DAJ CYNK

Stadler straci miliony. Wszystko przez durny błąd

Michał Świech

Wydarzenia

Stadler traci wygrany przetarg przez podpis elektroniczny durny błąd

Czasami wielkie pieniądze przelecą komuś koło nosa przez naprawdę durny błąd. Teraz przekonał się o tym Stadler Rail - jeden z największych producentów pociągów na świecie.

Wielkie korporacje to i wielkie pieniądze, nikogo nie trzeba o tym przekonywać. Tam jednak też siedzą tylko ludzie i potrafią oni stracić grube pieniądze przez naprawdę absurdalne błędy.

Teraz spotkało to szwajcarskiego Stadlera. To firma całkiem dobrze znana w Polsce. Szwajcarzy mają w Polsce fabrykę w Siedlcach, a jej pociągi jeżdżą w różnych regionach Polski.

Pociągami typu FLIRT jeżdżą pasażerowie Kolei Śląskich, Kolei Mazowieckich, Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej i PKP Intercity. Tramwaje Tango jeżdżą z kolei w Krakowie. Zdawałoby się, że tak duża firma nie zrobi tak dużego błędu jak użycie podpisu elektronicznego zamiast tradycyjnego na umowie.

Przyzwyczailiśmy się dzięki elektronicznej administracji, ze dużo rzeczy można tak załatwić. Niestety - nie wszędzie i nie wszystko. Austriacki sąd na wniosek konkurencyjnego Alstomu uznał, że podpis elektroniczny dyskwalifikuje Stadlera i jego pociągi KISS.

Tym samym trwający dwa lata przetarg Kolei Austriackich na od 60 do 186 pociągów został unieważniony. Jak donosi Rynek Kolejowy Austriacy będą go musieli powtórzyć. Stadler tłumaczy, że używał już podpisu elektronicznego pod dokumentami setki razy, w tym w Austrii. 

Zobacz: Huawei i Vodafone zbudują prywatną sieć 5G w węgierskim terminalu kolejowym
Zobacz: mObywatel teraz z biletami kolejowymi

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: pexels

Źródło tekstu: rynek kolejowy, wł