Policyjne kontrole nadal jeszcze wykazują szereg nieprawidłowości. Nie wszystkie platformy taksówkowe odcięły dostęp kierowcom bez polskiego prawa jazdy. Jak wygląda sytuacja na drogach?
Miał być koniec z dziką jazdą, w związku z nowymi przepisami, które weszły w życie 17 czerwca. Przypomnijmy, że nowe prawo wymaga, aby każda osoba zatrudniona do przewozu osób, legitymowała się polskim prawem jazdy. W związku z tymi obostrzeniami, część kierowców nie powinna już w ogóle świadczyć tego typu usług. Jak jest w rzeczywistości?
Według danych, co czwarty kierowca wozi pasażerów, nie posiadając odpowiednich uprawnień. Rzeczypospolita oraz portal money.pl ujawniły, że nie wszystkie firmy taksówkowe odcięły dostęp kierowcom bez wymaganego polskiego prawa jazdy. Największy problem z tym ma Uber. Firma tłumaczy się odmienną interpretacją przepisu - natychmiastową blokadę zastosowała wobec nowozatrudnionych osób, a na weryfikację pozostałych kierowców ma czas do 17 września.
Główny Inspektorat Transportu Drogowego nie zgadza się z taką interpretacją nowego prawa. Policyjne statystyki także ujawniają, że nadal wielu kierowców jeździ "nielegalnie". Na 65 kontroli przeprowadzonych w ubiegłym tygodniu, co czwarty kierowca nie posiadał wymaganego dokumentu.
W Warszawie, kontrole wykazały ponadto, że co dziesiąty kierowca nie posiadał w ogóle licencji na taksówkę. Zdarzały się także skrajne przypadki (całe szczęście jednostkowe), że kierowca jeździł bez licencji i bez polskiego prawa jazdy.
Przypomijmy, że nowe prawo odnośnie taksówek zostało opracowane jeszcze za czasów poprzedniego rządu. Miała to być odpowiedź na nadużycia, w tym przypadki molestowania, popełniane przez kierowców.
Zobacz: Rząd skontroluje kierowców. Stawią się osobiście
Zobacz: Uber i Bolt mają problem. Powodem nowe przepisy i obcokrajowcy
Źródło zdjęć: Shutterstock.com
Źródło tekstu: Rzeczpospolita, money.pl
