DAJ CYNK

Skan dowodu? Znaleźli prosty sposób, jak zrobić to bezpiecznie

Piotr Urbaniak (gtxxor)

Taryfy, promocje, usługi

Skoro wszędobylskiego skanowania dokumentów nie da się zakazać, zróbmy chociaż tak, by ryzyko zminimalizować – pomyśleli zapewne Francuzi. I tak zrobili.

Skanowanie dowodu – legalne czy nie

W myśl art. 112b ustawy Prawo bankowe skanowanie lub kserowanie dokumentów jest w Polsce zakazane, ale już interpretacja Prezesa UODO, przesłana do Związku Banków Polskich we wrześniu 2019 roku, nie jest taka jednoznaczna. Powołując się na przepisy dotyczące przeciwdziałaniu praniu brudnych pieniędzy, powielanie dokumentów mimo wszystko dopuszczono. Teoretycznie tylko w wybranych sytuacjach, ale w praktyce zapis „gdy zachodzi podejrzenie” okazuje się na tyle szeroki, że korzysta z niego kto tylko zechce.

Przykładem jest tu operator płatności PayU, który wymusza przekazanie skanu dowodu, aby wypłacić środki otrzymane od kupującego w ramach transakcji na OLX. W dodatku, z uwagi na automatyczną procedurę weryfikacji, nie są akceptowane dokumenty zawierające jakiekolwiek znaki wodne, co mogłoby być pewnym zabezpieczeniem. Chodzi tu przede wszystkim o dodanie na zdjęciu/skanie opisu, że kopia została wykonana tylko na potrzeby tej danej operacji.

W każdym razie efekt jest taki, że skanowanie dokumentów, mimo iż ponoć zakazane, pod rozmaitymi pretekstami cały czas się odbywa. Siłą rzeczy niezmienne pozostają obawy towarzyszące temu procesowi, z możliwością przejęcia plików przez przestępców na czele. Ale nie jest to problem wyłącznie Polski, bo tak naprawdę podobne praktyki występują w całej Europie i wiele przedsiębiorstw, nie tylko banki czy fintechy, chce autoryzować swych klientów właśnie na podstawie kopii dokumentu tożsamości.

Francja wymyśliła rozwiązanie

Francuzi postanowili podejść do sprawy inaczej niż Polacy, przyjmując, że jeśli czegoś nie da się zakazać, to chociaż można spróbować to ucywilizować. Nowa usługa publiczna Filigrane, bo o niej tu mowa, pozwala zabezpieczyć dowolny skan znakiem wodnym i zrobić to tak, by żaden podmiot nie mógł dokumentu zakwestionować

Technicznie rzecz ujmując, aplikacja nie jest niczym szczególnym. Po prostu „nakleja” na plik JPG, PNG lub PDF odpowiednie oznaczenie. Rzecz polega na tym, że format znaku doczekał się standaryzacji. Jak zauważono, obywatel tym samym nie zakryje przypadkiem kluczowych partii dokumentu i przedsiębiorcy nie będą mogli się wykpić z przyjęcia takiego skanu, a jednocześnie możliwość jasnego zaadresowania kopii pozostaje zachowana. Co za tym idzie, ogranicza się ryzyko, że dokument przesłany na przykład rejentowi posłuży do zaciągnięcia pożyczki.

Warto zauważyć, niniejszy pomysł powstał właśnie w ramach regulacji najmu mieszkań, konkretniej rękoma resortu mieszkalnictwa, choć ostatecznie nie ogranicza się tylko do tej roli. Ba, w oficjalniej informacji prasowej zachęca się Francuzów, aby znaki wodne dodawali do każdej kopii dokumentu przekazywanej stronie trzeciej. Nie ukrywajmy, nie jest to rozwiązanie definitywne, ale lepsze to niż nic.

Poważny wyciek danych w tle

Przy czym cała sprawa ma też pewien smaczek. Mianowicie nowe narzędzie debiutuje niespełna dwa miesiące po tym, jak grupa nieznanych sprawców zaatakowała serwery biura podróży Voyageurs du Monde. Paryska prokuratura potwierdziła, że wskutek incydentu do sprzedaży na czarnym rynku trafiło ponad 7000 kopii paszportów należących do mieszkańców Republiki. 

Atak ten zrzucono na barki „rosyjskich hakerów”, aczkolwiek sprawcy nie zostali złapani. Za to debata nad zasadnością skanowania dokumentów rozgorzała we Francji jak nigdy dotąd. 

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Trineso / Shutterstock

Źródło tekstu: Materiały prasowe, oprac. własne