DAJ CYNK

Huawei w końcu zaskoczył. Zrobili opłacalny sprzęt (test)

Patryk Łobaza (BlackPrism)

Testy sprzętu

 

Huawei zaprezentował kolejnego tableta, który tym razem na pierwszy rzut oka wygląda na bardzo opłacalny zakup. Mowa tu o urządzeniu MatePad 11,5. Czy rzeczywiście tak jest?

Huawei nigdy nie był firmą, której głównym atutem była niska cena. Przedsiębiorstwo próbowało skusić zachodnich klientów przede wszystkim niezawodnością swojego sprzętu i nowinkami technologicznymi. Było to jednak możliwe wyłącznie do 2019 roku, gdy Huawei trafił na amerykańską czarną listę, co uniemożliwiło firmie współpracę z wieloma przedsiębiorstwami.

Od tamtego czasu minęło jednak sporo czasu, a sam Huawei przebył długą drogę. Można powiedzieć, że firma powoli (bardzo powoli) zaczyna wynurzać się spod powierzchni. Już nawet usługi Google nie są problemem, bo większość aplikacji można wgrać bez żadnych kłopotów.

Huawei MatePad 11,5 został wyceniony stosunkowo tanio, biorąc pod uwagę to, co urządzenie oferuje na papierze. Trzeba przyznać, że 1199 złotych za wersję 6/128 GB oraz 1699 złotych za wariant 8/128 GB to wcale nie są wygórowane kwoty. Szczególnie że w tym droższym klawiatura od razu jest w zestawie.

Specyfikacja:    

  • Wymiary: 260,88 x 176,82 x 6,85 mm
  • Waga: 499 g
  • Ekran: 11,5” 2200 x 1440, 229 ppi
  • Odświeżanie ekranu: do 120 Hz
  • CPU: Qualcomm Snapdragon 7 Gen 1 (1 x Cortex-A710@2,40 GHz + 3 x Cortex-A710@2,36 GHz + 4 x Cortex-A510@1,80 GHz)
  • GPU: Adreno 644
  • System: HarmonyOS 3.1
  • Pamięć RAM: 6 lub 8 GB
  • Pamięć wewnętrzna: 128 GB
  • Aparat tylny: 13 Mpix (f/1,8, Autofokus)
  • Aparat przedni: 8 Mpix (f/2,2, stała ogniskowa)
  • Pojemność baterii: 7700 mAh
  • Ładowanie: 22,5 W

Zestaw testowy


O zestawie testowym nie ma, co zbyt wiele pisać, gdyż jak w przypadku większości tabletów, jest on po prostu biedny. Szczególnie dotyczy to w sytuacji, gdy kupujemy tańszą wersję bez klawiatury. Do mnie akurat trafił model z pamięcią 8/126 GB, więc oprócz samego tableta znalazłem również klawiaturę oraz ładowarkę, kabel i dokumentację.

Jest jeszcze możliwość dokupienia rysika M-Pencil, lecz ta przyjemność kosztuje dodatkowe 149 złotych.

Wygląd i wykonanie


Patrząć na MatePada 11,5 od razu wiemy, że jest to sprzęt wyprodukowany przez markę Huawei. W przypadku tego urządzenia wykorzystano charakterystyczne, minimalistyczne wzornictwo i umiłowany przez tę firmę kolor szarego tytanu.

Tablet został wykonany w większości z aluminium i czuć, że jest to produkt wysokiej jakości. Z tyłu płaską, matową konstrukcję zakłóca wyłącznie niewielka wyspa na tylny aparat. Całość jest przy tym lżejsza, niż mogłoby się wydawać i waży 499 gramów.

Jako że z urządzenia można korzystać zarówno wertykalnie, jak i horyzontalnie, założę, że góra jest tam, gdzie znajduje się przednia kamerka. Zatem z lewej strony mamy dwa głośniki i przycisk blokady klawiatury, u góry przycisk do sterowania głośnością, z prawej kolejne dwa głośniki i gniazdo ładowania USB-C, a od spodu piny do ewentualnego połączenia z klawiaturą.

Do tabletu możemy przyczepić klawiaturę, która moim zdaniem jest bardzo wygodna. Pisze się na niej bezproblemowo dzięki zauważalnym przerwom między poszczególnymi klawiszami. Nie ma zatem zbyt dużego ryzyka, że klikniemy dwa klawisze naraz. Oczywiście niewielki rozmiar zmusza do pewnych ustępstw, więc nie uświadczymy tutaj klawiatury numerycznej. Ponadto podłączona klawiatura wraz z etui zapewnia pełną osłonę urządzenia, zarówno z przodu jak i z tyłu.

Jakość obrazu


MatePad 11,5”, jak sama nazwa sugeruje, został zaopatrzony w ekran o przekątnej 11,5 cala. Nie jest to jednak żaden OLED, lecz IPS. Mamy tu rozdzielczość 2200 x 1440 pikseli przy proporcjach 3:2 i gęstość 229 ppi. Ważną cechą urządzenia jest częstotliwość odświeżania ekranu na poziomie 120 Hz. Można wybrać opcję 60 Hz, 120 Hz lub tryb dynamiczny, który sam zdecyduje, z jaką częstotliwością odświeżać ekran w danej sytuacji.

Pomimo tego, że jest to ekran IPS, wyświetlane kolory są świetnie odwzorowane. Widać to szczególnie przy palecie barw sRGB, z którą urządzenie ma zgodność na poziomie 95,9%. Nieco gorzej, ale i tak przyzwoicie wypada to w przypadku gamutów Adobe RGB i DCI P3. Tam udało się osiągnąć wyniki odpowiednio 69 i 71,2%.

Niejakie zastrzeżenia można mieć co do jasności ekranu w najnowszym MatePadzie. W trybie ręcznym jej maksymalny poziom wyniósł zaledwie 389,47 cd/m2. Przy automatycznym ustawieniu udało się wycisnąć nieco lepszy, lecz nadal daleki od zadowalającego wynik na poziomie 437 nitów. Oznacza to, że korzystając z tableta podczas słonecznej pogody, może być utrudnione.

Biometria i Głośniki



Zarówno producenci, jak i użytkownicy coraz bardziej polegają na zabezpieczeniach biometrycznych. Oczywiście nadal kluczowe jest ustawienie kodu PIN, lecz przyłożenie palca do czytnika, czy skierowanie urządzenia na własną twarz jest po prostu szybsze niż każdorazowe wpisywanie kodu.

Niestety, w przypadku MatePada 11,5 nie uświadczymy czytnika linii papilarnych. Mamy za to do dyspozycji system rozpoznawania rysów twarzy. Działa on bardzo dobrze i płynnie, lecz ma swoje ograniczenia. W przypadku słabego oświetlenia urządzenie może odmówić przepuszczenia nas przez blokadę.

Huawei zaopatrzył swoje urządzenie w cztery głośniki, co odpowiada czterem kratkom (dwie z lewej i dwie z prawej). Muszę przyznać, że dźwięk wydobywający się z MatePada jest całkiem niezły. Co prawda, nie polecałbym go do słuchania muzyki, lecz umożliwia komfortowe obejrzenie filmu. Urządzenie jest głośne, lecz powyżej 70%  dźwięki nachodzą na siebie i trzeszczą, więc lepiej utrzymywać głośność poniżej tej wartości.

W przypadku słuchania muzyki jest to urządzenie przeciętne. Muzyka nie tylko jest przytłumiona, lecz ogólnie cały dźwięk jest dość płaski. Co prawda jest tutaj Huawei Histen, lecz korektor działa wyłącznie po podłączeniu słuchawek.

Wydajność


Wraz z MatePadem 11,5 dostajemy do dyspozycji może już nie najnowszy, lecz i tak bardzo wydajny układ Qualcomm Snapdragon 7 gen 1. Za grafikę odpowiada tutaj Adreno 644, a wszystko jest wspierane przez 6 lub 8 GB pamięci RAM w zależności od posiadanego wariantu urządzenia.

Nowy tablet marki Huawei nie jest królem wydajności, co pokazują wyniki testów syntetycznych. W przypadku aplikacji Geekbench 6 urządzenie osiągnęło wynik 792 dla jednego i 2880 dla wszystkich rdzeni. Z kolei łączny wynik w popularnym benchmarku AnTuTu to łącznie 673329 punktów ze wszystkich kategorii.

W rzeczywistości przekłada się to na płynne działanie wszystkich gier, nawet tych bardziej wymagających. Bez problemu mogłem zagrać, chociażby w Diablo Immortal. Niestety, nie mogłem sprawdzić, jak to wygląda w Genshin Impact, gdyż ze względu na problemy z aktualizacją, nie byłem w stanie tej gry odpalić. 

Warto również wspomnieć o tym, że MatePad 11,5 niezależnie od sytuacji zachowuje wysoką kulturę pracy i nieskie temperatury. Nawet podczas intensywnego użytkowania stawał się co najwyżej letni.

System i aplikacje


Wiele osób sięgających po tablet marki Huawei może być przerażonych systemem i brakiem niektórych aplikacji. W rzeczywistości użytkownicy Androida będą czuli się w HarmonyOS 3.1 jak w domu. System ten do złudzenia przypomina Androida z nakładką EMUI. Osoby, które kiedyś korzystały ze smartfona Huawei, szczególnie się tutaj odnajdą.

Co do aplikacji, rzeczywiście brak współpracy z Google może odstraszać, lecz trzeba przyznać, że Huawei całkiem nieźle sobie z tym teraz radzi. Nie tylko rozwinęli własny sklep AppGallery, w których pojawia się coraz więcej przydatnych aplikacji, w tym bankowych.

Dzięki Gspace i Gbox użytkownicy dostają również możliwość zalogowania się do Google Play i pobierania aplikacji bezpośrednio stamtąd. Więc teoretycznie można mieć wszystkie aplikacje, co na urządzeniu z Androidem, jednak w praktyce nie wszystkie będą działać, o czym przekonałem się chcąc zagrać w Genshina.

Zawsze pozostaje też możliwość pobrania aplikacji w formacie APK, co działa tutaj bez zarzutu.

Fotografia


Trudno mi uwierzyć w to, by ktokolwiek kupił tablet ze względu na jego możliwości fotograficzne. Najczęściej nawet tańsze smartfony radzą sobie w tym aspekcie lepiej i oferują o wiele więcej możliwości. Jednak kamera w tablecie to przydatny gadżet, który może posłużyć do zrobienia statycznej fotografii lub skanu dokumentu. Z kolei przednia przyda się w przypadku wideokonferencji.

MatePad 11,5 został zaopatrzony w jeden aparat tylni 13 Mpix z przysłoną f/1.8. Zdjęcia są w miarę ostre, a kolory poprawne, lecz wyłącznie przy bardzo dobrym oświetleniu. Można zatem zrobić całkiem przyzwoite zdjęcie, jednak muszą zostać spełnione pewne warunki. Po pierwsze, fotografowany obiekt musi być dobrze oświetlony. Po drugie, musi znajdować się w miarę blisko, gdyż pomimo dostępności dziesięciokrotnego zoomu, wszystko powyżej podstawowej wartości wygląda kiepsko. Po trzecie, zdjęcie musi być statyczne, gdyż aparat nie radzi sobie z żadną dynamiką. 

Przedni aparat to jednostka 8 Mpix (f/2.2) i sytuacja jest tutaj bardzo podobna. Warto wspomnieć, że urządzenie wspiera nagrywanie w 4K i 30 kl/s, lecz również raczej używalibyśmy tego trybu do statycznych ujęć, gdyż jakikolwiek ruch obnaża kiepską stabilizację i gubienie ostrości.

Bateria, Ładowanie i Łączność


Huawei postawił w tym przypadku na akumulator o pojemności 7700 mAh, co nie jest niczym imponującym. Niektóre modele z mniejszymi wyświetlaczami charakteryzują się większą baterią. Nie jest to jednak jakoś szczególnie niska wartość.  W moim przypadku przekładało się to na dwa pełne dni pracy w dynamicznym trybie odświeżania i jasności ustawionej na około 65%.

MatePad 11,5 obsługuje ładowanie z maksymalną mocą 22,5 W i właśnie taka ładowarka znajduje się w zestawie. Nie jest to jednak szczególnie szybkie ładowanie, gdyż na napełnienie baterii od 0 do 100% potrzeba ponad dwóch godzin. Do połowy naładujemy urządzenie w około godzinę. 

Już na samym początku w tablecie Huaweia po oczach uderza brak miejsca na kartę pamięci, co przy ogólnej pojemności 128 GB może okazać się dość problematyczne, szczególnie że do dyspozycji użytkownika zostaje oddane nieco mniej niż 100 GB. Nie ma tu również tacki SIM, więc nie ma co liczyć na usługi GSM.

Jednak największym nieobecnym moim zdaniem jest tutaj GNSS. Musimy zatem w pełni zadowolić się Wi-Fi 6 i Bluetooth 2.0.

Podsumowanie



Huawei MatePad 11,5” jest w swojej półce cenowej przyzwoitym wyborem. Od czasu amerykańskiej blokady producent przebył naprawdę długą drogę i choć na początku jego urządzeniom można było wiele zarzucić, tak z roku na rok jest coraz mniej rzeczy, do których można się przyczepić.

Wraz z nowym tabletem marki Huawei dostajemy ekran z bardzo dobrym odzworowaniem kolorów przy wysokim odświeżaniu 120 Hz. Nie brakuje  wysokiej jakości wykonania, szybkiego systemu rozpoznawania rysów twarzy, przyzwoitej wydajności, a także wygodnej klawiatury.

Przed zakupem trzeba sobie zdać sprawę z kilku ważnych mankamentów. Przede wszystkim stosunkowo niska wartość pamięci wbudowanej bez możliwości rozszerzenia jej o kartę pamięci. Do tego nie włożymy do niego karty SIM oraz brakuje usług GNSS. 
Jeżeli miałbym określić dla kogo jest to tablet, to powiedziałbym, że głównie dla osób, które korzystają już w tej chwili np. ze smartfona lub laptopa marki Huawei, czyli do dość wąskiej grupy konsumentów.

Ocena: 7/10

Wady:

  • Brak GNSS
  • Tylko 128 GB i brak możliwości włożenia karty SD
  • Brak czytnika linii papilarnych
  • Stosunkowo wolne ładowanie

Zalety:

  • Bardzo dobre odwzorowanie kolorów
  • Wysoka częstotliwość odświeżania 120 Hz
  • Solidne i jakościowe wykonanie
  • Wygodna klawiatura
     

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Patryk Łobaza, Anna Rymsza