DAJ CYNK

Ubisoft w tarapatach. Firmę mogą wykupić Chińczycy

Przemysław Banasiak

Gry

Ubisoft w tarapatach. Firmę mogą wykupić chińczycy

Jeden z największych producentów gier w Europie przechodzi ciężki okres. Ich najnowsza gra się prawie nie sprzedaje, a akcjonariusze są niezadowoleni.

 

Dalsza część tekstu pod wideo
 
Ubisoft to francuski producent i wydawca gier obecny na rynku od 1986 roku, który ma odziały w ponad 20 różnych krajach. W ich portfolio można znaleźć tak duże, głośne i popularne serie jak Assasin's Creed, Far Cry, Tom Clancy's, Prince of Persia, Watch Dogs, Rayman i wiele więcej.

Koniec z eksperymentami, pora na powrót do klasyków

Ostatnimi czasy Francuzi są jednak w poważnych tarapatach. Tylko w ciągu ostatnich trzech miesięcy wartość firmy spadła o ponad 28%, co oczywiście nie podoba się akcjonariuszom. Jak główne powody podaje się nieudane Star Wars: Outlaws oraz kontrowersje związane z Assassin's Creed: Shadows.

Jak donosi agencja prasowa Bloomberg, chiński Tencent oraz Guillemot Brothers planują wykupić Ubisoft. Ma to pomóc w ustabilizowaniu firmy. Rozmowy są jednak na bardzo wczesnym etapie i nie ma gwarancji sukcesu. Mimo to znacząco odbiło się to na wartości akcji, zwiększając ich cenę z około 10,70 do 14,20 euro.

Warto zaznaczyć, że Guillemot Brothers LTD to firma rodzinna, w której niektórzy członkowie są bezpośrednio odpowiedzialni za założenie Ubisoftu. GBL posiada aktualnie 20% głosów w firmie, a Tencent kolejne 9,2%. Żaden z podmiotów nie zdecydował się oficjalnie skomentować sprawy.

Czy wykupienie Ubisoftu będzie miało wpływ na graczy? Raczej nie w najbliższym czasie. Może jednak rzutować na plany wydawnicze i sposób pracy w przyszłości. Jeśli do tego dojdzie należy się spodziewać mniej eksperymentów z czarnoskórymi asasynami, a większy powrót do klasyków studia.

Zobacz: Nadciąga nowe Raspberry Pi. Są pierwsze poszlaki
Zobacz: Gracze się zmieniają. W te tytuły gramy najczęściej

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Shutterstock

Źródło tekstu: Bloomberg, oprac. własne