Felietony
05 LIP 2025
Oni jadą z Zielonym Ładem, tymczasem AI pożre każde ilości węgla
Sztuczna inteligencja (AI) stała się symbolem postępu technologicznego, obietnicą wydajności i innowacji, ale to tak nie do końca. AI zjada już tyle energii, że zaczyna grozić blackoutami i destabilizacją pracy sieci energetycznych... którymi sama zarządza.
Zielony Ład też miał czerpać z AI, tylko czy ono go czasem nie zje?
Wprowadzenie Zielonego Ładu w Europie miało być przełomem w walce ze zmianami klimatu i drogą do neutralności klimatycznej do 2050 roku. Sztuczna inteligencja (AI) została wskazana jako kluczowe narzędzie wspierające tę transformację – od optymalizacji zużycia energii, przez zarządzanie sieciami energetycznymi, po monitorowanie emisji i ochronę środowiska. Jednak coraz wyraźniej widać, że AI niesie ze sobą poważne zagrożenia, które mogą podważyć cele Zielonego Ładu.
Centra danych, które obsługują zaawansowane algorytmy, już dziś zużywają około 3% energii elektrycznej w Unii Europejskiej, a ich liczba i zapotrzebowanie na prąd rosną w tempie wykładniczym. Paradoksalnie, technologie mające wspierać dekarbonizację, same stają się jednym z głównych czynników wzrostu zużycia energii, co utrudnia realizację ambitnych celów Zielonego Ładu.
Stare, europejskie sieci energetyczne nie są przygotowane na gwałtowny wzrost zapotrzebowania na energię, wywołany przez AI i cyfryzację. Wymagają one inwestycji rzędu setek miliardów euro, by sprostać nowym wyzwaniom. Przeciążenia i awarie mogą prowadzić do przerw w dostawach prądu, co uderza w kluczowe sektory gospodarki, od szpitali po transport i pogłębia nierówności społeczne – najbardziej dotknięte są gospodarstwa domowe o niskich dochodach oraz małe firmy.
Eksperci z Hitachi Energy ostrzegają
Obecny brak skutecznych regulacji i nadzoru nad rozwojem AI sprawia, że ryzyko destabilizacji rośnie. Eksperci podkreślają konieczność wprowadzenia inteligentnych sieci energetycznych, większego udziału człowieka w nadzorze nad algorytmami oraz międzynarodowej współpracy w zakresie bezpieczeństwa technologicznego. Bez tego AI może stać się narzędziem chaosu, a nie postępu.
W 2024 roku Polska zużyła około 169 TWh energii elektrycznej, tymczasem globalne zużycie energii przez systemy AI ma w 2025 roku wynieść od 46 do nawet ponad 82 TWh. To wartości porównywalne z całkowitym zużyciem energii przez kraje takie jak Szwajcaria czy Austria, a tendencja wzrostowa jest ogromna.
Tu się dzieją rzeczy niestworzone
Według Międzynarodowej Agencji Energetycznej, do 2030 roku zużycie energii przez centra danych (w tym AI) może przekroczyć 945 TWh rocznie i to właśnie AI będzie głównym motorem tego wzrostu.
By wytworzyć tyle energii, trzeba spalić 292 mln ton węgla albo postawić gdzieś dodatkowe minimum 135 tys. turbin wiatrowych. Ich koszt to 2,75 biliona złotych, tyle, co łączne dochody budżetu Polski z ostatnich blisko 5 lat. Zdaję sobie sprawę, że Polska nie jest nawet maleńkim trybikiem w całej tej wielkiej rewolucji, ale trzeba jakoś zobrazować jej skalę. To może jeszcze jedno porównanie — panele fotowoltaiczne o takiej mocy musiałyby pokryć 5670 km kwadratowych, a to jak 11 powierzchni Warszawy. Dość jednak zabaw z kalkulatorem.
Rozmawiamy o iście absurdalnych kosztach nakarmienia apetytu sztucznej inteligencji, w przypadku których romantyzm zrównoważonego rozwoju i podwaliny Zielonego Ładu mogą zostać niespodziewanie pokonane przez węglowy pragmatyzm.
Na koniec dnia chyba jedynym pozytywem tego energetycznego ssania sztucznej inteligencji jest szansa, że cały uran będzie trzeba pchać nie w bomby, tylko w nowe elektrownie jądrowe. Na zachodzie zaczynają je już stawiać na własną rękę firmy technologiczne, na użytek właśnie AI. Świat doskonale się bawi z tym AI, a nam Polakom zostaje tylko płacenie więcej i więcej za emisję CO2, w imię unijnych mrzonek tworzonych w oderwaniu od faktycznych potrzeb współczesnego świata i rozwoju technologii.
DOMINIK KRAWCZYK