Żyjesz na wysokich obrotach? Te słuchawki musisz mieć w kieszeni
Artykuł sponsorowany 01 KWI 2025

Żyjesz na wysokich obrotach? Te słuchawki musisz mieć w kieszeni

Dlaczego warto kupić nowe słuchawki Huawei FreeArc? Znamy co najmniej trzy sytuacje, w których będziecie chcieli mieć je pod ręką. Dobre słuchawki bezprzewodowe powinny spełniać kilka warunków. Oprócz tego, że muszą dobrze grać i być wygodne, to wypadałoby też, żeby oferowały dobrą izolację od zewnętrznych hałasów i były na tyle małe, by komfortowo nosiło się je w kieszeni. https://youtu.be/BC6s7DsqgrE Tymczasem w moje ręce wpadły Huawei FreeArc, które nie izolują w ogóle i mają strasznie przerośnięte etui. Ale wiecie co? Bardzo możliwe, że to słuchawki w sam raz dla Was. Huawei FreeArc - słuchawki w nieco innym wydaniu Na początek wypadałoby w dwóch słowach powiedzieć, czym w ogóle są Huawei FreeArc – w sensie, poza tym, że słuchawkami – i dlaczego wyglądają tak… „dziwnie”. W najprostszych słowach, Huawei FreeArc to słuchawki TWS o otwartej konstrukcji. Każdy chyba wie, jak wyglądają klasyczne bezprzewodowe pchełki – małe plastikowe kopułki, które wkładamy do ucha i słyszymy dźwięki. No i nie jest tajemnicą, że takie rozwiązanie ma swoje wady. Komu zdarzył się kiedykolwiek nieplanowany sprint do autobusu, ten wie, co mam na myśli. Nie do każdego ucha takie słuchawki udaje się dopasować, zdarza się, że wypadają przy byle ruchu głową, a i izolacja od otoczenia nie zawsze jest pożądana. No i tu na scenę wkraczają Huawei FreeArc, które wszystkie te problemy rozwiązują. Mają kompletnie inną konstrukcję, w związku z czym w ogóle nie wkładamy ich do kanału słuchowego. Zamiast tego na uchu trzymają się na charakterystycznych haczykach. Te są giętkie i bez problemu dopasują się do praktycznie każdego ucha. Pokryto je silikonem, dzięki czemu są bardzo przyjemne w dotyku. No i chyba najważniejsze – nie ma ryzyka, że spadną nam z głowy i wpadną gdzieś pod autobus czy do studzienki kanalizacyjnej (nie pytajcie). Oprócz tego Huawei FreeArc mają jeszcze kilka innych zalet – nie odcinają nas w żaden sposób od otoczenia, mają świetny mikrofon do rozmów i oferują nawet siedem godzin pracy na jednym ładowaniu. No i dostaniemy je w świetnej cenie, bo już za 399 zł w ramach oferty premierowej. A dlaczego warto je mieć w kieszeni? O tym na przykładzie kilku scenariuszy, które mogą spotkać każdego z nas. 1. Bierzesz się za siebie i idziesz biegać W życiu każdego z nas przychodzi taki moment, kiedy postanawiamy wziąć się wreszcie za siebie. Część z nas nawet faktycznie coś z tym postanowieniem robi i np. bierze się za bieganie. Jeśli zaliczacie się do tej grupy, prawdopodobnie jesteście osobami, które FreeArci docenią najbardziej. Bo załóżmy, że szykujecie się do maratonu. Zakładacie klasyczne TWS-y, biegniecie dziesięć kilometrów i przy każdym kroku słuchawki robią wszystko, żeby wyrwać się z Waszych uszu i wydostać się na wolność. Nie pomaga fakt, że po jakichś trzech kilometrach jesteście już na tyle spoceni, że gumowe nakładki robią się śliskie jak świeżo wyłowiony szczupak. Mówiąc krótko, miała być motywująca muzyka, a jest frustracja. A Huawei FreeArc? Dzięki swoim haczykom siedzą na uchu pewnie, a silikonowe wykończenie i lekka konstrukcja gwarantują, że szybko o nich zapomnimy. Pot i deszcz też nie są im straszne, bo mamy tu do czynienia z odpornością na zachlapania na poziomie na poziomie IP57. Z kolei nadjeżdżające samochody czy szalonego rowerzystę usłyszymy z daleka, dzięki otwartej konstrukcji, więc i ryzyko wypadku mniejsze. No i wyglądają znacznie bardziej profesjonalnie niż byle pchełki. Wiecie – ważna rzecz, kiedy chcemy potem brylować w social mediach 😉 2. Uprawiasz multitasking – home office + opieka nad dzieckiem Kto miał okazję łączyć kiedykolwiek pracę na home office z opieką nad dzieckiem, ten się w cyrku nie śmieje. To kombinacja, która wymaga wejścia na wyższe poziomy multitaskingu i podzielności uwagi. Każdy niepokojący dźwięk może być zwiastunem katastrofy. Każde zignorowane „maaaamoooo” może się skończyć aferą na najbliższych kilka godzin. Każda sekunda niepokojącej ciszy to sygnał, żeby szybko zerwać się sprzed komputera, bo inaczej możemy długo tego żałować. Mówiąc krótko, to scenariusz, w którym nie możemy się tak po prostu odciąć. Nawet jeśli jesteśmy na callu z ważnym klientem, musimy pozostać w kontakcie z tym, co dzieje się wokół nas. Tradycyjne słuchawki nam co do zasady tego nie zaoferują. A Huawei FreeArc jak najbardziej. Otwarta konstrukcja gwarantuje, że słyszymy wszystko, co dzieje się wokół nas, a że nie ma po drodze żadnego cyfrowego pośrednika, to i spisuje się to lepiej od trybów dźwięku otoczenia w klasycznych TWS-ach. No a dodatkowym atutem jest świetny mikrofon, który doskonale sprawdzi się podczas rozmów na Zoomie czy Teamsach. 3. W biurze ciągle czegoś od Ciebie chcą Na tej samej zasadzie Huawei FreeArc to doskonałe słuchawki do biura. Bo umówmy się – większość z nas ma takie momenty (czasem trwające po osiem godzin dziennie), kiedy najfajniej by było, jakby wszyscy wokół się zamknęli, bo trzeba się nad czymś skupić. No ale niestety zwykle się tak nie da. Jeśli pracujemy z ludźmi, to nie można się tak po prostu odciąć. Wiecie – kwestia kultury, dobrej komunikacji i te sprawy. Tutaj Huawei FreeArc mogą być kompromisem, ale takim całkiem udanym. Siadając do pracy możemy puścić ulubioną muzykę, która pomoże nam się skupić, a jednocześnie przez cały czas mamy świadomość tego, co dzieje się wokół. Nieważne, czy koleżanka z marketingu przyleciała podzielić się najnowszymi plotkami, czy ktoś z księgowości przyszedł truć głowę o zaległe faktury – zawsze będziemy do dyspozycji. Ale tak po prawdzie, to nawet nie tu widzę największą zaletę FreeArców jako słuchawek do pracy. Próbowaliście kiedyś wysiedzieć osiem godzin ciągiem w pchełkach? Ja tak. Nie polecam. Mniej więcej w połowie dnia mogłem zapomnieć o słuchaniu jakiejkolwiek muzyki, bo miałem wrażenie, że zaraz eksplodują mi uszy. Z otwartymi słuchawkami Huawei nie ma tego problemu, bo są najzwyczajniej w świecie dużo wygodniejsze. Po paru minutach można zapomnieć, że w ogóle mamy je na uszach. No i nie powinny mieć problemu z wytrzymaniem typowej dniówki na jednym ładowaniu. Co prawda producent mówi o siedmiu godzinach czasu pracy, ale myślę, że jak chwilę je podładujecie podczas przerwy obiadowej, to spokojnie wytrzymają aż wrócicie do domu. Podobno dziesięć minut wystarczy, żeby zafundować sobie dodatkowe trzy godziny słuchania. Słuchawki dla żyjących aktywnie To tylko trzy scenariusze, które udowadniają, że nowe Huawei FreeArc warto mieć pod ręką. Spokojnie mógłbym ich wymienić jeszcze kilka, ale wtedy moglibyśmy tu siedzieć znacznie dłużej. Zmierzam do tego, że to fajny sprzęt, który łatwo docenić, jeśli żyjecie aktywnie – i to „aktywnie” w każdym tego słowa znaczeniu. A jeśli ja Was nie przekonałem, to koniecznie sprawdźcie recenzję przygotowaną przez Leszka. No i kupicie je teraz w świetnej ofercie. Z okazji premiery urządzenia do 6 kwietnia 2025 możecie je zgarnąć za 399 zł, czyli o 100 zł taniej niż wynosi ich cena sugerowana. Dodatkowo w prezencie dostaniecie wsparcie na wypadek zgubienia sprzętu. Więcej szczegółów dotyczących promocji znajdziecie w oficjalnym sklepie producenta. [SALE-476] Tekst sponsorowany na zlecenie Huawei

1
ARKADIUSZ BAłA
1.

Wybrane dla Ciebie

Najnowsze

Najnowsze

Intel Core Ultra 300 w 2026 roku, ale produkcja ruszy wcześniej
Sprzęt 01 KWI 2025

Intel Core Ultra 300 w 2026 roku, ale produkcja ruszy wcześniej

0
PRZEMYSłAW BANASIAK
1.
GlobalFoundries powraca do gry? W planach przejęcie UMC
Tech 01 KWI 2025

GlobalFoundries powraca do gry? W planach przejęcie UMC

0
PRZEMYSłAW BANASIAK
1.
Mocna promocja w Action. Podwójną ładowarka 65 W w świetnej cenie
Sprzęt 01 KWI 2025

Mocna promocja w Action. Podwójną ładowarka 65 W w świetnej cenie

3
MARIAN SZUTIAK
1.
OpenAI zmienia kurs. Nadchodzi nowy otwarty model AI
Aplikacje 01 KWI 2025

OpenAI zmienia kurs. Nadchodzi nowy otwarty model AI

0
MARIAN SZUTIAK
1.
Kingston szykuje nowe SSD. Wydajność do 14,8 GB/s
Sprzęt 01 KWI 2025

Kingston szykuje nowe SSD. Wydajność do 14,8 GB/s

2
PRZEMYSłAW BANASIAK
1.
Samsung reorganizuje kierownictwo. TM Roh tymczasowo na czele Device eXperience
Tech 01 KWI 2025

Samsung reorganizuje kierownictwo. TM Roh tymczasowo na czele Device eXperience

0
MARIAN SZUTIAK
1.
Rewolucja w iOS 19? Apple stawia na spójność, nie na AI
Oprogramowanie 01 KWI 2025

Rewolucja w iOS 19? Apple stawia na spójność, nie na AI

0
MARIAN SZUTIAK
1.
Ten wygodny laptop z dużym ekranem może być Twój za mniej, niż 1900 zł
Telepolis.pl
Sprzęt 01 KWI 2025

Ten wygodny laptop z dużym ekranem może być Twój za mniej, niż 1900 zł

2
PAWEł MARETYCZ
1.
Te słuchawki Sony normalnie kosztują 400 złotych. Dziś kupisz je za 259,99 zł i nie będziesz żałował
Telepolis.pl
Sprzęt 01 KWI 2025

Te słuchawki Sony normalnie kosztują 400 złotych. Dziś kupisz je za 259,99 zł i nie będziesz żałował

0
PAWEł MARETYCZ
1.
HP wchodzi na rynek podzespołów komputerowych
Sprzęt 01 KWI 2025

HP wchodzi na rynek podzespołów komputerowych

0
PRZEMYSłAW BANASIAK
1.
Z tym głośnikiem Bluetooth możesz śmiało wejść do autobusu. A to dlatego, że ma on słuchawki
Telepolis.pl
Sprzęt 01 KWI 2025

Z tym głośnikiem Bluetooth możesz śmiało wejść do autobusu. A to dlatego, że ma on słuchawki

1
PAWEł MARETYCZ
1.
Apple wydaje iOS 18.4. Apple Intelligence trafia do Europy
Oprogramowanie 01 KWI 2025

Apple wydaje iOS 18.4. Apple Intelligence trafia do Europy

0
MARIAN SZUTIAK
1.
Powerbank 20 000 mAh to dla Ciebie wciąż za mało? Ten jest znacznie większy, ma latarkę i kompas
Telepolis.pl
Sprzęt 01 KWI 2025

Powerbank 20 000 mAh to dla Ciebie wciąż za mało? Ten jest znacznie większy, ma latarkę i kompas

0
PAWEł MARETYCZ
1.
Weź małpkę do kieszeni i wyjdź na dwór cieszyć się wiosną. Nie masz? Ta jest w promocji
Telepolis.pl
Sprzęt 01 KWI 2025

Weź małpkę do kieszeni i wyjdź na dwór cieszyć się wiosną. Nie masz? Ta jest w promocji

1
PAWEł MARETYCZ
1.
Orange ma nowy router 5G. Pomoże w walce ze słabym zasięgiem
Sprzęt 01 KWI 2025

Orange ma nowy router 5G. Pomoże w walce ze słabym zasięgiem

5
MARIAN SZUTIAK
1.
Prima Aprilis w MAX. Problemy z oglądaniem filmów
Telewizja i VoD 01 KWI 2025

Prima Aprilis w MAX. Problemy z oglądaniem filmów

0
MARIAN SZUTIAK
1.
Kup Realme 14 Pro lub Realme 14 Pro+ i odbierz do 400 zł
Sprzęt 01 KWI 2025

Kup Realme 14 Pro lub Realme 14 Pro+ i odbierz do 400 zł

3
MIESZKO ZAGAńCZYK
1.
Garmin vívoactive 6 ma dziesiątki funkcji sportowych i nie zabija ceną
Sprzęt 01 KWI 2025

Garmin vívoactive 6 ma dziesiątki funkcji sportowych i nie zabija ceną

0
MIESZKO ZAGAńCZYK
1.
Więcej nowości

Więcej nowości

Netflix z oscarowym hitem z 1996 roku. Nadal wyśmienicie się go ogląda
Telewizja i VoD 01 KWI 2025

Netflix z oscarowym hitem z 1996 roku. Nadal wyśmienicie się go ogląda

Nowy miesiąc, czyli nowe premiery na platformach streamingowych. Netflix właśnie wzbogacił swoją bibliotekę o film „Jerry Maguire” z 1996 roku. Od razu widzowie się na niego rzucili - doprowadziło to do powstania, a jest już na 5. miejscu Top10 najchętniej oglądanych filmów. „Jerry Magiure” w reżyserii Camerona Crowe'a to film bardzo wcześnie w latach 90. Wiele osób oglądało go nie tylko ze względu na fabułę, ale także na obsadę - główną nazwę użytkownika Tom Cruise, a partnerowała mu młodautka Renee Zellweger, która później kojarzona była z legendarną Bridget Jones.  „Pokaż mi pieniądze” Mimo faktu, że film został nakręcony 29 lat temu, można śmiało powiedzieć, że w dalszym ciągu jest aktualny. Film przedstawiający losach cenionego agenta sportowego, który opływa w luksusowych i na pierwszy rzut oka ma wszystko, co potrzebne do szczęścia - pieniądze, sukces i wymarzoną partnerkę. Jednym słowem, jego życie to amerykański sen. Ale pewnego dnia, na skutek jednej złej decyzji - traca wszystko. Zaczynam się cały film. Przed bohaterem otwierają się nowe możliwości i nowa osoba, a wszystko w co do tej pory wierzył, będzie przewartościowane.  Film w zasięgu stanowi część dostępną w aktualnych tematach. Ma jedną potężną zaletę - jest pogodny i pomysłowy. Gra aktorska stoi na poziomie, a scenariusz, trzeba przyznać, jest całkiem dowcipny. Konstrukcja filmu jest prosta, ale zawiera funkcję wymagającą do podjęcia decyzji. Wzbudzamy refleksję, czy to, czego kurczowo się trzymamy, jest naprawdę dla nas niezbędne i daje nam szczęście. A może jednak przysłania nam to, co naprawdę ważne? „Jerry Maguire” ma bez wątpienia w sobie pewnego rodzaju magię, co sprawia, że ​​jest wart zapamiętany i ponownie. Warto też dodać, że miał cztery nominacje do Oscara, a ostatecznie statuetka wypadła do Cuby Gooding Jr. za ryzyko narkotykoplanową.  Ogromny udział filmy jest jego obsada. Obok Tom'a Cruise'a i Renee Zellweger, wystąpili w nim także Kelly Preston, Jonathan Lipnicki, Cuba Gooding Jr, Jerry O'Connell.  https://www.youtube.com/watch?v=KUd3gwaf0KQ

1
ANNA KOPEć
1.

Więcej nowości

Już zapomniałem, co to ból pleców. FlexiSpot BS14 - test
Telepolis.pl
Testy sprzętu 30 MAR 2025

Już zapomniałem, co to ból pleców. FlexiSpot BS14 - test

Zawsze byłem na bakier z ergonomią pracy. Ot, wychodziłem z założenia, że siedzisko to siedzisko. Zdarzało mi się więc pracować, siedząc na krześle, czy nawet taborecie. A jedyna do tej pory próba podniesienia komfortu to był fotel z promocji za mniej niż 200 złotych. Był on tak niewygodny, że z czasem wróciłem do krzesła. W końcu to normalne, że po kilku-kilkunastu godzinach przed komputerem od poniedziałku do piątku plecy mogą dokuczać, prawda? I mogę się założyć, że nie ja jeden wychodziłem z takiego założenia. Ot, krzesło ma być i… tyle. Najlepiej obrotowe z jakimiś kółkami i nic więcej nie trzeba. Jeśli jednak ktoś spędza cały dzień w pozycji siedzącej, to warto, aby było ono ergonomiczne. I nie chodzi mi tu o typ krzesła, a o to, żeby było ono dostosowane do fizjonomii i potrzeb użytkownika. W końcu nikt na co dzień nie chce chodzić w niewygodnych butach, a wielu z nas na co dzień spędza większość dnia na niewygodnym krześle. Tym, co otworzyło mi oczy na ten problem jest fotel FlexiSpot BS14. I szczerze: nie wiem, czy to jest najlepsze krzesło ergonomiczne na rynku. Wiem za to, że plecy mnie już nie bolą, a po pracy mam zdecydowanie więcej energii. Specyfikacja FlexiSpot BS14 Maksymalny udźwig: 136 kg Cena: około 1300 zł (katalogowa 1799 zł) Głębokość siedziska: 50 cm Szerokość siedziska: 51 cm Szerokość oparcia: 50 cm Wysokość oparcia: 59 cm Szerokość podstawy: 63 cm Szerokość podłokietników: 10 cm Potężna paczka Zacznijmy jednak od samego początku. Kiedy kurier do mnie dzwonił, to byłem akurat poza mieszkaniem. Na całe szczęście dla niego, mieszkam w bloku z windą. Na nieszczęście, to stary blok i winda jest dopiero na półpiętrze. Musiał więc sam się szarpać z wielkim, ponad 25-kilogramowym pudłem. Nie powiem, nieco mnie przeraził taki widok w przedpokoju, oraz wzbudził nadzieję na solidny mebel, który jak się potem okazało, był także solidnie zapakowany. Nie było mowy o uszkodzeniu czegokolwiek w transporcie, a wszystkie elementy były od siebie porządnie odseparowane tak, aby żaden nie doznał szkody od innego. Duży plus należy się także za zestaw montażowy. W blistrze znalazł się porządny wkrętak meblarski, śruby były posortowane. Dodatkowo FlexiSpot dostarczył po jednej dodatkowej śrubie każdego rodzaju w zapasie na wypadek, gdyby któraś nam się zgubiła w trakcie.  Montaż dziecinnie łatwy, ale warto zajrzeć do instrukcji Przystąpiłem więc co montażu krzesła. Oczywiście bez instrukcji obsługi, bo przecież wygląda to na dziecinnie proste zadanie. I owszem, było takie. Warto jednak pamiętać o dwóch rzeczach: podkładkach i podkładkach sprężynujących. Te są kluczowe dla stabilności i trwałości montażu. Dlatego też o wiele lepszym pomysłem jest zajrzenie do instrukcji, żeby sprawdzić, gdzie należy je zastosować. Pominięcie ich w dłuższej perspektywie może się znacznie odbić na komforcie korzystania z fotela. Tu jeszcze chciałbym się pochylić nad podstawą krzyżakową. Ta ewidentnie jest wykonana z grubego tworzywa sztucznego. Jednak w jej otworze centralnym znajduje się wtopiona metalowa tuleja. To właśnie w niej umieszczany jest siłownik gazowy. Nie ma więc mowy o tym, że z czasem na łączeniu tych dwóch elementów dojdzie do pęknięć, czy pojawią się luzy. Bardzo solidna robota. Pierwsze wrażenie okazało się… błędne Fotel już gotowy, siadam na nim i… rany, jakie to jest niewygodne! Z ergonomią to nie miało nic wspólnego. Oczywiście, zamiast jak każdy rozsądny człowiek zajrzeć do instrukcji, zacząłem na ślepo bawić się wszystkimi dźwigniami krzesła. A tych jest naprawdę dużo, bo aż cztery. Pozwalają one na regulowanie nie tylko wysokości, ale także głębokości fotela, pochylenia oparcia, a także pochylenia samego siedziska. Dźwignia przy plecach natomiast pozwala na regulację kształtu oparcia, a poduszkę lędźwiową możemy podnosić i opuszczać. Dodatkowo mamy jeszcze ruchomy zagłówek z regulowaną wysokością, podłokietniki, które możemy nie tylko podnieść do góry, ale także regulować przód/tył i do wewnątrz/na zewnątrz. Początkowo liczba tych wszystkich nastaw była przytłaczająca. Zwłaszcza dla kogoś, kto dzień wcześniej pracował siedząc na zwykłym, drewnianym krześle. To trochę tak, jakby woźnicy wozu drabiniastego pokazać wnętrze nowoczesnego ciągnika siodłowego. Drugie wrażenie to czysty zachwyt Kiedy już udało mi się na tak zwanego czuja wszystko wyregulować, to wszedłem na stronę producenta, żeby poczytać więcej o tym modelu. Okazało się, że powinienem był to zrobić zdecydowanie wcześniej. Znajdują się tam animacje i opisy każdej z regulacji. Dzięki nim to, co zajęło mi prawie pół godziny, ogarnąłbym w kilka minut. Producentowi należą się brawa za to, że w tak prosty i łopatologiczny sposób pokazuje co, do czego służy. Inni producenci powinni brać z tego przykład. Poprawki w tracie użytkowania Oczywiście wygoda to rzecz względna. Inaczej chcemy siedzieć, uderzając w klawisze, inaczej czytając książkę, a inaczej trzymając pada/konsolę. Jednak nawet przed obejrzeniem instrukcji wszelkie zmiany w nachyleniu oparcia, czy ułożeniu podłokietników zacząłem wprowadzać w sposób intuicyjny. A jak już na początku podkreślałem, jestem osobą, która nie miała wcześniej do czynienia z takimi fotelami. Mimo to jego późniejsza regulacja nie stanowiła już dla mnie problemu. Należy się więc pochwała, za przemyślaną konstrukcję i prostotę regulacji. Jak fotel wygląda na żywo Mam stosunkowo małe mieszkanie, więc pracuję w salonie. Nie mam swojego gabinetu. Z tego też powodu dla mnie nie jest to nie tylko mebel, na którym spędza się znaczną część dnia, ale także mebel, na który siłą rzeczy dużo patrzę także poza pracą. Wygląda on bardzo estetycznie, chociaż jest jeden element, który budzi u mnie negatywne skojarzenie. A są nim podłokietniki. Nie są one brzydkie, po prostu kojarzą mi się z fotelem dentystycznym. Czy można to nazwać wadą? Oczywiście, że nie. To tylko moje skojarzenie i wątpię, żeby ktoś jeszcze tak na nie patrzył. Kolejną kwestią jest jakość elementów. Podkreślam jednak, że tutaj naprawdę mocno się czepiam: otóż podczas montażu zauważyłem niedokładnie wyszlifowane naddatki z odlewów poszczególnych elementów. Czy to widać na co dzień? Nie. Wszystkie są ukryte pod spodem, albo w miejscach montażowych. Oczywiście producent mógłby się ich pozbyć, angażując dodatkowe procesy obróbki. Efektem byłaby jednak jedynie wyższa cena fotela, ponieważ po złożeniu go te niedoskonałości są niewidoczne.  Podsumowanie To najważniejszy punkt, do którego prowadzą wszystkie poprzednie. Dlatego też zostawiłem go na sam koniec. Tu zaznaczę, że jestem wielkim chłopem. 120 kg żywej wagi, połączone ze 191 cm wzrostu. Ot, ani mnie ominąć, ani przeskoczyć. Na szczęście FlexiSpot BS 14 jest dostosowany dla wysokich osób. W specyfikacji jest mowa o 185 cm, jednak wyżsi również mogą na nim swobodnie siedzieć. Jego siedzisko jest natomiast na tyle szerokie, że jak na nim siedzę, to wciąż ma ono margines miejsca z obydwu stron. Możliwość wysunięcia siedziska w celu jego pogłębienia również jest funkcją, z której skorzystałem. Jeśli wiec podobnie jak ja jesteś osobą słusznych rozmiarów, to nie musisz się martwić: ten fotel bez problemu dopasujesz do swoich potrzeb. Kiedy już na nim siadam, to nic nie skrzypi, a wszystkie elementy są sztywne. Nawet podłokietniki, które reguluje się, po prostu je przesuwając. Tu jednak obawiam się, że mogą one z czasem się wyrobić. To jednak tylko moje podejrzenia, których nie potrafię zweryfikować. Realne zastrzeżenia mam jednak do kółek. Te są po prostu wykonane z twardego tworzywa. O ile na dywanie mi to nie przeszkadza, tak wolę nie sprawdzać, jak to wpłynie na parkiet. Rozumiem, że w tej cenie nie wszystko, może być premium, ale muszę to odnotować. Tak, jak i tryb leżący. Ten ma kilka nastaw odchylenia. I jak to często bywa, jedna jest zbyt mała, a następna zbyt duża. Wolałbym taką pomiędzy nimi. Zagłówek też mógłby się wysuwać o ten jeden ząbek wyżej. Pamiętajmy jednak, że to ja jestem wyższy, niż specyfikacja przewiduje, a nie fotel źle zaprojektowany. Poza kółkami to jednak tylko szczegóły, o których wspominam, ponieważ głupio nie wymienić żadnych wad omawianego sprzętu. Tak naprawdę to niezwykle wygodny fotel, z siateczkowym oparciem, które pewnie docenię gdy już nadejdą upały. Jednak nawet, teraz kiedy opieram o nie plecy, to nie mam mu nic do zarzucenia. Nie jest ani za miękkie, ani za twarde, a takie w sam raz. Wszystkie obecne w nim elementy sprawiają, że praca na FlexiSpot BS14 to czysta przyjemność.

5
PAWEł MARETYCZ
1.

Popularne porównania