Galaxy S23 – kompaktowy, najmniejszy z trójki nowych flagowców Samsunga, najbardziej przystępny cenowo, ale jednocześnie doskonale wyposażony w funkcje znane z droższych wariantów. Brzmi jak przepis na sukces i rynkowy hit. Sprawdźmy, jak jest z tym w rzeczywistości.
Reprezentowana przez trzy modele seria Samsung Galaxy S23 zadebiutowała na początku lutego 2023 r. i od razu trafiła do sprzedaży na polskim rynku. Choć największą popularnością cieszył się topowy S23 Ultra, to dla wielu użytkowników najciekawszy będzie podstawowy wariant – najmniejszy, poręczny Galaxy S23. Ma wiele cech z droższych modeli z tegorocznej linii, w tym najszybszy na rynku układ Snapdragon 8 Gen 2, wydaje się więc, że to połączenie idealne – szczególnie dla tych, którzy poszukują małej, ale wydajnej bestii.
Niestety, tak jak inni producenci, także, a może przede wszystkim, Samsung podniósł w tym roku ceny – znów. W rezultacie Galaxy S23 w wersji 8 + 128 GB na start oferowany jest za 4599 zł, zaś model wersji 8 + 256 GB wyceniony został na 4799 zł. Jest też wersja 512 GB, ale nie ma jej w polskich sklepach.
Te kwoty będą oczywiście maleć, Samsung na pewno będzie jeszcze kusił promocjami, jednak nie da się ukryć, że to więcej niż sporo. Sprawdźmy więc, co otrzymamy, wydając grubo ponad 4 tys. na smartfon.
Zestaw z Galaxy S23 jest wyjątkowo skromny. Czarne, płaskie pudełko jest o połowę mniejsze niż bywało w starych, dobrych czasach, co przede wszystkim jest efektem braku ładowarki w zestawie. To nic nowego, bo już rok temu było tak samo. To samo dotyczy etui – brak. Nabywca Galaxy S23 otrzyma więc tylko kabel USB-C (dwustronny), kluczyk SIM i dokumentację. I już rzednie mina...
Źródło zdjęć: Telepolis.pl
Źródło tekstu: wł.