DAJ CYNK

Deszcz pieniędzy. Niecodzienne sceny w Płocku

Piotr Urbaniak (gtxxor)

Wydarzenia

Deszcz pieniędzy. Niecodzienne sceny z Płocku

Starsza kobieta, zachęcona telefonem fałszywego policjanta, była przekonana, że uratuje się przed złodziejami... rozrzucając pieniądze.

Telefoniczni naciągacze to niestety przykra codzienność. Zresztą, podobnie jak fałszywi policjanci. Nie każdy przypadek ich aktywności jest jednak zupełnie szablonowy, o czym dobitnie uświadamia historia pewnej 76-latki z Płocka. Historia tak niewiarygodna, że gdyby nie stosowny raport policji w tej sprawie, mogłaby zostać wzięta za wytwór bujnej wyobraźni kreatywnego literata.

Kobieta, nastraszona przez nieznany głos w słuchawce, cały swój majątek po prostu wyrzuciła przez okno – podaje policja. Mało tego, bo wkrótce potem udała się do banku, by zaciągnąć kredyt na 70 tys. zł. Również te pieniądze miały trafić do przestępców. Na szczęście w porę interweniowali funkcjonariusze, a jeden z napastników zdążył już nawet trafić do aresztu. Dodajmy, przy okazji wpadł nie tylko za niniejsze oszustwo, ale też posiadanie amfetaminy oraz marihuany.

Nieznany numer ją namówił

Jak wynika z raportu, całe zajście miało miejsce 24 października. W pierwszej kolejności do płockiej seniorki zadzwoniła osoba, która podając się za pracownika poczty, poinformowała o nieodebranych przesyłkach. Kobieta wprawdzie informację tę zbagatelizowała, ale najwyraźniej poczuła niepokój na tyle silny, że już drugi dzwoniący dopiął swego.

Przedstawił się jako policjant rozpracowujący grupę włamywaczy, zainteresowaną rzekomo mieszkaniem płocczanki, po czym oczywiście zaoferował pomoc w postaci przyjęcia do depozytu pieniędzy i wszelkich drogocennych przedmiotów, w tym biżuterii.

Niewykluczone, że kobieta uznała telefon od fałszywego pocztowca za chęć wywabienia jej z domu i tym łatwiej uwierzyła przebierańcowi wczuwającemu się w policjanta. Tak czy inaczej, popakowała swoje kosztowności w plastikowe torebki, a następnie zgodnie z sugestią wyrzuciła pakunki przez okno balkonowe. Niezwłocznie, cały czas instruowana przez złodziei, udała się też do banku po kredyt gotówkowy.

Policja nie ujawnia, w jaki sposób tak błyskawicznie wpadła na trop oszustów, ale jeszcze zanim seniorka wróciła z banku w okolicy jej mieszkania pojawił się patrol. Funkcjonariusze zarówno udaremnili przekazanie środków z kredytu, jak i ujęli 21-latka, który przyjechał na miejsce, by zebrać fanty rozrzucone pod oknem. W toku śledztwa wyszło, że młody mężczyzna pełnił jedynie rolę pośrednika – ale i tak grozi mu nawet osiem lat pozbawienia wolności. Trwają czynności mające na celu ustalenie kolejnych sprawców.

Policja przypomina

Korzystając z okazji, funkcjonariusze przypominają, że nigdy nie będą wymagać poświęcenia oszczędności osób trzecich do jakiegokolwiek celu. Jak zapewniają, nie przekazują również telefonicznie informacji na temat prowadzonych działań ani nazwisk śledczych, zaangażowanych w poszczególne sprawy.

Złośliwi zauważą zapewne, że z tym brakiem kontaktu telefonicznego bywa różnie. Wystarczy przypomnieć sobie o tym, jak CBZC z Krakowa próbowało ostatnio pozyskać zeznania w sprawie oszustw metodą na dopłatę. Fakt faktem nie dzwonili, lecz wysyłali SMS-y, za to z kompletnie przypadkowego numeru i bez znaków diakrytycznych w treści. Bądź co bądź, zawsze liczy się przede wszystkim zdrowy rozsądek – a do oddawania kosztowności w depozyt policjant namawiać na pewno nie będzie.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Lipa23 / Shutterstock

Źródło tekstu: Policja, oprac. własne