DAJ CYNK

Klonują zmarłych. Jest na to coraz więcej chętnych

Bartek Grzankowski (Grzanka)

Nauka

Klonują zmarłych. Jest na to coraz więcej chętnych

Cyfrowe klony są coraz bardziej popularne. Tylko w Chinach rynek "cyfrowych ludzi" może być warty w przyszłym roku nawet 48 milionów juanów. Właśnie nadeszły żniwa w branży.

W Chinach 5 kwietnia to ważna data. Tak jak w Polsce zmarłych odwiedzamy na początku listopada, tak w Kraju Środka dzieje się to pół roku później. Przy okazji tego święta widać jednak nowy trend, który staje się coraz popularniejszy wśród Chińczyków. Wystarczy bowiem nawet 50 groszy, by internauci mogli stworzyć ruchomego awatara zmarłej osoby.

Powracają zza grobu

I choć te rozwiązania są dość proste, to jednak warto wiedzieć, że jest też drugi koniec tego zjawiska. Jest tam chociażby tajwański piosenkarz Bao Xiaobai, który wykorzystał sztuczną inteligencję do "wskrzeszenia" swojej 22-letniej córki. Potrzebował do tego jedynie nagrania audio i trochę czasu. W efekcie powstało wideo, w którym zmarła śpiewa życzenia urodzinowe dla swojej matki. 

Według jednego z szacunków wielkość rynku "cyfrowych ludzi" w Chinach była warta 12 miliardów jenów w 2022 roku i oczekuje się, że do 2025 roku wzrośnie czterokrotnie. W rozwoju branży pomaga między innymi szeroki rynek streamerów. Ale wśród firm działających po stronie AI też jest ciekawie. Przykładem może być przemówienie Tang’a Xiao'ou, założyciela firmy SenseTime. To jedna z wiodących chińskich firm zajmujących się sztuczną inteligencją. Przemówienie było o tyle ciekawe, że wygłosił je cyfrowy klon założyciela, który zmarł pod koniec ubiegłego roku.

Jak podaje portal The Guardian niektórzy sprzedawcy zdążyli już stworzyć około 600 takich pośmiertnych avatarów. Podobno rodziny są zadowolone. Martwi nie mają głosu. Ale może i spokoju też nie.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Shutterstock, TSViPhoto

Źródło tekstu: The Guardian