DAJ CYNK

Google zmieszane z błotem, przez internautów, z powodu reklamy

Anna Kopeć

Wydarzenia

Google narobiło zamieszania swoim krótkim filmikiem reklamowym emitowanym podczas igrzysk olimpijskich. Miała to być czuła i ckliwa reklama, ale takiej reakcji internautów nikt się nie spodziewał. 

W związku z trwającymi igrzyskami olimpijskim w Paryżu, Google postanowiło wypuścić dedykowany spot reklamowy. Czuły i ckliwy. Problem w tym, że ogólny odbiór filmiku reklamowego był daleki od oczekiwanego. 

Chodzi o reklamę "Dear Sydney", w której poznajemy historię małej dziewczynki, która od zawsze chciała zostać sportowcem, a jej ojciec wiernie jej kibicował i wspierał. Jednym z celów bohaterki klipu było napisanie listu do swojej idolki - płotkarki Sydney McLaughlin-Levrone. Co w związku z tym zasugerował dziewczynce ojciec? Nie własną pomoc, ale polecił zasięgnięcie porady u Gemini, czyli czatbota AI od Google. 

O co cały ten szum?

Napisać, że reklama została źle przyjęta, to stanowczo za mało. Materiał był emitowany podczas igrzysk, ale na skutek negatywnych reakcji internautów reklama została zdjęta z anteny. Google natychmiast odniosło się do całego zamieszania, że w trakcie testów wszystko wskazywało, że odbiór tego typu materiału będzie pozytywny. Niestety, najwyraźniej przeliczyli się. Komentarze pod reklamą od razu po fali krytyki, zostały wyłączone. 

Nic dodać, nic ująć, możemy tylko zastanawiać się, czy testy robiono również za pomocą Gemini. 

Zobacz: Google oszalał. Radzi, aby jeść kamienie i dodawać klej do pizzy

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Google

Źródło tekstu: joemonster.org