DAJ CYNK

Ceny paliw szaleją? Zaproponowano rozwiązanie

Piotr Urbaniak (gtxxor)

Nauka

Ceny paliw szaleją? Naukowcy proponują rozwiązanie

Grupa australijskich naukowców przekonuje, że silniki diesla można konwertować na wodór równie łatwo jak benzyniaki na LPG. 

Instalacja autogazu wbrew pozorom nie jest uniwersalnym sposobem na oszczędność, bo w grę wchodzą też czynniki takie jak rodzaj silnika, sposób jazdy czy w końcu jakość samej instalacji, jednak w obliczu szalejących cen paliw każdą opcję warto rozważyć. Tylko, to tyczy się wyłącznie silników benzynowych. Jednostki wysokoprężne to inny temat: LPG nigdy nie będzie tam głównym nośnikiem energii, pełniąc rolę wspierającą, więc siłą rzeczy sens modyfikacji jeszcze łatwiej podważyć.

Tymczasem naukowcy z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii twierdzą, że niniejszy problem rozwiązali. Przynajmniej w pewnym sensie, ponieważ w swej instalacji użyli nie autogazu, lecz wodoru. Mimo wszystko, ich opatentowany system pozwala ponoć przerobić dowolny silnik diesla tak, aby korzystał z gazu nawet w 86 proc., widocznie zmniejszając zarówno emisję szkodliwych substancji, jak i koszty.

Zielony wodór w każdym dieslu

Technicznie rzecz biorąc, system prof. Shawna Kooka, jak nazywa się główny autor projektu, zachowuje oryginalny wtrysk oleju napędowego. Przy czym wprost do cylindra dostarcza wodór. To jednak nic odkrywczego. Co zdaniem naukowców wyróżnia ich rozwiązanie, to w pełni autorski układ kontrolujący mieszankę, dzięki któremu widocznie ograniczona zostaje emisja szkodliwych tlenków azotu (a to było dotychczas głównym problemem napędów korzystających z wodoru). 

Jeśli po prostu dostarczysz wodór do silnika i pozwolisz mu się zmieszać z paliwem, uzyskasz drastyczny wzrost emisji tlenków azotu, co jest bezpośrednią przyczyną zanieczyszczenia środowiska i kwaśnych deszczów (...) W naszym systemie wykazaliśmy, że jeśli zróżnicujemy skład mieszanki w obrębie poszczególnych obszarów, emisja szkodliwych tlenków może zostać zmniejszona poniżej poziomu klasycznego silnika wysokoprężnego

– chwali się prof. Kook w opublikowanym abstrakcie.

Warto zauważyć, zdaniem uczonego modyfikacja ma jeszcze jedną zaletę. Mianowicie nie wymaga drogiego w produkcji wodoru o wysokiej czystości. Ma zadowalać się tym pozyskanym w procesie elektrolizy, czyli z wody, a przy tym i tak gwarantuje wzrost wydajności silnika sięgający 26 proc. Ostatecznie więc jednostka jest nie tylko bardziej ekologiczna, ale też tańsza w eksploatacji. I obejmuje to zarówno samochody, czy to osobowe czy ciężarowe, jak i napędzane silnikami wysokoprężnymi maszyny rozmaitych rodzajów.

NIestety, jak to często w przypadku nowatorskich projektów bywa, nie znamy najważniejszego – ceny przeróbki. Naukowcy nie chcą publicznie ujawniać, ile kosztował prototyp, a tym bardziej estymować konkretnych wartości na przyszłość. Wiemy tylko tyle, że prezentowana instalacja może trafić na rynek konsumencki, ale potrzebny jest do tego inwestor, w dodatku dysponujący odpowiednim zapleczem produkcyjnym. Poszukiwania chętnych trwają. Pytanie, czy coś z tego wyjdzie, pozostaje oczywiście otwarte.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: New Africa / Shutterstock

Źródło tekstu: UNSW, oprac. własne