DAJ CYNK

Chińskie karty graficzne zaczynają zalewać sklepy

Przemysław Banasiak

Sprzęt

Chińskie karty graficzne zaczynają zalewać sklepy

W sklepach zaczęły pojawiać się karty graficzne AMD Radeon oraz NVIDIA GeForce pochodzące od chińskich marek. Budzą one spore podejrzenia.

 

Na rynku kart graficznych mamy aktualnie trzech głównych producentów - AMD, Intel oraz NVIDIA. To oni projektują GPU nowej generacji, które następnie wykorzystywane są przez firmy pokroju ASUS, MSI, GIGABYTE i inne w celu tworzenia autorskich modeli różniących się m.in. wyglądem, temperaturami i kulturą pracy.

Na rynku kart graficznych przybywa chińskich marek

Chociaż Czerwoni i Zieloni mają całkiem sporo większych i mniejszych partnerów, to ich pula jest raczej stała. Nowe firmy rzadko kiedy się pojawiają, a stare rzadko kiedy znikają - z pewnym wyjątkiem w zeszłym roku.

Jednak nagle na rynku amerykańskim pojawiło się całe zatrzęsienie kart graficznych od nieznanych producentów. Są to firmy chińskie, które nic nie mówią zachodniemu konsumentowi - np. 51RISC, Peladn, MLLSE. Do tej pory dostępne były tylko na AliExpress czy TaoBao, a teraz pojawiły się na Amazonie i Newegg.

Chińskie karty graficzne zaczynają zalewać sklepy

Firmy te wyrosły jak grzyby po deszczu w momencie załamania się rynku kryptowalut. Skupiały się do tej pory głównie na konsumentach z regionu APAC. Często mowa była o dość oryginalnych konstrukcjach, jak np. wyciągnie z laptopów układów GeForce RTX 3070 Ti i przerabianie na karty do komputerów stacjonarnych.

Jak na razie Chińczycy w USA sprzedają "normalne" modele, zgodne ze specyfikacją AMD czy NVIDII. Pod względem cen mamy rozstrzał - czasami jest nieco taniej, innym razem drożej. Przykładowo chiński 51Risc GeForce RTX 3070 jest o 40 dolarów tańszy niż markowy GIGABYTE GeForce RTX 3070 Eagle.

Chińskie karty graficzne zaczynają zalewać sklepy

Oczywiście jest tutaj sporo niewiadomych. Mogą to być odświeżone karty pokoparkowe, co zdarza się regularnie na AliExpress. Pytanie też jak będzie wyglądała gwarancja. Podejrzenia budzi fakt, że część z tych modeli wygląda identycznie (1 vs 2) i różni się naklejkami, jakby powstawały w jednej fabryce.

Na szczęście na razie podobnej sytuacji nie widać w Europie. Osobom zainteresowanym tego typu kartami zalecałbym zachowanie ostrożności. Nie zawsze warto oszczędzać 50, 100 czy nawet 200 złotych by później zostać z wadliwym produktem bez gwarancji. Najlepiej poczekać do pierwszych niezależnych recenzji.

Zobacz: Trwają pracę nad SSD o wydajności do 14 000 MB/s
Zobacz: Gracze nie są zainteresowani nowymi kartami AMD i NVIDII

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Tom's Hardware, Newegg, Lê Thành

Źródło tekstu: Tom's Hardware, oprac. własne