Unia Europejska bierze się za greenwashing. Przyjęto projekt dyrektywy, która ma zwalczać pseudoekologiczny marketing.
Wiele firm, w tym także technologicznych, często chwali się ekologicznym podejściem czy projektami, które mają mieć korzystny wpływ na środowisko. Najczęściej są one mocno wybiórcze, a na dodatek przemilczają realny wpływ na otaczający nas świat. Nie ma to większego znaczenia, bo przecież brzmi dobrze. Nazywamy to greenwashingiem i Unia Europejska chce z tym walczyć.
Parlament Europejski poparł nową dyrektywę, która ma celu walkę ze zjawiskiem greenwashingu. Do wprowadzenia przepisów jeszcze daleka droga, bo konieczne będą jeszcze negocjacje między Unią i państwami członkowskimi, ale wszystko zmierza właśnie w tym kierunku.
Parlament Europejski zajął odważne stanowisko przeciwko wprowadzającemu w błąd greenwashingowi. Jest to kluczowy krok w ochronie praw konsumentów i zapewnieniu im możliwości dokonywania świadomych wyborów na korzyść prawdziwie zrównoważonych produktów.
- skomentowała sprawą Miriam Thiemann, aktywiska Europejskiego Biura Ochrony Środowiska.
Zatwierdzony mandat negocjacyjny przede wszystkim wprowadza zakaz stosowania pewnych ogólnych stwierdzeń, jeśli producent nie jest w stanie ich udowodnić. Chodzi między innymi o określenia typu: przyjazdy dla środowiska, neutralny dla klimatu, eko czy biodegradowalny. Dodatkowo zakazane będzie mówienie o całym produkcie, jeśli twierdzenia są prawdziwe tylko w odniesieniu do jego części.
Unia Europejska wypowiada też wojnę celowemu postarzaniu produktów. Zakazane ma być takie ich konstruowanie, aby ograniczać żywotność. Poza tym Europejczycy mają być informowani o ewentualnych ograniczeniach co do naprawy towarów i to jeszcze przed zakupem. Dlatego też może powstać nowa etykieta gwarancyjna, która będzie zawierać takie informacje.
Zobacz: Samsung dba o środowisko? Tak jakby
Zobacz: Intel stworzył zielony komputer. W 90% nadaje się do recyklingu
Źródło zdjęć: Shutterstock
Źródło tekstu: Dziennik Gazeta Prawna, Teraz Środowisko