskie przełożonym. Szefowie fabryki chcą mieć zatem pewność, że pracownicy faktycznie są niezdolni do pracy. Zwłaszcza, że takich osób jest około 200. Firmowe statystyki mówią o tym, że zwolnienia są przedkładane zazwyczaj w piątki lub podczas późnych zmian. 

Zdaniem związków zawodowych to "czysty absurd", bowiem wysoki wskaźnik zachorowań może wynikać ze zbyt dużego przeciążenia pracą w Tesli. Ale szefowie są nieprzekonani. Zapowiadają, że "wizyty domowe" nie ustaną, i będą przeprowadzane tak długo, aż zaistniała sytuacja przestanie być problemem. 

Zobacz: Tesla w Europie poprowadzi się „sama”. Już w przyszłym roku
Zobacz: Skandal u Elona Muska. Nagrywali klientów i mieli świetną zabawę

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Maurizio Fabbroni / Shutterstock.com

Źródło tekstu: business insider