DAJ CYNK

Huawei Freebuds 3: Jeszcze nie zaczęły grać, a już bolą uszy

Anna Rymsza (Xyrcon)

Testy sprzętu

Huawei Freebuds 3: sterylne i syntetyczne

Huawei twierdzi, że słuchawki mają zapewnić studyjną jakość dźwięku. To odważne stwierdzenie i śmiem wątpić. Brzmienie jest niezwykle wyraźne, momentami aż sterylne, przez co wydaje mi się sztuczne. Muzyka elektroniczna może dzięki temu zyskać, akustyczna i orkiestrowa straci ciepło. 

W każdej ze słuchawek Huawei Freebuds 3 znajduje się dynamiczny przetwornik o średnicy 14 mm oraz minituba basowa. Prawidłowo umieszczone w uszach słuchawki pozwalają docenić jej obecność. Bardzo dużo zależy od tego, jak słuchawki zostaną umieszczone w uszach, ale na bas raczej nie można narzekać. Tony niskie potrafią jednak zaginąć, przytłumione basem i średnimi. Najwyższa część spektrum nie budzi zastrzeżeń.

Tony średnie są najmocniej wyeksponowane. Nie jestem przekonana do słuchania śpiewu w tych słuchawkach. Muzyka operowa bywa bolesna, zwłaszcza że Huawei Freebuds 3 mają zerową przestrzeń i dosłownie pompują dźwięk do uszu. Za to do oglądania filmów z dialogami i słuchania audiobooków nadają się wyśmienicie. Z graniem w nich bywa różnie. „Syntetyczne” brzmienie nie każdej ścieżce dźwiękowej dobrze służy. 

Moim zdaniem to słuchawki stworzone do D'n'B i synthwave. Najlepiej się bawiłam, słuchając na nich Favorit89 i Perturbatora. Nie polecam do Queen. Mam wrażenie, że na Huawei Freebuds 3 są dobre do muzyki instrumentalnej albo do głosów ludzi. Niekoniecznie do obu jednocześnie.

Huawei Freebuds 3 zbliżenie

Huawei Freebuds 3 nie są szczytem wygody, ale nie można im odmówić „szczelności”. Bardzo dobrze odcinają od otoczenia. Ich kształt nie sprawia, że szumi w nich wiatr, więc spokojnie można wyjść w nich na zewnątrz. Osoby postronne mogą słyszeć nieco dźwięków, ale raczej nie będzie to nikomu przeszkadzać. 

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Anna Rymsza