DAJ CYNK

Dlaczego smartfony wybuchają? Wyjaśnijmy

Piotr Urbaniak (gtxxor)

Sprzęt

Samsung, jak deklaruje, zdaje sobie sprawę z problemu puchnących baterii i obecnie go analizuje. Dziennikarze pytają, dlaczego dopiero teraz, a my zastanówmy się, o co właściwie chodzi.

Puchnięcie akumulatorów litowo-jonowych to zjawisko powszechnie znane, co nie oznacza, że niebudzące obaw. Ostatnio oberwało się w tej kwestii Samsungowi. Przypomnijmy, bloger Arun Maini zaalarmował, że kilka spośród jego smartfonów, przechowywanych w magazynie, niespodziewanie napuchło. I miało to dotyczyć wyłącznie produktów koreańskiej marki, z modelem Galaxy Note 8 na czele. Ten, jak dowiódł publicysta, spuchł tak bardzo, że zgubił tylną część obudowy.

Później zarówno widzowie Mainiego, jak i inni twórcy zaczęli zgłaszać podobne problemy, nie potwierdził ich jednak serwis SamMobile. Producent mimo wszystko zapowiedział śledztwo i choć jest zdecydowanie zbyt wcześnie by mówić o wnioskach, sprawę postanowił skomentować rzecznik Samsung Electronics America, Chris Langlois. 

Przedstawiciel rutynowo zapewnił, że Samsung zdaje sobie sprawę z sytuacji i istotnie prowadzi odpowiednie dochodzenie, a wszyscy właściciele uszkodzonych urządzeń mogą skontaktować się z lokalnym działem wsparcia technicznego

Wypowiedź ta, choć typowo zbywająca, odbiła się jednak w branży nadspodziewanie głośnym echem. Jak słusznie wskazuje GizChina, problem Samsunga z akumulatorami trwa od co najmniej 2016 roku, kiedy to debiutował nieszczęsny Galaxy Note 7, a sprawy sądowe z tamtego okresu ciągną się do dzisiaj. Jak w przypadku 6-latka z Brooklynu, którego płonący smartfon dotkliwie poparzył. Konkludując, koreański potentat miał mieć sporo czasu, by przeanalizować błędy, a wraca do tematu dopiero teraz, przyciśnięty przez opinię publiczną.

Dlaczego akumulatory puchną? 

Mówiąc w dużym uproszczeniu, podczas rozładowywania akumulator zawsze wydziela gaz, ale ten jest zazwyczaj wchłaniany przez warstwę elektrolitu. Jeśli jednak dochodzi do rozładowania poza dopuszczalnym zakresem; prądem zbyt wysokim albo przez zbyt długi czas, to cały proces zostaje zaburzony. Nadmiar gazu ulega nagromadzeniu, a akumulator puchnie.

Rzecz jasna, wtedy taki akumulator najlepiej jest wyrzucić, bowiem zawarte w środku, łatwopalne gazy mogą doprowadzić do zapłonu, a nawet wybuchu. Inna sprawa, że nie zawsze stanowi to wyjaśnienie incydentu z płonącym smartfonem. Równie dobrze winne mogą być wady konstrukcyjne (i tak prawdopodobnie było w przypadku Galaxy Note 7, gdzie problemy wynikały głównie z zastosowania zbyt cienkiego separatora pomiędzy elektrodami).

Co znamienne, to fakt, że w teorii lekkie puchnięcie akumulatora jako naturalne zjawisko fizyczne powinno być uwzględnione też w budowie samego smartfonu. Tymczasem wygląda na to, że producenci, dążąc do bezwzględnej miniaturyzacji i wysmuklenia swych urządzeń, czasem o tym zapominają.

Bądź co bądź, jeśli zauważysz, że Twój smartfon (lub inny sprzęt elektroniczny) ma napuchniętą baterię, lepiej idź za radą rzecznika Samsunga i zgłoś się do serwisu. Oczywiście nie tylko w przypadku sprzętu Koreańczyków, ale też każdego innego, fizyka wszak nacjonalistką nie jest. Czy w samsungach zdarza się to częściej niż w innych telefonach, tego na razie nie wiemy. Grunt to ostrożność.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: YouTube (Mrwhosetheboss)