DAJ CYNK

Influencerzy są głupi. Oto namacalny dowód

Przemysław Banasiak

Sprzęt

Świat zwariował? Pamięci RAM DDR5 dla twórców treści

Wśród producentów sprzętu komputerowego widać nowy trend. Po sprzęcie "dla graczy" przyszła pora na podzespoły "dla twórców treści". Tym razem mowa o tajwańskich modułach RAM typu DDR5.

 

Pamięci RAM DDR5 to względnie świeży standard na rynku konsumenckim. Debiutował on pod koniec ubiegłego roku, wraz z premierą procesorów Intel Alder Lake-S. Korzystać z niego będą jednak również tegoroczne rodziny, czyli Intel Raptor Lake-S oraz AMD Ryzen 7000.

TeamGroup T-Create mają kusić stonowanym wyglądem

Moduły DDR5 względem DDR4 cechują się wyższymi taktowaniami, a więc i wyższą wydajnością w grach i programach. Do tego pracują przy niższym napięciu, co oznacza niższy pobór mocy, a więc dłuższy czas pracy na jednym ładowaniu w przypadku urządzeń mobilnych. Ich słaba strona to wysokie opóźnienia.

W sklepach jest już całe zatrzęsienie różnych serii pamięci RAM DDR5 od naprawdę wielu producentów. TeamGroup postanowił jednak rozszerzyć swoje portfolio w dość niestandardowy sposób. Tajwańczycy zapowiedzieli moduły nowej generacji dla... twórców treści. Nazwano je T-Create.

Mowa o propozycjach SO-DIMM (do laptopów) oraz DIMM (do komputerów stacjonarnych), które zaoferują pojemność 16, 32 lub 64 GB. Taktowania mają wynosić do 5600 MHz, ale dokładne opóźnienia nie zostały zdradzone. Tak czy siak nie jest to topowa wydajność. Moduły dla entuzjastów oferują już ponad 6000 MHz.

Świat zwariował? Pamięci RAM DDR5 dla twórców treści

W przypadku napięć producent mówi o 1,1 V, ale dotyczyć to będzie zapewne tylko najwolniejszych modeli. DDR5 w celu osiągnięcia wyższych zegarów i niższych timingów tak jak i poprzednie generacje potrzebują podniesienia napięcia. Przy 5600 MHz powinno to być około 1,2 - 1,25 V.

Co więc wyróżnia TeamGroup T-Create prócz nazwy? Trudno powiedzieć, podobno mowa o stonowanym wyglądzie. I faktycznie brak tutaj RGB LED, a radiator jest prosty i niemal całkowicie czarny. Ale czy to wystarczy? Osobiście zaczynam zauważać, że sprzęty "dla twórców treści" to nowy "gaming". Innymi słowy zwykły marketing i szukanie "jelenia" do wydania więcej pieniędzy niż normalnie.

Inna sprawa, że jeśli ktoś w marketingu to przepuścił, najwyraźniej ma podstawy, by sądzić, że wykreowana narracja się sprawdzi. 

Zobacz: Rosja znów zachciała być potęgą. Wyszło jak zawsze
Zobacz: Tajwańczycy ulepszą Twój internet. Rozwiązanie jest śmiesznie małe

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: TeamGroup

Źródło tekstu: oprac. własne