Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba uchwycił nieznane nam dotąd zjawisko. W kadrze kosmicznego odkrywcy znalazła się wyjątkowa galaktyka. Odkrycie to może być kluczowe dla zrozumienia ewolucji wszechświata, jako brakujący element w jego ewolucji.
Za najnowszym odkryciem wykorzystującym możliwości Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webb'a stoi zespół Uniwersytetu w Oxfordzie. To właśnie ci badacze natrafili w swoich obserwacjach na niezwykłą galaktykę, która istniała około miliarda lat po Wielkim Wybuchu. Ale, wbrew temu co spotyka się zwykle w galaktykach, jej międzygwiezdny gaz wysyła więcej światła niż znajdujące się tam gwiazdy. A to czynią ją niezwykle wyjątkowym miejscem, a samo odkrycie iście bombowym!
Do tej pory bowiem nigdy czegoś takiego nie zaobserwowano. Być może jednak udało się właśnie trafić na brakujące ogniwo pomiędzy pierwszymi gwiazdami a dobrze ukształtowanymi galaktykami. Wynika to także z tego faktu, że obserwacje wspomnianego obiektu niemal dokładnie odpowiadają komputerowym modelom gazu rozgrzewanego przez gorące, masywne gwiazdy. Aby podkreślić z jak różnym zjawiskiem od typowego mamy do czynienia warto przytoczyć kilka istotnych informacji.
Zwykłe, gorące, masywne gwiazdy w naszej najbliższej, kosmicznej okolicy mają temperaturę na poziomie od 40 do 50 tysięcy stopni Celsjusza. Jak podaje portal naukawpolsce.pl powołując się na wyniki zespołu, odkryta galaktyka o numerze 9422 ma zawierać gwiazdy o temperaturze przekraczającej 80 tysięcy stopni. Ten stan, w którym wewnątrz obłoku gęstego gazu skrywa się ogromna liczba powstających, masywnych, gorących gwiazd nie potrwa zbyt długo.
Nie wszystko jest jednak jeszcze jasne. Bądź co bądź jest to dopiero pierwszy taki przypadek. Ciężko więc na razie stwierdzić czy jest ich więcej i czy rzeczywiście stanowią one brakujący element ewolucji galaktyk. Stąd właśnie plan by szukać podobnych obiektów w kosmosie, dzięki czemu postawiona tu teoria może zostać potwierdzona.
Źródło zdjęć: Shutterstock, synthetick
Źródło tekstu: naukawpolsce.pl, PAP