DAJ CYNK

Flash Player – wreszcie koniec tego koszmaru

Henryk Tur

Felietony

Flash Player był niegdyś jednym z najważniejszych elementów internetu. Bez wtyczki nie można było oglądać animacji, grać w gry czy odtwarzać multimediów. W tym roku nastąpi jej kres, warto więc przypomnieć sobie, dlaczego powstała, zyskała popularność i… musiała odejść.

Wszystko zaczęło się w 1993 roku, kiedy to w jednej z grup miłośników Apple (MUG, czyli Macintosh Users Group) spotkali się Jonathan Gay i Charlie Jackson. Jackson był założycielem grupy, który chciał tworzyć oprogramowanie na Macintoshe, podczas gdy Gay robił to już od czasów szkoły średniej, pisząc dla Apple gry i proste edytory grafiki. Panowie postanowili połączyć siły, zaangażowali Michelle West do spraw marketingowych i ta trójka założyła FutureWave Software.

Pierwszym obszarem jej działalności było zapomniane dzisiaj akcesorium – pióro świetlne. Ten protoplasta (mówiąc tak ogólnie) stylusów i rysików pozwalał na dotykowe sterowanie aplikacjami, a FutureWave stworzyło egzemplarz dla edytora graficznego SmartSketch. Tworzenie pióra zajęło dwa lata, w trakcie których… świat utracił zainteresowanie takim rozwiązaniem.

Foto: Gregory Lloyd, Wikimedia

Rok 1995 był natomiast czasem dynamicznego rozwoju internetu – i FutureWave poszło w tym kierunku. Na bazie SmartSketch stworzono narzędzie FutureSplash. Był to program składający z dwóch głównych, niezależnych (aczkolwiek połączonych ze sobą) komponentów, umożliwiający tworzenie animacji klatka po klatce, a także pozwalający w niewielkim stopniu na interaktywność. Dla twórców było to bardzo wygodne narzędzie, a przeciętny użytkownik pobierał je, aby oglądać animacje. Program FutureSplash współpracował ze wszystkimi ówczesnymi przeglądarkami – czyli... obydwoma. Były to Internet Explorer oraz Netscape. Ta druga wkrótce dodała FutureSplash do listy stałych rozszerzeń, a rok później Microsoft poprosił FutureWave o stworzenie wbudowanego odtwarzacza animacji w stronę domyślną Internet Explorera – MSN.com.
 

 

Zainteresowanie FutureSplash sprawiło, że pod koniec 1996 roku FutureWave Software zostało przejęte przez powstałą w 1992 roku firmę Macromedia. Na bazie doświadczeń FutureSplash stworzono web playera o nazwie, która nie jest już obca większości internautów – Shockwave. Ostatecznie wszedł on na rynek jako Macromedia Flash. I przez kolejną dekadę był rozwijany i wzbogacany o kolejne funkcje. Warto wymienić edycję z numerem 5 (2000 r.), która wprowadziła język ActionScript, co pozwalało dodawać do różnych projektów warstwę interaktywną i otworzyło przed deweloperami nowe obszary działalności. Przeciętny użytkownik zyskał dzięki temu interaktywne przyciski na stronach i w programach, a w Internecie nastąpił wysyp interaktywnych witryn.

Technicznie miało to pewne negatywne strony – np. wyszukiwarki nie były w stanie odczytać treści w umieszczonych na stronach odtwarzaczach flash, a witryny z dużą ilością animacji i elementów interaktywnych otwierały się wolniej. W pierwszej dekadzie XXI wieku nastąpił wysyp flashowych gier online, które w naszym kraju doczekały się swojskiej nazwy „flaszek”. Powstawały całe witryny i serwisy, gromadzące tego typu interaktywne rozrywki, np. Newsground czy Armor Games. A ponieważ w marcu 2002 roku opublikowano szóstą edycję flash – Flash MX – która dodawała pełne wsparcie dla materiałów wideo, popularność tej technologii jeszcze bardziej się zwiększyła. I dzięki temu w 2005 roku powstało YouTube (wykupione zaledwie po roku działalności przez Google), a w 2007 roku Macromedia zostało przejęte przez Adobe.


Ale w tym samym czasie pojawił się iPhone. Przełomowy smartfon nie posiadał wsparcia dla Flash Playera, choć Adobe próbowało przygotować lżejszą edycję na to właśnie urządzenie. Przeglądarki internetowe również ewoluowały, a HTML umożliwiało już umieszczanie natywnych elementów wideo oraz audio, umożliwiając to samo, co Flash. Ostatecznie Flash nie znalazł się na urządzeniach Apple, zaś sam Steve Jobs skrytykował w 2010 roku stabilność tej technologii. Nie można też zapomnieć, że Apple zawsze stawiało na własny, zamknięty ekosystem, do którego niechętnie wpuszcza nowe elementy. A ponieważ gwałtownie rosła popularność iPhone i iPada, wielu deweloperów zdecydowało się przejść z Flasha na HMTL5. Jedną z pierwszych poważnych witryn, która porzuciła Flasha na rzecz HTML5 było właśnie YouTube. Samo zaś Google na początku miało wtyczkę Flash Player dla Androida, ale szybko z niej zrezygnowało.

I już w 2015 roku Flash określany był jak o technologia przestarzała. Przyczyniły się do tego także liczne usterki, jakie pojawiały w jego kolejnych edycjach. Miały one tyle podatności i luk, że wtyczka przypominała ser szwajcarski. W ciągu jednego zaledwie miesiąca 2015 roku wykryto we Flash Playerze aż trzy groźne luki zero-day, a mniej więcej co 2-3 miesiące samo Adobe zalecało jak najszybszą aktualizację do nowej wersji wtyczki, ponieważ w powszechnie używanych wykrywane były podobne „kwiatki”. W lipcu 2017 roku Adobe ogłosiło, że zakończy rozwój i wsparcie dla technologii Flash w grudniu 2020 roku. Z pewnością na decyzję tę wpłynął fakt, że niemal wszystkie przeglądarki wyposażono w mechanizmy blokujące tę technologię. W chwili obecnej ma ona przed sobą jeszcze pięć miesięcy (z niewielkim hakiem) życia, a potem trafi na śmietnik historii IT.

Choć ostatnie lata sprawiły, że kojarzy się głównie z bugami i zagrożeniem dla bezpieczeństwa użytkowników, nie należy zapominać, że przez długi czas była technologią dominującą w sieci i znacznie wpłynęła na rozwój obecnego internetu. Dlatego Flasha żegnamy – i dziękujemy za wszystko, co dobre.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News