Nintendo Switch to jedyna konsola bieżącej generacji, na której sprzedaży producent zarabia bezpośrednio już od dnia premiery. Datowany na październik model OLED nie będzie pod tym względem gorszy, a nawet zarobi jeszcze więcej.
Polityka finansowa Nintendo jest wyjątkowo klarowna: każdy produkt musi zarabiać własnym sumptem. Nie jak u Sony czy Microsoftu, które potrafią dokładać do sprzętu, by liczyć na amortyzację inwestycji poprzez gry i usługi. Big N chce być na plusie z marszu i zasadniczo taki model działania od lat się sprawdza, więc nie inaczej jest oczywiście z całą rodziną konsol Switch.
Przekłada się to także na ceny w sklepach, które konkurencja stara się w miarę upływu czasu obniżać, podczas gdy Nintendo niekiedy wręcz z uporem maniaka utrzymuje stały poziom. I to nawet pomimo sukcesywnie spadających kosztów produkcji.
Zobacz: Nie Nintendo Switch Pro, lecz OLED. A teraz kubeł zimnej wody
Co więc nikogo dziwić nie powinno, spółka z Kioto już w dniu premiery zarobi także na nadchodzącym Switchu OLED. Pewną ciekawostką jest jednak to, że będą to pieniądze jeszcze większe niż dotychczas. Przy czym nie chodzi tylko o bezwzględną wysokość marży, ale także, a może przede wszystkim jej procentowy udział w końcowej cenie urządzenia.
Dziennikarz Takashi Mochizuki z Bloomberga, powołując się m.in. na analityków z DSCC, wylicza, że produkcja nowego wariantu konsoli jest zaledwie około 10 dol. droższa niż w przypadku pierwowzoru. Ekran marki Samsung ma być raptem o 3 dol. droższy od stosowanego obecnie IPS-a, a wartość podwojonej pamięci szacuje się na 3,5 dol. ekstra. Pozostała kwota to kosmetyka pokroju portu Ethernet w docku. Cały sprzęt tymczasem trafi na półki w cenie wyższej o 50 dol. Proporcję łatwo policzyć.
Przypomnijmy, Nintendo Switch OLED trafi na półki sklepowe 8 października tego roku. Zaoferuje przede wszystkim wyższej klasy ekran, ale też m.in. dwukrotnie więcej pamięci wewnętrznej, dopieszczone audio i zmodyfikowaną stopkę. W Polsce sugerowaną cenę detaliczną ustalono na 1649 zł, czyli około 300 zł więcej niż trzeba aktualnie zapłacić za wersję premierową.
Źródło zdjęć: Materiały prasowe Nintendo
Źródło tekstu: Bloomberg, oprac. własne