DAJ CYNK

Huawei Watch GT 4: smart zegarek, który chcesz nosić na co dzień

Mieszko Zagańczyk

Artykuł sponsorowany

Huawei Watch GT 4: smart zegarek, który chcesz nosić na co dzień


Huawei Watch GT 4 to zegarek, z którym liczy się każda godzina i każda doba. W nocy i w dzień ten świetnie wyglądający smartwatch pomaga w dbaniu o zdrowie, kondycję fizyczną i dobre samopoczucie. 

Zaczynam wcześnie rano...

Budzę się, jest 6:51. Biorę smartfon do ręki, patrzę na mejle i wiadomości, nic ważnego w nocy się nie działo, świat wciąż istnieje. A co pokazuje wynik pomiaru snu? Zaglądam do aplikacji Huawei Zdrowie – łączny czas zmierzony przez zegarek Huawei Watch GT 4 to 6 godzin i 9 minut. Jak na moje problemy z bezsennością, to nie jest najgorszy czas, chociaż oczywiście to jednak za mało i wcale nie czuję się do końca wyspany. Wynik snu: 78 punktów. Aplikacje pokazuje, że wszystkie wskaźniki są na dobrym poziomie, jest jednak jeden problem: budzenie się w nocy. Miałem dwa takie przypadki, o jeden za dużo. 

Co na ten temat mówi Hauwei Zdrowie? W poradach znajduje kilka wskazówek – trzeba prowadzić regularny tryb życia – to z grubsza pasuje. Należy tuż przed snem unikać zajęć wymagających intensywnej pracy umysłu, np. używać telefonu czy oglądać telewizji. Hmm, to może być to – tuż przed snem grałem w grę na Steam Decku. Niby takie oczywiste, a łatwo zapomnieć, że taka aktywność przeszkadza w śnie. Muszę to zmienić następnym razem. Oczywiście nie grać nie da się, ale skończę trochę wcześniej.

Przy tej okazji warto wspomnieć, że analiza TruSleep 3.0 w zegarku Huawei Watch GT 4 ma przydatną nowość – śledzenie oddechu podczas snu. Na podstawie pomiaru tętna i natlenienia krwi w nocy (SpO2) zegarek jest w stanie wykryć przerwy w oddychaniu, a to też ma wiele negatywnych skutków – np. budzenie się w nocy, a w dzień poczucie senności. U mnie aplikacje podaje jednak „w normie” oznaczone na zielono – czyli jest dobrze i nie to powoduje, że się przebudzam.

Huawei Watch GT 4 w wersji 46 mm jest dość duży i swoje waży – sam zegarek to 48 g, do tego w wersji Elite trzeba doliczyć stalową bransoletę. Czy to nie przeszkadza w spokojnym spaniu? Nic a nic, nie ma obaw. Co też fajne – w praktyce okazało się, że sensor z monitoringiem pracy serca TruSeen 5.5+, mierzący puls i pracę organizmu, nie wymaga mocnego zaciskania na nadgarstku, więc tym bardziej nie przeszkadza to w spaniu. 

Zresztą nie chodzi tylko o sen – najnowsza technika pomiaru w zegarku Huawei Watch GT 4 dzięki algorytmom AI przygotowana jest na wszelkie sytuacje, w tym każdy rodzaj aktywności, jak pływanie, intensywne bieganie czy skakanie na skakance. TruSeen 5.5+ ma być niezawodny w każdym scenariuszu. Zaraz to zresztą sprawdzę w swoim.

Idę trochę się zmęczyć

Dziś pracę mam dopiero na popołudnie, więc jest sporo czasu na zrobienie czegoś pożytecznego dla swojego zdrowia. Huawei Watch GT 4 ma ponad 100 trybów treningowych, w tym jak zawsze rozbudowane opcje dla biegaczy z treningami interwałowymi, kursami i własnymi planami treningowymi układanymi w aplikacji.

Jest ładna pogoda, a ja tym razem zdecydowałem się na jazdę rowerem. Niezbyt obciążającą – nie chcę się przeforsować, a moim celem jest utrata wagi i poprawa wydolności organizmu, a nie przygotowanie do zawodów kolarskich.

Pozycjonowanie w zegarku Huawei Watch GT 4 łączy pięć systemów: dwuzakresowy GPS, a także GLONASS, Galileo, Beidou i QZSS. Co więcej, producent zastosował nową technologię, która poprawia dokładność pozycjonowania poprzez formowanie wiązki. Co to oznacza? Że bez względu, czy zegarek będzie skierowany ekranem do nieba, czy też bokiem koperty (co się dzieje podczas wielu treningów) odbiór sygnału z satelitów będzie precyzyjny.


Dzięki temu nawet pod parasolem drzew zegarek dosłownie w kilka sekund ustala pozycję i można rozpocząć jazdę. W trakcie treningu chcę utrzymać odpowiednie tętno, pozostając w strefie aerobowej. Nowością w modelu Huawei Watch GT 4 jest bardziej wyraźne oznaczenie intensywności treningów. Strefy tętna nie tylko symbolizuje kolorowy pierścień w górnej części ekranu, ale także odpowiednio zmienia się kolor cyfr podających mierzoną wysokość tętna. W poprzedniej generacji zegarków cyfry były białe, co wymagało większego skupienia. Teraz tylko wystarczy rzut oka i od razu widzę, że mam za wysokie tętno (pomarańczowe, strefa anaerobowa), a ja powinienem utrzymać tętno żółte. Bardzo fajnie jest to zwizualizowane i można szybko ocenić intensywność treningu

Na tarczy nie brakuje też innych ważnych informacji jak dystans, prędkość, czas trwania, średnia prędkość, spalone kalorie. Można też włączyć metronom, podający rytm, sterować muzyką, a nawet podejrzeć zapisywany ślad trasy.

Po przejechaniu niecałych 22 kilometrów mam już w dużej części wypełniony pierścień aktywności. Jestem odpowiednio długo w ruchu, co przekłada się na spalone kalorie (zewnętrzny pierścień czerwony), mam zaliczone 75 minut ćwiczeń (pierścień żółty), jednak jestem trochę zbyt krótko na nogach (wewnętrzny pierścień w kolorze niebieskim). 

Nowe pierścienie powstały na podstawie wytycznych WHO i pozwalają uzyskać odpowiedni balans między aktywnościami, także wynikającymi z codziennych czynności. Cele można modyfikować stosownie do własnych potrzeb i możliwości. Co fajne, pierścienie nie tylko prezentowane są jako jedna z bocznych kart obok głównego ekranu, ale także mają swoją własną tarczę zegarka.

W 45 dni do ideału

Po treningu czas na właściwe śniadanie. Zegarek Huawei Watch GT 4 wyposażony jest w nową aplikację W formie, która ułatwia kontrolę bilansu kalorycznego każdego dnia. Dzięki niej można łatwiej realizować cel. A cel jest jeden – zrzucić więcej niż parę kilo. W moim przypadku... No nie będę ukrywał, ostatnio za mało się ruszam i waga poszła mi trochę zbyt wysoko, przekraczając 100 kg. Niestety, za dużo siedzenia przy komputerze, za dużo kalorii, za mało aktywności.

Nowa aplikacja pozwala określić cel – wagę, jaką chcemy osiągnąć i w jakim czasie. Domyślnie aplikacja sugeruje mi plan na 90 dni, ale po indywidualnym ustawieniu celu, czas jest skracany o połowę. Chcę na początek zrzucić 10 kg.

Aplikacja w zegarku pokazuje na czytelnym dla oka wskaźniku deficyt kalorii, czyli różnicę między łączną liczbą kalorii spożytych i spalonych. Jaki jest cel? Dla mnie aplikacja wskazała średni dzienny deficyt 1129 kcal. Chodzi o to, by utrzymać deficyt dodatni, czyli więcej spalić niż spożyć. To kluczowe dla utraty wagi.

Jak to kontrolować? Tu z pomocą przychodzi aplikacja na smartfon, gdzie należy rejestrować każdy posiłek. Jeszcze przed wyjściem na rower zjadłem owsiankę. Po treningu wiem, że nie dotrwam na niej do obiadu, więc zjadłem dwie kromki chleba z serem i dopisuję je do bilansu w aplikacji.

A skąd wiadomo, ile kalorii jest w każdym z posiłków? Tu warto zajrzeć na strony internetowe z licznikami kalorii. Ja korzystam z poleconego mi ilewazy.pl. Dopisuję więc owsiankę, wybierając ze znalezionych produktów najbardziej pasujący i przeliczam wagowo – wyszło 130 kcal. Dodaję też dwie kromki chleba z serem - 320 kcal. Dopisuję razem 450 kcal jako śniadanie. Deficyt kalorii zmniejszył mi się do 669, przesuwając lekko w stronę żółtego pola. Należy unikać sytuacji, gdy wskazówka wejdzie na czerwone pole. Gdy tak się stanie, trzeba więcej się ruszać. Proste.

Przyjęte kalorie warto wprowadzać na bieżąco po każdym posiłku. Dla ułatwienia powtarzające się posiłki można zapisać w aplikacji wraz ze zdjęciem i dokładnymi danymi, by nie wpisywać za każdym razem wszystkiego ręcznie. Zegarek cały czas oblicza deficyt, można też podejrzeć bardziej szczegółowe wykresy.

Tak, zgadza się. Liczenie i wpisywanie kalorii nie jest tak fajne, jak gra na konsoli albo odcinek serialu. Na początku byłem sceptyczny, tym bardziej że nie zawsze mam stuprocentową pewność, że obliczone kalorie są zgodne z tymi przyjętymi. Biorąc jednak pod uwagę pewien margines błędu, szybko doceniłem aplikację W formie. Stałe uświadamia mi zależności między posiłkami a czasem aktywności. Co jednak ważne, zegarek liczy także kalorie spoczynkowe, poza czasem aktywności fizycznej.

Podgląd licznika kalorii można dodać do bocznych kart lub wręcz ustawić jako tarczę zegarka. Dla pełni gromadzonych danych trzeba się też ważyć. Już po dwóch dniach nowego podejścia straciłem 1 kg. Niestety, to nie jest spalona tkanka tłuszczowa, tylko woda. Na prawdziwe efekty utraty wagi mam jeszcze trochę czasu.

O wodę też trzeba dbać. Wprowadzając z jednej strony ograniczenia kaloryczne, a z drugiej, narzucając sobie cele ruchowe, łatwo doprowadzić się do odwodnienia, a to groźny stan. Zegarek Huawei Watch GT 4 i aplikacja zdrowie pozwalają pilnować także i tego. Służą do tego koniczynki zdrowia. Moduł, który można na bieżąco wyświetlać na zegarku, przypomina w formie trójlistnego kwiatka o trzech istotnych filarach dobrego samopoczucia. Chodzi o sen, aktywność i nastrój. Ideałem jest zdobycie zielonej koniczynki, która obrazuje stan idealny. 

W koniczynce można też monitorować ilość wypitej wody, co jest jednym z wyzwań, jakie trzeba wykonać danego dnia. Dokąd nie zwracałem uwagi na ten licznik, nie zdawałem sobie sprawy, że po prostu piję za mało wody. 

Po poludniu dużo pracy, mało ruchu

Dalsza część dnia upływa mi na pracy przy komputerze. Zegarek regularnie przypomina, by robić przerwy na krótką gimnastykę – i chętnie korzystam z tej sugestii, bo unieruchomiony przez parę godzin kręgosłup sam się o to prosi.

W przerwie na obiad dodaję kolejne wpisy z kaloriami. Nie wolno o tym zapominać, bo cały wysiłek pójdzie na marne. Z czasem uzupełnianie danych wchodzi w nawyk, w czym pomagają zapisane wcześniej produkty. Bilans kaloryczny wciąż mam korzystny – a to dzięki porannej jeździe na rowerze.

Kompleksowy zestaw funkcji zdrowotnych w zegarku Huawei Watch GT 4 zachęcił mnie do jeszcze jednej analizy. Chodzi o pomiar stresu. Dotąd traktowałem tę funkcję w zegarku z dystansem, choć często czułem, że trochę za bardzo ogarniają mnie negatywne emocje i podnosi się tętno. Stres nie pozostaje bez wpływu na funkcje organizmu, w tym sen, a nadmiar stresu może być dewastujący dla zdrowia psychicznego i fizycznego. Zacząłem więc bardziej zwracać na to uwagę. 

Huawei Watch GT 4 pozwala na stały pomiar stresu i okazało się, że u mnie jest to niemal cały czas poziom średni, symbolizowany kolorem żółtym. Rzadko schodzi do zielonego poziomu „w normie”, a nigdy nie osiąga niebieskiego poziomu niskiego. 

Zacząłem więc dążyć do tego, żeby minimalizować poziom stresu. Huawei Watch GT 4 ułatwia to poprzez ćwiczenia oddechowe, ale szukam też innych sposobów. Robię więcej krótkich przerw w pracy, w momencie, gdy czuje największe napięcie. Coraz częściej widuje zielony wskaźnik. Dobrze.

Przed snem jeszcze zamknę kręgi

Po pracy idę jeszcze na krótki spacer, by wypełnić do końca pierścienie aktywności i dojść do 10 tysięcy kroków, choć tak naprawdę nie jest to warunek konieczny do utrzymania zdrowia w dobrym stanie. Liczy się suma różnych czynników, które mierzy dla mnie Huawei Watch GT 4.

Mija kolejny intensywny dzień, ja już jestem zmęczony, ale Huawei Watch GT 4 wciąż jest pełen energii. Producent obiecuje, że zegarek w wersji 46 mm wytrzyma do 14 dni. I faktycznie trudno go rozładować. Realnie czas pracy różni się w zależności od obciążenia. Z trybem AoD, z pełnymi pomiarami zdrowotnymi w dzień oraz w nocy i z godzinnym treningiem z wykorzystaniem GPS poziom naładowania w dobę zmniejsza się o około 15%. Bez aktywności z GPS jest to około 10%. To dobre czasy pracy. Mogą być jeszcze lepsze po wyłączeniu AoD, ale po co się pozbawiać tej fajnej funkcji – w zestawie jest przecież szybka ładowarka bezprzewodowa.

Kładę się spać, pamiętając o wskazaniach z aplikacji – nie wolno do oporu grać na Steam Decku, na pewno nie tuż przed snem. A można czytać e-booki na Kindlu? To w końcu też elektronika i może wpłynąć negatywnie na sen. Sprawdzę to. Mam nadzieję, że kolejna noc pozwoli mi się bardziej wyspać, a wynik pomiaru w zegarku Huawei Watch GT 4 nie wykaże żadnych nieprawidłowości.

Artykuł powstał na zlecenie HUAWEI Polska.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Telepolis.pl