DAJ CYNK

Sony HT-S2000. Test soundbara, który nie potrzebuje subwoofera

Damian Jaroszewski (NeR1o)

Testy sprzętu

Jakość dźwięku

Przed rozpoczęciem testów z dużym dystansem podchodziłem do zapewnień Sony, że HT-S2000 nie potrzebuje dedykowanego subwoofera, aby oferować głęboki bas. Audio to jedna z tych kategorii, w której trudno o wielką rewolucję, bo wiele kwestii jest ograniczonych rozmiarami i idącymi za tym prawami fizyki. Tymczasem okazało się, że jest całkiem nieźle. Nie będę oszukiwał. Nie jest to poziom soundbarów z osobnym subwooferem (chociaż zależy to pewnie od danego modelu). Natomiast tony niskie są wyraźnie słyszalne i przede wszystkim przyjemne dla ucha, chociaż w mojej ocenie dopiero na najwyższych ustawieniach. 

Sony HT-S2000. Test soundbara, który nie potrzebuje subwoofera

Generalnie Sony HT-S2000 oferuje wysokiej jakości dźwięk, chociaż jego charakterystykę określiłbym mianem agresywnej, a na pewno agresywniejszej niż w Sonos Beam Gen 2. Jednak oglądanie filmów, a przede wszystkim tych pełnych akcji, z wybuchami, strzałami czy walkami daje dużo większą przyjemność niż gdyby korzystać z głośników telewizora. Co do tego nie powinniście mieć żadnych wątpliwości. Przyzwoicie sprawdzają się też efekty dźwięku przestrzennego. Znowu wirtualizacja nigdy nie będzie tak dobra, jak natywnie rozstawione po mieszkaniu głośniki kina domowego, ale wynik jest więcej niż satysfakcjonujący. Bardzo dobrze wypada też funkcja poprawy dialogów, które stają się dużo wyraźniejsze.


Nie oznacza to, że nie mam do Sony żadnych zastrzeżeń. Zdecydowanie brakuje jakiegokolwiek Equalizera. Japończycy nie oferuje go w żadnym ze swoich soundbarów, nawet tych droższych. Możemy jedynie regulować ustawienia basu, mając do wyboru trzy poziomy (niski, średni i wysoki). To duże rozczarowanie, bo chciałbym trochę większej kontroli nad dźwiękiem. To samo tyczy się braku obsługi kodeków LDAC. W przypadku Bluetooth jesteśmy skazani na AAC i SBC. Dlatego tym bardziej brakuje obsługi AirPlay i Chromecast, które oferują bezstratne audio. W razie potrzeby można skorzystać też ze złącza USB, ale to trzeba najpierw włączyć w aplikacji, a do tego obsługuje tylko pliki WAV. Do tego nie da się muzyką sterować z poziomu pilota (zostaje tylko aplikacja), więc lepiej po prostu z tego nie korzystać w ogóle.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Damian Jaroszewski (NeR1o)