Policja po raz kolejny alarmuje. Wyświetlony numer banku lub nazwa instytucji, wcale nie oznaczają, że rozmawiamy z prawdziwymi pracownikami banku. Oszuści znów zebrali żniwa.
Dwaj mieszkańcy Zduńskiej Woli nie mieli szczęścia do pieniędzy. W ciągu zaledwie jednego dnia stracili łącznie 40 tysięcy złotych. Jeden stracił 7700, drugi 32 tysiące złotych. Mężczyźni zostali ofiarami oszustwa na pracowników banku.
Do pierwszego z poszkodowanych, zadzwonił pracownik banku, twierdząc że ktoś próbuje zaciągnąć w jego imieniu kredyt o wysokości 50 tysięcy złotych. Przekonał go, że konieczne jest szybkie zabezpieczenie na wypadek tej sytuacji. I oczywiście dał jasne wytyczne, jak ma postępować.
Nakazał, by mężczyzna zaciągnął w banku kredyt na najwyższą możliwą kwotę, by "zablokować" konto. Później natomiast, przelać wszystko na inny, wskazany rachunek.
- relacjonuje sierżant sztabowy Katarzyna Biniaszczyk z policji w Zduńskiej Woli.
I w ten oto sposób mężczyzna, zamiast zabezpieczyć oszczędności, stracił 32 tysiące złotych.
Drugi z poszkodowanych, to 22-latek, do którego zadzwoniła kobieta, pod pozorem zakupu sprzętu sportowego. Od słowa do słowa, kobieta wyłudziła od niego wszystkie dane bankowe. Ale to nie koniec. Po chwili, zadzwoniła do niego jeszcze inna osoba, podająca się za pracownika banku, alarmując że ktoś próbuje włamać się na jego konto. Aby odzyskać kontrolę nad kontem, musi postępować według instrukcji i podawać jej kody, które otrzyma na telefon. W ten sposób 22-latek stracił 7700 złotych.
W obu przypadkach trwa śledztwo. Policja jednak po raz kolejny apeluje - to, że wyświetla nam się numer telefonu lub nazwa banku, niestety wcale nie musi oznaczać, że rozmawiamy z tą instytucją. A już na pewno bank nigdy nie będzie nas prosił o wypłacanie gotówki i przelew na inny rachunek.
Zobacz: Przelew BLIK-iem skończył się dla niej fatalnie. Straciła 1700 zł
Zobacz: Oszustwo idealne? Krakowianka straciła 320 tys. złotych
Źródło zdjęć: art around me / Shutterstock.com
Źródło tekstu: rmf24.pl