DAJ CYNK

Huawei Mate Xs - test składaka za 10 tys. zł

Marian Szutiak (msnet)

Testy sprzętu

Wyświetlacz i jakość obrazu

Huawei Mate Xs wyświetlacz złożony

Huawei Mate Xs został wyposażony w elastyczny, zginany wyświetlacz o przekątnej 8 cali. Przy rozdzielczości 2200 x 2480 pikseli daje to zagęszczenie punktów na poziomie 414 ppi, co jest wystarczające do tego, by obraz był ostry, a dostrzeżenie poszarpanych krawędzi w zasadzie niemożliwe. Także kolory wyglądają ładnie, niezależnie od kąta patrzenia, szczególnie w domyślnie ustawionym trybie Wyraziste (jest też tryb Normalne z kolorami mniej nasyconymi) i przy domyślnym balansie bieli. Ustawienia systemowe pozwalają nam zmienić ten ostatni w niemal dowolny sposób.

Nie zabrakło tu również trybu ciemnego, dzięki któremu możemy zaoszczędzić nieco energii (ekran OLED). Jest też filtr światła niebieskiego (ochrona wzroku), a także możliwość ustawienia innej niż natywna, mniejszej rozdzielczości ekranu (domyślnie rozdzielczość dobierana jest automatycznie). Jeśli urządzenie jest złożone, do dyspozycji mamy ekran o przekątnej 6,6 cala i rozdzielczości 1148 x 2480 pikseli.

Huawei Mate Xs zrzuty - ekran

Ze względu na konstrukcję wyświetlacza, w okolicy zgięcia widać pofałdowania, szczególnie pod światło. Taki sam „problem” dotyczy również innych smartfonów ze składanym ekranem i na szczęście nie rzuca się w oczy i nie przeszkadza w korzystaniu z urządzenia. Ekran bez szklanego, sztywnego pokrycia sprawia za to, że nie musimy się obawiać jego stłuczenia. Folia na wyświetlaczu jest za to podatna na zarysowania – egzemplarz, który otrzymałem do testów, był już testowany przez inne osoby i widać na nim sporo rys.

Huawei Mate Xs fałdy

Wracając do samego wyświetlacza, to jest on zdecydowanie za ciemny. Maksymalna zmierzona jasność wynosi 439 nitów, zarówno w trybie manualnym, jak i przy regulacji automatycznej. Do pracy wewnątrz budynku lub w zacienionym miejscu to wystarcza, by nie mieć problemów z odczytaniem zawartości ekranu, jednak przy pełnym słońcu czytelność wyświetlacza pozostawia sporo do życzenia. A mówimy przecież o sprzęcie za prawie 10000 zł.

Huawei Mate Xs wyświetlacz rozłożony

Jak przystało na urządzenie z ekranem OLED, jest tu funkcja Zawsze na ekranie, która na wygaszonym ekranie pokazuje godzinę i datę oraz powiadomienia. Funkcja ta może być aktywna zawsze lub w ustalonych godzinach, można też ją całkowicie wyłączyć.

Głośniki i jakość dźwięku

Składany smartfon firmy Huawei do odtwarzania mediów wykorzystuje oba wbudowane głośniki, przy czym nie mamy tu do czynienia ze zwykłym stereo. Głośnik słuchawki odtwarza przede wszystkim tony wysokie, natomiast głośnik na dole obudowy odpowiada za tony średnie i niskie. Przy poziomej orientacji telefonu włącza się tryb Stereo+. Całość gra przyzwoicie i dosyć głośno – maksymalny zmierzony poziom głośności w odległości około 60 cm od telefonu wyniósł 80,9 dB (słuchanie muzyki, przy dzwonku osiągnął 80,5 dB).

Huawei Mate Xs słuchawki

Wbudowanym głośnikom brakuje basów. Te uzyskamy, jeśli sięgniemy po lepsze głośniki lub w miarę dobre słuchawki. Te sprzedawane razem ze smartfonów grają głośno i czysto, a dodatkowo słychać zarówno basy, jak i tony wysokie i nie ma się wrażenia słuchania muzyki w szafie, jak czasem się zdarza przy użyciu słuchawek kiepskiej jakości, jakie producenci dołączają do swoich produktów. Niestety, słuchawki dołączone do Mate Xs nie należą do najwygodniejszych – po chwili słuchania muzyki za ich pomocą miałem ochotę je jak najszybciej zdjąć.

Aby lepiej dostosować muzykę do własnych preferencji, możemy sięgnąć do ustawień o nazwie Efekty dźwiękowe Huawei Histen. Do wyboru mamy tu 4 tryby odtwarzania, różne efekty dźwiękowe 3D oraz korektor graficzny (equalizer). Jest tu też opcja „Rodzaj zestawu słuchawkowego”, ale po podłączeniu fabrycznych słuchawek była ona nieaktywna. Gdy podłączyłem słuchawki AKG Samsunga (także na USB-C) całe menu ustawień Efektów dźwiękowych Huawei Histen stało się nieaktywne.

Huawei Mate Xs zrzuty - ustawienia dźwięku

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Marian Szutiak