DAJ CYNK

Już odkładam kasę na taką kosiarkę. Sąsiad zzielenieje z zazdrości

Anna Rymsza

Sprzęt

Już odkładam kasę na taką kosiarkę. Sąsiad zzielenieje z zazdrości


Czy można mieć piękny trawnik, ale się przy tym nie narobić? Jeszcze jak!

Widziałam w akcji najnowsze autonomiczne kosiarki Stiga. Na pole golfowe wyjechało 5 nowych modeli, wyposażonych w GPS i łączność LTE. Wprowadzając je, Stiga pokrywa potrzeby przeróżnych klientów. Najmniejszy model Stiga A500 sprawdzi się przy domu i na działce (do 500 m2). Stiga A10000 (do 10 tys. m2) zaś spokojnie może pracować na obszarze treningowego boiska piłkarskiego, boiska do futbolu amerykańskiego, a kilka takich robotów, pracując zespołowo, może zadbać o pole golfowe.

Zobacz: Stiga wypuszcza nową serię robotów koszących

Oczywiście poza modelami z serii A, które do pozycjonowania w ogrodzie używają GPS-u i łączności LTE, wciąż dostępne są modele używające przewodu ograniczającego. Korzystając z takiej kosiarki, trzeba zadbać o to, by trawnik otoczony był przewodem podłączonym do stacji dokującej (przewód mocuje się do ziemi z użyciem specjalnych kołków).

kosiarki stiga, pelna oferta

Kosiarka „przewodowa” potraktuje pole elektromagnetyczne przewodu jak „płotek” i nie przekroczy wyznaczonej granicy. Te roboty koszące są tańsze, ale pierwsze uruchomienie zajmie więcej czasu niż takiego z GPS-em. Jeśli na trawniku pojawi się nowa rabatka, trzeba będzie też zmodyfikować ułożenie kabla, a przerwanie kabla unieruchomi kosiarkę.

Stiga A1500

Jak działa GPS i LTE w kosiarce Stiga?

Roboty koszące współpracują z nową aplikacją mobilną STIGA GO. Pierwsze uruchomienie robota koszącego z autonomicznej serii wymaga oczywiście znalezienia miejsca dla jego stacji dokującej oraz sparowania urządzenia ze smartfonem przez Bluetooth. Jeśli stacja nie będzie miała „widoku” na niebo, należy wyprowadzić z niej odbiornik GPS wyżej – na przykład na słupku, na kominie domu, dachu szopy itp. Odbiornik musi być umieszczony poziomo i sztywno. Jeśli będzie się przemieszczał na wietrze, robot może się zgubić na trawniku.

Stiga A1500

Odbiornik GPS dla serii A

W kolejnym etapie trzeba obejść trawnik dookoła, ręcznie sterując robotem ze smartfonu. Tu pozwoli określić granice obszaru koszenia. Oczywiście można na nim umieszczać „wyspy”, by omijał rabaty, doniczki czy patio. Robot ma oczywiście czujniki, które pozwolą mu wykryć niespodziewane przeszkody i wyłączy napęd noży, gdy zostanie podniesiony. Można też zatrzymać go ręcznie, naciskając przycisk na górze obudowy. Oczywiście sprzęt można umyć wężem z wodą i zostawić na deszczu – spełnia wymagania normy IPX5. Jeśli zacznie padać w czasie koszenia, robot sam wróci do stacji i poczeka na lepszą pogodę.

Robot ma własny odbiornik GPS, a właściwie łączący kilka systemów (GPS, GLONASS, Beidou, Galileo), ma również stałą łączność ze stacją dokującą przez LTE (nieograniczony transfer za darmo) i chmurę Stiga. Dzięki temu zawsze ma punkt odniesienia, który się nie rusza i może brać poprawkę na niedoskonały system pozycjonowania satelitarnego (z podobnego rozwiązania korzystają geodeci). Realna dokładność ruchów robota to… maksymalnie 2 cm! Przy tak małym odchyleniu robot bije na głowę dokładnością koszenia dowolną kosiarkę ręczną.

Stiga A1500 budowa

Aplikacja mobilna Stiga Go

Stiga A1500 bez obudowy

By zachować dokładność, kosiarka może odjechać na ok. 10 km od stacji dokującej. Najważniejsze jest, by widziała wciąż te same satelity geostacjonarne, co odbiornik umieszczony na stałe.

To rozwiązanie ma jeszcze jedną zaletę – jeśli robot utknie w dołku wykopanym przez psa albo kretowisku, można go łatwo zlokalizować. Oczywiście, jeśli ktoś wpadnie na pomysł, by ukraść kosiarkę, będzie można łatwo ją zlokalizować. Przy tym jest to pomysł bezsensowny, bo raz przypisany do konta robot jest bezużyteczny na cudzym trawniku.

Mulczing to nowe podlewanie

Kosiarki automatyczne nie mają zbiornika na skoszoną trawę, ale nie trzeba biegać za nimi z grabiami. Ba, nawet nie wolno! Obcięta trawa, listki i łodyżki innych roślin zostaje posiekana jak w blenderze. Materiał organiczny wraca tam, skąd przyszedł – na ziemię. Ten proces nazywa się mulching. W Polsce jest relatywnie nowym pomysłem, ale w Szwecji to standard od lat.

Noże kosiarki Stiga A1500

Mulczing ma sporo zalet i brak potrzeby grabienia po koszeniu wcale nie jest największą. Posiekane rośliny oddają glebie przechowywaną wodę i składniki mineralne. Przez to ograniczają wysychanie gleby i zmniejszają potrzebę nawożenia trawnika. To zaś nie tylko dobrze wpływa na zdrowie trawy, ale też zmniejsza koszty utrzymania jej w dobrym zdrowiu.

Skoro o kosztach mowa, dowiedziałam się też, że utrzymanie trawnika z elektrycznym robotem jest znacznie tańsze od kosiarki spalinowej. Przeliczenia wykonane na kilku przykładowych trawnikach mówią o zmniejszeniu kosztów ponad dziesięć razy (20 groszy zamiast 3,50 za paliwo). Do tego elektryczna kosiarka nie śmierdzi, nie wymaga dolewania oleju i jest niesamowicie cicha – w ogóle nie słychać jej trzech silników elektrycznych (po jednym na koła napędowe i jeden na noże). Spod spodu wydobywa się jedynie ciche cykanie ścinanej trawy.

Czy w narzędziach jest miejsce na innowacje?

Stiga produkuje nie tylko roboty koszące. W ofercie znajdziemy też żółto-czarne, akumulatorowe podkaszarki, pilarki, dmuchawy, nożyce do żywopłotów i inne narzędzia, dzięki którym trawnik, żywopłot i drzewka będą świetnie się prezentować.

Elektronarzędzia ogrodowe Stiga

Moją uwagę przykuły akumulatory. Stiga jest w gronie producentów, którzy do zasilania różnych narzędzi używają tego samego magazynu energii. Na zdjęciach poniżej możesz zobaczyć uniwersalną ładowarkę oraz zaskakująco cichą, elektryczną dmuchawę do liści, zasilaną przez dwa akumulatory.

Ładowarka do akumulatorów Stiga

dmuchawa akumulatorowa stiga

Energooszczędność to oczywiście jeden z ważniejszych obszarów innowacji działu R&D Stigi, który obecnie pracuje we Włoszech. To jednak żadne zaskoczenie – nad oszczędzaniem energii pracują już wszyscy i wszędzie. To samo dotyczy materiałów. Obudowy urządzeń ręcznych i kosiarek automatycznych wykorzystują plastik z odzysku (nawet ponad 60 proc. w obudowach), ale nie wpłynie to negatywnie na trwałość. Trzeba bowiem pamiętać, że kosiarka czy nożyce do żywopłotu to nie jest zakup na 3 lata, prędzej na 30.

Czy można coś jeszcze zmienić w podkaszarce, pilarce albo dmuchawie do liści? Martina Schiavon, Global PR Manager Stigi, zwróciła moją uwagę na bardzo ważny obszar: ergonomię.

Ergonomia to teraz ogromne pole do innowacji. Przez dekady narzędzia się nie zmieniły, a trawnik i żywopłot to był teren mężczyzn. Teraz jest inaczej. Ogrodem zajmują się mężczyźni, kobiety, a nawet nastolatki. Narzędzia muszą być dostosowane do nowych użytkowników, obecnych i przyszłych.

To tłumaczy, dlaczego w konstrukcji urządzeń do utrzymywania terenów zielonych Stigi mnóstwo wysiłku wkłada się w redukcję wagi sprzętu i redukcję drgań. Za narzędzia łapią osoby o coraz bardziej zróżnicowanej budowie ciała i trzeba być na to gotowym. I rzeczywiście, w porównaniu do sprzętu ogrodowego, z którego miałam okazję korzystać 15 lat temu w domu rodziców, urządzenia Stigi są lekkie jak piórko, dobrze wyważone i szalenie wygodne. Wszystkie przyciski są dokładnie tam, gdzie się ich spodziewałam.

Martina zdradziła mi, że Stiga wiele lat temu dostawała dużo skarg od… mężczyzn dobrze zbudowanych. Byli to między innymi zawodowi drwale, którzy pracowali z narzędziami do cięcia drewna godzinami, przez wiele lat swojego życia. Zwrócili oni uwagę na to, jak fatalnie drgania urządzeń przenoszą się na układ mięśniowo-szkieletowy. To z kolei skłoniło konstruktorów Stigi do prac nad amortyzacją.

Zmieniają się nie tylko użytkownicy, ale też nasze ogrody – niekoniecznie zgodnie z naszymi życzeniami.

Potrzeby roślin też się zmieniają. Zmiany klimatyczne wprowadziły do ogrodów nowe rośliny. Zupełnie nowe gatunki traw i krzewów zostały wyhodowane, by lepiej sobie radzić w nowym klimacie. Narzędzia muszą iść w parze z tymi trendami.

Dowiedziałam się również, że Stiga ciągle czerpie z wieloletniego doświadczenia w produkcji urządzeń ogrodowych. Firma powstała w 1934 roku w Szwecji jako lokalny odpowiednik polskiego P.P.H.U. w rękach przedsiębiorczego Stiga Hjelmquista. Pierwsze kosiarki zaczęła produkować w 1958 roku. Dzisiejsza grupa Stiga czerpie także z doświadczenia marek Castlegarden, Alpina oraz Mountfield, z którymi Stiga połączyła się w 2000 roku. Dzięki temu Stiga ma całą encyklopedię wiedzy o dbaniu o zieleń, od przydomowego trawniczka po boiska piłkarskie i pola golfowe.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: własne, Stiga

Źródło tekstu: własne