DAJ CYNK

Dyskietki wiecznie żywe. Nadszedł czas, by je wywalić

Piotr Urbaniak (gtxxor)

Wydarzenia

Dyskietki wiecznie żywe. Nadszedł czas, by je wywalić

Japonia ma dość klasycznych dyskietek komputerowych, których to jednak, z uwagi na obowiązujące prawo, cały czas musi używać.

Mogłoby się wydawać, że dzisiejsza Japonia, jako ojczyzna m.in. superszybkich pociągów czy automatycznych toalet, to już nie Kraj Kwitnącej Wiśni, lecz kwitnącej technologii. Nikt więc raczej nie byłby zaskoczony, gdyby w tokijskich urzędach zasiadały humanoidalne roboty, gromadzące archiwa w pamięci holograficznej. Tylko, to akurat nijak się ma do panującej rzeczywistości.

Japonia, z sobie tylko znanych przyczyn, kurczowo trzyma się archaicznego prawa, które wymusza przechowywanie dokumentów, nawet tych nominalnie cyfrowych, w formie fizycznej. W rezultacie ten z jednej strony bardzo nowoczesny kraj, z drugiej - ugina się pod naporem archaizmów takich jak płyty CD, a nawet dyskietki 3,5 cala.

Japonia idzie na wojnę. Z dyskietkami

Szef resortu cyfryzacji, Taro Kono, zadeklarował, że chce to zmienić. Jak bowiem wyliczył podczas V Konferencji Konceptualnej Cyfrowego Społeczeństwa Japonii, gdzie poruszane są kwestie cyfryzacji usług publicznych, ponad 1900 procedur administracyjnych wymaga fizycznego nośnika. Tymczasem zdaniem polityka bez większych trudności mogłyby być one realizowane w procesie online.

- Gdzie w ogóle w dzisiejszych czasach można kupić dyskietki? - pytał gorączkowo minister, cytowany przez Bloomberga. Co przy tym kluczowe, ponoć wystąpienie to spotkało się z jednogłośną aprobatą premiera Fumio Kishidy, który również dostrzega problem niedzisiejszych standardów pracy urzędów.

Sprawa jednak nie jest prosta. Mimo iż japońskie Sony wstrzymało produkcję dyskietek już w 2011 roku, lokalne prawo ma cały szereg niedostatków, z kwiatkami pokroju braku definicji chmury na czele. Chcąc uzupełnić kodeks, utworzono specjalną grupę zadaniową, ale jak na razie efektem jej prac jest wyłącznie prezentacja potwierdzająca poszczególne braki.

Przy czym zmiana nawyków, choć pozornie oczywista, wcale nie jest spacerkiem przez płotki. Przekonał się o tym Departament Obrony USA, który dyskietki ostatecznie porzucił dopiero w 2019 roku. Po kilku latach zapowiedzi. Wprawdzie obronność to nieco inna para kaloszy niż typowa biurokracja, wymagająca jeszcze dokładniejszej analizy ryzyka, ale mimo wszystko pewien punkt odniesienia mamy.

Minister Kono pozostaje pewny swego. Mało tego, ambitnie zapowiada nawet platformę usług elektronicznych, roboczo zwaną MyNumber. Z zapowiedzi rysuje się coś na kształt znanej Polakom doskonale aplikacji mObywatel, czyli agregatora dokumentów, w połączeniu z systemem ePUAP, który, jak wiadomo, odpowiada za kontakt z jednostkami administracji publicznej. I może to zabrzmi nieco zabawnie, ale dla Japonii szykuje się naprawdę duży skok technologiczny.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Hello, I am Nik / Unsplash

Źródło tekstu: Bloomberg, oprac. własne