Rezygnując z przechowywania historii lokalizacji w chmurze, Google zabił klina służbom – zauważa „Hindustan Times”. Nie udostępni im wszak danych, których fizycznie nie ma.
Przypomnijmy, Mapy Google w końcu doczekały się zmiany, w ramach której historia lokalizacji nie będzie już zapisywana w chmurze Google, a wyłącznie w pamięci urządzenia.
Mało tego, gdyż nawet kopie zapasowe tworzone przez użytkownika mają być szyfrowane tak, by nikt poza właścicielem nie mógł uzyskać do nich dostępu.
Patrząc pod kątem prywatności, jest to niewątpliwie doskonała informacja, jednak nie każdy taką opinię podziela.
Dziennik „Hindustan Times” zwraca uwagę, że z dużą dozą prawdopodobieństwa wśród niezadowolonych pojawią się policjanci, jak również inni stróże prawa.
Jak przekonuje źródło, dotychczas historia lokalizacji była przez funkcjonariuszy rozmaitych służb wykorzystywana bardzo chętnie i to nie tylko wobec podejrzanych w danej sprawie.
Przytoczono raport „Bloomberg Businessweek”, w myśl którego w Stanach Zjednoczonych zapytania o ujawnienie danych z Google Maps były adresowane na porządku dziennym.
Żeby nie być gołosłownym, szerokim echem odbiła się swego czasu sprawa niejakiej Latice Fisher z 2018 roku. Kobieta została oskarżona o morderstwo drugiego stopnia po tym, jak zgłosiła urodzenie martwego dziecka, a prokuratura dokopała się właśnie do danych z Google.
Miały one świadczyć o poszukiwaniu pigułek aborcyjnych i odwiedzeniu licznych aptek w dniach poprzedzających zdarzenie.
Na kwestię udostępniania wrażliwych danych służbom rządowym zwrócił ostatnio uwagę także amerykański senator Ron Wyden. Google nie zaprzeczył, a właściwie to wprost przeciwnie – zwrócił uwagę na potrzebę uregulowania tej kwestii.
Czy w takim wypadku zmiany w Mapach stanowią pokłosie interwencji polityka, nie wiadomo. Ale faktycznie, można przyznać, że służbom będzie teraz trudniej.
Źródło zdjęć: Shutterstock / Oleksandr Lutsenko
Źródło tekstu: HT, Bloomberg, oprac. własne
