DAJ CYNK

Sagrada – planszówka, od której nie można oderwać wzroku

Arkadiusz Bała (ArecaS)

Poradniki


Sagrada to przepiękna gra logiczna, w której będziemy układali witraże za pomocą kolorowych kostek.

Podobno nie ocenia się książki po okładce, a jednak wszyscy to robimy. Wbrew pozorom to akurat bardzo dobrze, bo dzięki temu naszą uwagę z pewnością przykuje feeria kolorów na pudełku Sagrady, czyli jednego z lepszych tytułów na początek przygody z grami planszowymi.

Jakie ładne świecidełka!

Sagrada to abstrakcyjna gra logiczna, w której będziemy tworzyli witraże. Co więcej, nie będą to pierwsze lepsze witraże, tylko słynne witraże z katedry Sagrada Familia w Barcelonie. Ona musi być piękna i efektowna – z takim tematem jest to w zasadzie jej moralny obowiązek. No i jest. W kolorowym pudełku znajdziemy mnóstwo wysokiej jakości elementów. Począwszy od dwuwarstwowych planszetek graczy, poprzez zestaw prosto, acz klimatycznie ilustrowanych kart, aż po całą stertę kolorowych, półprzeźroczystych kostek. Wszystko to cieszy oko i przyjemnie się z tego korzysta. Najważniejsze jednak, że zmienia prostą logiczną łamigłówkę w klimatyczne przeżycie, gdzie naprawdę czujemy się jak artyści projektujący przepiękne witraże.


Zacząłem od zachwytów nad wyglądem i jakością wykonania Sagrady nie bez powodu – to tytuł, który kupuje się oczami. Gra kusi swoją prezencją, dzięki czemu trudno ją zignorować. Ba, prawdopodobnie nigdy nie trafiłaby na naszą półkę, gdyby kolorowa okładka swego czasu nie przykuła uwagi mojej żony. Na dobrą sprawę był to początek naszej przygody z planszówkami. Zresztą nie tylko naszej, bo na podobną pułapkę dało się złapać również kilkoro naszych znajomych. Zresztą trudno się dziwić, bo oprócz ładnych komponentów Sagrada oferuje prostą, ale niezwykle satysfakcjonującą rozgrywkę, idealną dla rodzin oraz początkujących graczy.

Proste zasady…

Zasady gry są do bólu proste. Każda partia składa się z dziesięciu rund. W trakcie każdej z nich jeden z graczy losuje i rzuca kilkoma kośćmi w różnych kolorach. Następnie wszyscy kolejno wybierają po jednej kostce i próbują ułożyć ją na swojej planszetce o wymiarach 5x4 pół, przestrzegając przy tym kilku prostych zasad. Przede wszystkim nie można kłaść bezpośrednio obok siebie tych samych kolorów i wartości. Musimy też pilnować wymogów narzuconych przez wylosowany przez nas na początku rozgrywki wzór, np. by na danym polu była kostka w określonym kolorze. Jeśli w którymś momencie zapędzimy się w kozi róg – a uwierzcie, na pewno się to zdarzy – zawsze możemy skorzystać z któregoś z ogólnodostępnych narzędzi (umożliwiających np. na przesunięcie już ułożonych kostek), pamiętając jednak, że ich liczba jest mocno ograniczona. Na koniec zabawy gracze podliczają swoje punkty w oparciu o kryteria wyznaczone przez wylosowane na początku cele – trzy publiczne i jeden indywidualny, realizowany w tajemnicy przed przeciwnikami. 

Sagrada

W tych kilku zdaniach streściłem w zasadzie całą instrukcję, która sama w sobie też do długich nie należy – liczy raptem cztery strony, z czego sporą część zajmują ilustracje i przykłady. Wprowadzenie do gry nowych osób zajmuje jakieś dziesięć minut, a same reguły są na tyle proste, że zagrać może każdy, niezależnie od wieku i wcześniejszego doświadczenia. Pod tym względem jest to idealny tytuł familijny, który jednak powinni docenić także bardziej zaawansowani gracze. 

…ale mózg paruje

Pod tymi prostymi zasadami skrywa się angażująca łamigłówka, która za każdym razem będzie wyglądała zupełnie inaczej. Układanie kości w naszym witrażu w taki sposób, by na koniec gry przyniosły nam jak najwięcej punktów, potrafi mocno spocić szare komórki. Tu nie ma miejsca na błędy – jeden zły ruch i możemy bezpowrotnie zablokować sobie któreś pole albo zaprzepaścić szansę na zrealizowanie jednego z celów. Tymczasem o błąd nie jest wcale tak trudno. Z każdym kolejnym ruchem liczba dostępnych opcji ciągle się zmniejsza i czasem musimy znaleźć na planszy miejsce na kość, która bynajmniej wcale nam do szczęścia potrzebna nie jest. Istotną rolę odgrywa również zarządzanie ryzykiem. Niby nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ułożyć plan, w którym kluczową rolę odgrywa pojawienie się, dajmy na to, zielonej piątki, ale nie jest to do końca rozsądne. Taka kość wcale nie musi wejść do gry, a jeśli wejdzie, zawsze ktoś może nam ją zgarnąć sprzed nosa. Może lepiej wybrać wariant, który przyniesie mniej punktów, ale ma większe szanse powodzenia? Można, ale wtedy z kolei ryzykujemy, że poszczęści się któremuś z naszych rywali.


Ta aura nieprzewidywalności sprawia, że rozgrywka w Sagradę jest szalenie emocjonująca, nawet jeśli podstawowa mechanika to takie trochę rozbudowane sudoku. Jednocześnie dwie partie nigdy nie będą takie same i to nie tylko ze względu na rzuty kością. Zmienny zestaw celów sprawia, że w każdej rozgrywce będziemy się starali rozwiązać nieco inną łamigłówkę. Zmienia się także zestaw dostępnych narzędzi oraz wzór witrażu, który będziemy układać. Wszystko to każdorazowo wymusza na nas odpowiednie dostosowanie strategii, a przy okazji zapewnia niewyczerpane wręcz pokłady regrywalności. I to ostatnie to olbrzymia zaleta tytułu, tym bardziej że wyciągnięcie na stół Sagrady rzadko kończy się tylko na jednej partii.

Sagrada

Idealna gra rodzinna... i nie tylko!

Pisałem to już we wstępie, ale napiszę jeszcze raz: Sagrada to absolutna czołówka gier familijnych i jeden z lepszych sposobów, by zacząć swoją przygodę z planszówkami. Piękna oprawa skrywa prostą mechanikę, która jednak wymaga wytężenia szarych komórek i potrafi budzić masę emocji. Czy to najlepsza gra familijna, jaką znajdziemy w sklepach? Z tak radykalnymi stwierdzeniami wolałbym być ostrożny, bo konkurencja jest naprawdę silna. Bez dwóch zdań jest to jednak tytuł, który polecić możemy absolutnie każdemu.

Zobacz: Viticulture – włoskie wakacje we własnym domu
Zobacz: Azul - najładniejsza łamigłówka, jaką kiedykolwiek widziałeś

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: własne

Źródło tekstu: własne