Na ulicach Egiptu trwają protesty przeciwko, trwającym od 30 lat, rządom prezydenta Hosniego Mubaraka. Aby zmniejszyć skalę zamieszek władze postanowiły odłączyć Internet i dostęp do usług telefonii komórkowej.
Internet stał się platformą, która ułatwiła organizowanie demonstracji - protestujący ogłaszali je na Twitterze. Platforma mikro blogowa została jednak zablokowana, podobnie jak serwis społecznościowy Facebook. Przez jakiś czas opozycja zamieszczała w serwisie YouTube filmiki z demonstracji, które nagrywane były telefonami komórkowymi.
W nocy 28. stycznia czterech największych dostawców Internetu wyłączyło dostęp do sieci, najprawdopodobniej na żądanie władz, które chciały utrudnić organizację protestów.
Amnesty International skrytykowała działanie największego egispkiego operatora komórkowego, Vodafone, który zablokował swoje usługi.
To nie tylko oszustwo klientów, ale także szokująca pogarda dla wolności słowa jednej z wiodących na świecie firm telekomunikacyjnych - powiedział Salil Shetty, sekretarz generalny organizacji.
Vodafone w sobotę przywrócił możliwość wykonywania połączeń głosowych. SMS-y są nadal zablokowane.
W Egipcie wciąż działają stacjonarne linie telefoniczne. Francuska firma French Data Network udostępniła Egipcjanom specjalny numer dostępowy, dzięki któremu mogą oni łączyć się z siecią przy wykorzystaniu analogowych modemów telefonicznych.
Władze Chin z obawy przed podobnymi zamieszkami w swoim kraju zdecydowały się zablokować dostęp do treści związanych z sytuacją w państwie nad Nilem. Chińskie wyszukiwarki internetowe nie zwracają odpowiedzi na zapytania o Egipt.
To nie pierwsza blokada tego typu w historii. Wcześniej na podobny krok zdecydowały się władze Birmy, czy Chin.
Źródło tekstu: wł
