DAJ CYNK

Wyspa Kotów - spełnienie marzeń każdego kociarza?

Arkadiusz Bała (ArecaS)

Poradniki

Wyspa Kotów - spełnienie marzeń każdego kociarza?


Lubicie koty? A gry planszowe? W takim razie koniecznie musicie sprawdzić Wyspę Kotów - planszówkę, która perfekcyjnie łączy jedno i drugie.

Kto lubi koty? Zakładam, że w tym miejscu każdy podniósł rękę do góry. Sam uwielbiam koty. Ba, z jednym z nich nawet dzielę mieszkanie – o czym być może wiecie, bo od czasu do czasu przewija się w zdjęciach do moich artykułów. 

Zmierzam do tego, że koty są super i dlatego dziś opowiem Wam o grze, w której to one odgrywają główną rolę. Mam tu na myśli Wyspę Kotów, która na półki polskich sklepów trafiła nakładem wydawnictwa Lucky Duck Games.

To tu jest fabuła?

W Wyspie Kotów będziemy próbowali uratować rasę mądrych, magicznych kotów przed armią Lorda Vesha Czarnorękiego, która przemierza świat, zostawiając na swojej drodze chaos i zniszczenie. Mamy dokładnie pięć dni, nim z tytułowej wyspy zostaną wyłącznie zgliszcza. Trzeba więc zakasać rękawy, załadować na statek co się da i ruszać w drogę – najlepiej tak daleko, jak to tylko możliwe.

Wyspa Kotów - spełnienie marzeń każdego kociarza?

Jak to często w planszówkach bywa, powyższe tło fabularne stanowi wyłącznie pretekst, by zdobyć jak najwięcej punktów. A jak je będziemy zdobywać? Na kilka sposobów. Przede wszystkim próbując zmieścić jak najwięcej kotów i skarbów na pokładzie naszej łodzi. Problem w tym, że nie jest to wcale tak proste, jak mogłoby się wydawać.

Czas uratować koty!

Sama rozgrywka dzieli się na pięć rund, z kolei każda runda składa się z kilku faz. Trzy najważniejsze to faza eksploracji, ratowania kotów i znalezisk. Podczas pierwszej każdy z graczy dobiera po siedem kart. Spośród nich zostawiamy sobie dwie, a resztę przekazujemy osobie po lewej. Z kart otrzymanych od gracza po prawej dostajemy pięć kart, spośród których znowu zostawiamy dwie, resztę przekazujemy i tak w kółko. Wybrane przez nas karty możemy zachować na swojej ręce i wykorzystać w toku dalszej rozgrywki… o ile zapłacimy za nie rybami wyłowionymi na początku rundy.

Wyspa Kotów - spełnienie marzeń każdego kociarza?

Po co nam karty? Część z nich będzie potrzebna do ratowania kotów. Część to karty lekcji, czyli specjalne zadania, które mogą nam przynieść dodatkowe punkty. Lekcje mogą być zarówno prywatne, jak i współdzielone przez wszystkich graczy. Wreszcie część to skarby, a jeszcze inne przyniosą nam pomniejsze bonusy, np. w postaci dodatkowych ryb. Mówiąc krótko: karty są ważne i za wiele bez nich nie zdziałamy.

W fazie ratowania kotów będziemy... ratowali kotów. W każdej rundzie losujemy po kilka kafelków kotów, które trafiają na wspólny rynek.  Wszyscy gracze na zmianę dobierają po jednym i próbują jakoś sensownie poumieszczać je na swoich statkach. Ale żeby nie było zbyt prosto, to przecież żaden kot tak po prostu do nas nie przyjdzie! Najpierw musimy zapłacić jego koszt w rybach – tak, tych samych rybach, które wcześniej były nam potrzebne do zakupu kart – a później wykorzystać kartę lub żeton koszyka, by jakoś tego kota przetransportować. Nasze opcje są więc mocno ograniczone, a przecież na każdego czworonoga trzeba jeszcze znaleźć miejsce na pokładzie!

Jak łatwo się domyślić, to ostatnie zadanie też nie jest takie proste, gdyż koty w Wyspie Kotów mają kształt kafelków do tetrisa. Tylko wiecie, nie takich prostych, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Nie, nie, nie! Tutaj koty – jak to koty – przybierają najbardziej wymyślne pozy, a my musimy jakoś to wszystko ze sobą pospinać, jednocześnie pamiętając o tym, że za samo umieszczenie kafelka tak po prostu punktów nie dostaniemy. 

Wyspa Kotów - spełnienie marzeń każdego kociarza?


Żeby zapunktować koty muszą być układane w rodziny, składające się z co najmniej trzech osobników tego samego koloru. Musimy też pamiętać, by szczelnie wypełnić wszystkie pomieszczenia i przykryć wszystkie szczury, gdyż w innym przypadku dostaniemy punkty karne. A gdyby nadal było nam mało główkowania, to karty lekcji wprowadzają dodatkowe cele, które musimy zrealizować – i warto to robić, bo bardzo często to one decydują o zwycięstwie.

Wreszcie w fazie znalezisk będziemy mieli okazję umieścić na statku skarby oraz Oshaxy, czyli specjalne koty pełniące rolę jokerów. Jedne i drugie świetnie nadają się do wypełniania pustych przestrzeni, a przy okazji mogą nam przynieść masę dodatkowych punktów.

Cały proces powtarzamy pięć razy na przestrzeni kolejnych rund. Na koniec rozgrywki podliczamy punkty, a zwycięzcą zostaje gracz, który zgromadził ich najwięcej.

Wybuchowa mieszanka mechanik

Że wszystko to wydaje się skomplikowane? Nie będę kłamał – trochę jest. Wyspa Kotów nie jest może grą trudną, jednak ma nieco wyższy próg wejścia niż większość gier familijnych. Sam potrzebowałem kilku partii, zanim zaskoczyło, o co tu właściwie chodzi. Ale kiedy już zaskoczy, zabawa jest naprawdę przednia.

Wyspa Kotów - spełnienie marzeń każdego kociarza?

Twórcom Wyspy Kotów udała się bowiem bardzo trudna sztuka: połączyli kilka różnych mechanik, z osobna bardzo prostych, w jedną spójną całość. To nie jest gra, w której po prostu układamy kafelki albo staramy się skompletować jak najmocniejszy zestaw kart. Jeśli chcemy wygrać, musimy w równym stopniu skupić się na jednym i drugim, dobierając odpowiednie lekcje, zręcznie balansując zasobami i ratując koty, które przybliżą nas do realizacji naszych celów.

W praktyce składa się to na stosunkowo prostą, ale bardzo przyjemną łamigłówkę. Nie jest to może tytuł, który zaspokoi najbardziej wysublimowane gusta planszowych wyjadaczy – chociażby dlatego, że jest tu pewna doza losowości, z którą na każdym etapie trzeba się liczyć. Jest to jednak doskonała gra do pogrania w rodzinnym gronie lub w towarzystwie osób, które szukają czegoś ciut bardziej ambitnego, ale nie chcą się jeszcze rzucać na kolosy pokroju Brassa czy Terraformacji Marsa.

Wyspa Kotów - spełnienie marzeń każdego kociarza?


No i nie trzeba się rzucać od razu na głęboką wodę. Twórcy Wyspy Kotów przewidzieli również prostszy wariant familijny – w sam raz, jeśli chcemy pograć z dziećmi. Jest też wariant solo, jeśli preferujemy grać samemu.

Nie tylko dla kociarzy

Warto jeszcze wspomnieć, że poza przyjemną rozgrywką, Wyspa Kotów kusi wysoką jakością wykonania. W pudełku znajdziemy masę kart, śliczne drewniane znaczniki kotów i solidne tekturowe plansze dla każdego gracza. Na stole robi to naprawdę świetne wrażenie. Sama oprawa graficzna jest natomiast nieco nierówna. Z jednej strony mamy naprawdę urocze ilustracje kotów, a z drugiej… zresztą spójrzcie na zdjęcia okładki i kart, a chyba sami zrozumiecie, o co chodzi.

Wyspa Kotów - spełnienie marzeń każdego kociarza?

Ale niezależnie od tego, co myślicie o oprawie graficznej, w Wyspę Kotów naprawdę warto zagrać. Nawet nie musicie lubić kotów (ale poważnie, są w ogóle tacy ludzie?). Wystarczy, że lubicie niecodzienne łamigłówki które potrafią dać masę frajdy każdemu przy stole. 

Zobacz: Parki – takiej planszówki jeszcze nie widzieliście!
Zobacz: Najlepsze planszówki niezależne językowo
Zobacz: Najlepsze planszówki dla dwóch graczy - w co grać w duecie?

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: własne

Źródło tekstu: własne