Testy sprzętu
30 MAR 2025
Już zapomniałem, co to ból pleców. FlexiSpot BS14 - test
Zawsze byłem na bakier z ergonomią pracy. Ot, wychodziłem z założenia, że siedzisko to siedzisko. Zdarzało mi się więc pracować, siedząc na krześle, czy nawet taborecie. A jedyna do tej pory próba podniesienia komfortu to był fotel z promocji za mniej niż 200 złotych. Był on tak niewygodny, że z czasem wróciłem do krzesła. W końcu to normalne, że po kilku-kilkunastu godzinach przed komputerem od poniedziałku do piątku plecy mogą dokuczać, prawda?
I mogę się założyć, że nie ja jeden wychodziłem z takiego założenia. Ot, krzesło ma być i… tyle. Najlepiej obrotowe z jakimiś kółkami i nic więcej nie trzeba. Jeśli jednak ktoś spędza cały dzień w pozycji siedzącej, to warto, aby było ono ergonomiczne. I nie chodzi mi tu o typ krzesła, a o to, żeby było ono dostosowane do fizjonomii i potrzeb użytkownika. W końcu nikt na co dzień nie chce chodzić w niewygodnych butach, a wielu z nas na co dzień spędza większość dnia na niewygodnym krześle.
Tym, co otworzyło mi oczy na ten problem jest fotel FlexiSpot BS14. I szczerze: nie wiem, czy to jest najlepsze krzesło ergonomiczne na rynku. Wiem za to, że plecy mnie już nie bolą, a po pracy mam zdecydowanie więcej energii.
Specyfikacja FlexiSpot BS14
Maksymalny udźwig: 136 kg
Cena: około 1300 zł (katalogowa 1799 zł)
Głębokość siedziska: 50 cm
Szerokość siedziska: 51 cm
Szerokość oparcia: 50 cm
Wysokość oparcia: 59 cm
Szerokość podstawy: 63 cm
Szerokość podłokietników: 10 cm
Potężna paczka
Zacznijmy jednak od samego początku. Kiedy kurier do mnie dzwonił, to byłem akurat poza mieszkaniem. Na całe szczęście dla niego, mieszkam w bloku z windą. Na nieszczęście, to stary blok i winda jest dopiero na półpiętrze. Musiał więc sam się szarpać z wielkim, ponad 25-kilogramowym pudłem. Nie powiem, nieco mnie przeraził taki widok w przedpokoju, oraz wzbudził nadzieję na solidny mebel, który jak się potem okazało, był także solidnie zapakowany. Nie było mowy o uszkodzeniu czegokolwiek w transporcie, a wszystkie elementy były od siebie porządnie odseparowane tak, aby żaden nie doznał szkody od innego.
Duży plus należy się także za zestaw montażowy. W blistrze znalazł się porządny wkrętak meblarski, śruby były posortowane. Dodatkowo FlexiSpot dostarczył po jednej dodatkowej śrubie każdego rodzaju w zapasie na wypadek, gdyby któraś nam się zgubiła w trakcie.
Montaż dziecinnie łatwy, ale warto zajrzeć do instrukcji
Przystąpiłem więc co montażu krzesła. Oczywiście bez instrukcji obsługi, bo przecież wygląda to na dziecinnie proste zadanie. I owszem, było takie. Warto jednak pamiętać o dwóch rzeczach: podkładkach i podkładkach sprężynujących. Te są kluczowe dla stabilności i trwałości montażu. Dlatego też o wiele lepszym pomysłem jest zajrzenie do instrukcji, żeby sprawdzić, gdzie należy je zastosować. Pominięcie ich w dłuższej perspektywie może się znacznie odbić na komforcie korzystania z fotela.
Tu jeszcze chciałbym się pochylić nad podstawą krzyżakową. Ta ewidentnie jest wykonana z grubego tworzywa sztucznego. Jednak w jej otworze centralnym znajduje się wtopiona metalowa tuleja. To właśnie w niej umieszczany jest siłownik gazowy. Nie ma więc mowy o tym, że z czasem na łączeniu tych dwóch elementów dojdzie do pęknięć, czy pojawią się luzy. Bardzo solidna robota.
Pierwsze wrażenie okazało się… błędne
Fotel już gotowy, siadam na nim i… rany, jakie to jest niewygodne! Z ergonomią to nie miało nic wspólnego. Oczywiście, zamiast jak każdy rozsądny człowiek zajrzeć do instrukcji, zacząłem na ślepo bawić się wszystkimi dźwigniami krzesła. A tych jest naprawdę dużo, bo aż cztery. Pozwalają one na regulowanie nie tylko wysokości, ale także głębokości fotela, pochylenia oparcia, a także pochylenia samego siedziska. Dźwignia przy plecach natomiast pozwala na regulację kształtu oparcia, a poduszkę lędźwiową możemy podnosić i opuszczać.
Dodatkowo mamy jeszcze ruchomy zagłówek z regulowaną wysokością, podłokietniki, które możemy nie tylko podnieść do góry, ale także regulować przód/tył i do wewnątrz/na zewnątrz. Początkowo liczba tych wszystkich nastaw była przytłaczająca. Zwłaszcza dla kogoś, kto dzień wcześniej pracował siedząc na zwykłym, drewnianym krześle. To trochę tak, jakby woźnicy wozu drabiniastego pokazać wnętrze nowoczesnego ciągnika siodłowego.
Drugie wrażenie to czysty zachwyt
Kiedy już udało mi się na tak zwanego czuja wszystko wyregulować, to wszedłem na stronę producenta, żeby poczytać więcej o tym modelu. Okazało się, że powinienem był to zrobić zdecydowanie wcześniej. Znajdują się tam animacje i opisy każdej z regulacji. Dzięki nim to, co zajęło mi prawie pół godziny, ogarnąłbym w kilka minut. Producentowi należą się brawa za to, że w tak prosty i łopatologiczny sposób pokazuje co, do czego służy. Inni producenci powinni brać z tego przykład.
Poprawki w tracie użytkowania
Oczywiście wygoda to rzecz względna. Inaczej chcemy siedzieć, uderzając w klawisze, inaczej czytając książkę, a inaczej trzymając pada/konsolę. Jednak nawet przed obejrzeniem instrukcji wszelkie zmiany w nachyleniu oparcia, czy ułożeniu podłokietników zacząłem wprowadzać w sposób intuicyjny. A jak już na początku podkreślałem, jestem osobą, która nie miała wcześniej do czynienia z takimi fotelami. Mimo to jego późniejsza regulacja nie stanowiła już dla mnie problemu. Należy się więc pochwała, za przemyślaną konstrukcję i prostotę regulacji.
Jak fotel wygląda na żywo
Mam stosunkowo małe mieszkanie, więc pracuję w salonie. Nie mam swojego gabinetu. Z tego też powodu dla mnie nie jest to nie tylko mebel, na którym spędza się znaczną część dnia, ale także mebel, na który siłą rzeczy dużo patrzę także poza pracą. Wygląda on bardzo estetycznie, chociaż jest jeden element, który budzi u mnie negatywne skojarzenie. A są nim podłokietniki. Nie są one brzydkie, po prostu kojarzą mi się z fotelem dentystycznym. Czy można to nazwać wadą? Oczywiście, że nie. To tylko moje skojarzenie i wątpię, żeby ktoś jeszcze tak na nie patrzył.
Kolejną kwestią jest jakość elementów. Podkreślam jednak, że tutaj naprawdę mocno się czepiam: otóż podczas montażu zauważyłem niedokładnie wyszlifowane naddatki z odlewów poszczególnych elementów. Czy to widać na co dzień? Nie. Wszystkie są ukryte pod spodem, albo w miejscach montażowych. Oczywiście producent mógłby się ich pozbyć, angażując dodatkowe procesy obróbki. Efektem byłaby jednak jedynie wyższa cena fotela, ponieważ po złożeniu go te niedoskonałości są niewidoczne.
Podsumowanie
To najważniejszy punkt, do którego prowadzą wszystkie poprzednie. Dlatego też zostawiłem go na sam koniec. Tu zaznaczę, że jestem wielkim chłopem. 120 kg żywej wagi, połączone ze 191 cm wzrostu. Ot, ani mnie ominąć, ani przeskoczyć. Na szczęście FlexiSpot BS 14 jest dostosowany dla wysokich osób. W specyfikacji jest mowa o 185 cm, jednak wyżsi również mogą na nim swobodnie siedzieć. Jego siedzisko jest natomiast na tyle szerokie, że jak na nim siedzę, to wciąż ma ono margines miejsca z obydwu stron. Możliwość wysunięcia siedziska w celu jego pogłębienia również jest funkcją, z której skorzystałem. Jeśli wiec podobnie jak ja jesteś osobą słusznych rozmiarów, to nie musisz się martwić: ten fotel bez problemu dopasujesz do swoich potrzeb.
Kiedy już na nim siadam, to nic nie skrzypi, a wszystkie elementy są sztywne. Nawet podłokietniki, które reguluje się, po prostu je przesuwając. Tu jednak obawiam się, że mogą one z czasem się wyrobić. To jednak tylko moje podejrzenia, których nie potrafię zweryfikować. Realne zastrzeżenia mam jednak do kółek. Te są po prostu wykonane z twardego tworzywa. O ile na dywanie mi to nie przeszkadza, tak wolę nie sprawdzać, jak to wpłynie na parkiet. Rozumiem, że w tej cenie nie wszystko, może być premium, ale muszę to odnotować. Tak, jak i tryb leżący. Ten ma kilka nastaw odchylenia. I jak to często bywa, jedna jest zbyt mała, a następna zbyt duża. Wolałbym taką pomiędzy nimi. Zagłówek też mógłby się wysuwać o ten jeden ząbek wyżej. Pamiętajmy jednak, że to ja jestem wyższy, niż specyfikacja przewiduje, a nie fotel źle zaprojektowany. Poza kółkami to jednak tylko szczegóły, o których wspominam, ponieważ głupio nie wymienić żadnych wad omawianego sprzętu.
Tak naprawdę to niezwykle wygodny fotel, z siateczkowym oparciem, które pewnie docenię gdy już nadejdą upały. Jednak nawet, teraz kiedy opieram o nie plecy, to nie mam mu nic do zarzucenia. Nie jest ani za miękkie, ani za twarde, a takie w sam raz. Wszystkie obecne w nim elementy sprawiają, że praca na FlexiSpot BS14 to czysta przyjemność.
PAWEł MARETYCZ