Wielu producentów w imię postępu rezygnuje z dobrze nam znanego portu JACK 3.5mm na rzecz słuchawek podłączanych do mini USB-C. Tylko czy to na pewno jest postęp? Przeanalizujmy wszystkie zalety tego rozwiązania od technicznych po ekonomiczne, porównajmy je do tego co oferuje USB-C i odpowiedzmy na to pytanie. Dla mniej cierpliwych od razu powiem, że do tego pytania można śmiało zastosować prawo nagłówków Betteridge'a.
Kwestie mechaniczne:
Port USB-C słynie wręcz z tego, że jest portem symetrycznym w jednej osi, jest to często przedstawiane jako olbrzymia zaleta tego rozwiązania. A co powiecie na port symetryczny w dowolnej osi? Bo właśnie takim rozwiązaniem jest właśnie stary, dobry JACK. Ale ten kształt nie tylko zapewnia wygodę podczas podłączania słuchawek. Zwiększa również wytrzymałość portu. Statyka opisuje wiele rodzajów oddziaływań. Jednym z nich jest moment skręcający. W przypadku portu USB siły z niego wynikające obciążają port. W przypadku klasycznego złącza audio siły po prostu obracają wtyczkę nie czyniąc żadnych szkód. Ale to nie wszystko! W przypadku momentu gnącego, czyli sytuacji kiedy siła wyłamuje wtyczkę JACK również cechuje się większą wytrzymałością. Bierze się to stąd, że w przypadku USB-C piny łączące gniazdo z płytą główną są ułożone prostopadle do takiej siły natomiast JACK ma łączenia ułożone równolegle. Punkt za wytrzymałość dostaje JACK3.5mm
Jakość dźwięku:
Producenci nas mamią cyfrową jakością dźwięku po przejściu na USB-C. Tyle, że słuchawki opierają działanie na sygnale analogowym. Właśnie taki trafia do słuchawek, które generują drgania wywołujące fale akustyczne będącą dla nas muzyką. W każdym cyfrowym sprzęcie grającym na pewnym etapie przed głośnikami musi znajdować się przetwornik cyfrowo-analogowy. Wymaganymi więc przewodami są lewy kanał, prawy kanał, opcjonalnie mikrofon oraz masa. Wszystko to zapewnia JACK 3.5mm i więcej do tego aby słuchawki grały nie potrzeba. USB-C w tym przypadku wręcz wpływa negatywnie. O ile w przypadku tradycyjnego złącza ścieżki do portu słuchawkowego są wykorzystywane jedynie przez analogowy sygnał audio tak już w przypadku USB-C są tymi samymi które odpowiadają za transfer danych w porcie. Oczywiście są stosowane filtry sygnału tak aby nie dopuścić do słyszenia trzasków ale i tak dźwięk jest niższej jakości niż mógłby być gdyby tor audio był autonomiczny. Oczywiście jak wszystko da się ten problem ominąć. Wystarczy stosować zewnętrzny przetwornik a dopiero z niego puścić tor audio. Tyle, że trzeba go gdzieś umieścić. I tak otrzymujemy drogą i całkiem sporą przejściówkę albo podnosimy znacznie cenę słuchawek umieszczając przetwornik w nich. Punkt znowu leci do naszego staruszka.
Funkcjonalność:
Tu należy zwrócić uwagę to, że port USB-C wymaga przejściówki do podłączenia zwyczajnych słuchawek. Jeśli mamy słuchawki z portem USB-C problem znika tylko pozornie. Bez odpowiedniej przejściówki nie będziemy w stanie ładować urządzenia i słuchać na nim muzyki. A nawet gdy ją podłączymy wraca do nas problem zakłóceń. JACK znów prowadzi.
Kable, kable, wszędzie plątanina kabli!
Tak, to jest poważny problem słuchawek przewodowych. Wszystkich, niezależnie od tego jaki kształt wtyczki mają ani czy są podłączone do przejściówki. Propagatorzy USB-C często zwracają tu uwagę na słuchawki bezprzewodowe, które jednak poza główną zaletą - brak kabli - cechują się licznymi wadami oraz… jak najbardziej mogą współpracować z urządzeniami posiadającymi JACK 3.5mm. W niczym on tutaj nie przeszkadza. Mamy więc remis w tej jednej dziedzinie.
Kwestie ekonomiczne:
Słuchawki z portem USB-C można policzyć na palcach. Dobre słuchawki USB-C można policzyć na palcach jednej ręki drwala, który ma poważne problemy z koncentracją. Oczywiście hiperbolizuję ale przewaga słuchawek z klasycznym portem jest nie tyle większa co wręcz miażdżąca. Do wyboru mamy tysiące modeli w różnych przedziałach cenowych, kierowanych pod różne gatunki muzyki i zastosowania. Do tego port JACK 3.5mm jest portem uznawanym za standard. Występuje w niemal każdym sprzęcie grającym, od taniego radyjka z bazaru po drogi sprzęt studyjny. I do każdego z tych sprzętów możemy podłączyć te same słuchawki, bez żadnych przejściówek.
Rozmiar urządzenia:
Smartfony są coraz cieńsze. Czy jest to wygodne i sensowne to już zupełnie inna kwestia, ale świat dąży do maksymalnego zmniejszenia grubości tych urządzeń. Gniazdo JACK 3.5mm jest jednak barierą. Niby można zostawić nieco grubszą obudowę w jednym miejscu tak jak zostawia się wystające oczko aparatu ale to z estetyką nie miałoby wiele wspólnego. Tutaj punkt należy się więc dla portu USB-C, prawda? No, zestawiając ze sobą tylko te dwa porty jak najbardziej. Tyle, że istnieje jeszcze port JACK 2.5mm, który zachowuje swoje zalety odnośnie wytrzymałości mechanicznej jak i jakości dźwięku.
Rezygnacja z portu analogowego miała być parciem naprzód i rozwojem. Tyle, że tak naprawdę niczego tu nie zyskujemy. Jedynie osoby, które wolą używać zewnętrznego DAC albo słuchawek BT nie odczują wad tego rozwiązania ale nawet one niczego nie zyskują, po prostu nic nie tracą. Jestem wielkim zwolennikiem rozwoju, ale tylko wtedy kiedy on do czegoś prowadzi. Tutaj natomiast nie dostajemy nic a tracimy bardzo wiele. Ale to tylko moje zdanie, przedstawione z mojego punktu widzenia. A co Wy o tym myślicie? Zgadzacie się ze mną, czy jednak widzicie rzeczy, które ja przeoczyłem a przemawiają one za portem USB-C?
B-brand - unikaj jeśli nie znasz prawdziwego producenta.