DAJ CYNK

Mapy Google pod ostrzałem. Lepiej usuń, mówi prokuratura

gtxxor

Aplikacje

Mapy Google pod ostrzałem. Prokuratura ma konkretny zarzut

– Google zwodniczo przekonuje konsumentów, że mają oni kontrolę nad sposobem gromadzenia i wykorzystywania ich lokalizacji – grzmi prokurator generalny stanu Waszyngton, Bob Ferguson, zapowiadając wniesienie tej sprawy na wokandę.

O tym, że Google gromadzi dane o lokalizacji, wykorzystując je później w reklamie kierowanej, nikogo uświadamiać nie trzeba. Za to sposób, w jaki robi to spółka z Mountain View jest zdaniem Fergusona zbyt zawoalowany. Prokurator zarzuca, że firma, mimo teoretycznej możliwości zablokowania śledzenia, stosuje szereg pokrętnych praktyk, by ostatecznie wymagane zgody uzyskać.

Bez względu na to, czy użytkownik działa świadomie czy nie – a jak zostało zasugerowane, nieświadomość jest tutaj sytuacją wręcz pożądaną.

Dane lokalizacji są niezwykle osobiste dla konsumentów (...) Ta informacja ujawnia najważniejsze szczegóły naszego życia, a Google odmawia możliwości wyboru, czy może śledzić poufne dane w celu osiągnięcia zysku. Robi to nawet po tym, jak konsumenci wycofali zgodę. To nie tylko nieuczciwe, to także niezgodne z prawem

– tłumaczy Bob Ferguson na swym blogu.

Zasadniczych zarzutów jest kilka. Przede wszystkim wypunktowany zostaje swoisty rozłam pomiędzy opcjami telemetrycznymi Historia lokalizacji oraz Aktywność w internecie i aplikacjach. Pierwsza teoretycznie służy do personalizacji map i rekomendacji w nich zawartych, druga z kolei zdaje się być generyczną funkcją reklamową, ale to tylko pozory.

Jak zauważa prawnik, powołując się na artykuł Associated Press z 2018 roku, aby uniknąć śledzenia lokalizacji, należy zablokować oba te parametry. Blokada tylko jednego z nich niczego nie daje, choć istotnie użytkownik może zyskać fałszywe przekonanie, że uporał się z niechcianym szpiegiem.

Przy czym – tu kolejny zarzut – Ferguson punktuje, że w przypadku smartfonów z Androidem całkowite wyłączenie śledzenia lokalizacji jest praktycznie niemożliwe. Google bowiem radzi sobie w takich sytuacjach analizując przybliżoną lokalizację po numerze IP.

A do tego dochodzą jeszcze nachalne w oczach oskarżyciela monity o przyznanie uprawnień w aplikacjach, z Mapami Google na czele. . 

Miliardy dolarów z reklamy kierowanej

Zgodnie z przedstawionymi liczbami, w 2020 roku Google zarobił na reklamie kierowanej blisko 150 mld dol., generując jednak przy tym setki tysięcy naruszeń lokalnych przepisów o ochronie konsumenta. Za każde z nich biuro prokuratora domaga się 7,5 tys. dol. kary.

Ponadto, Ferguson żąda natychmiastowej zmiany modelu reklamowego i bezpowrotnego usunięcia dotychczas zgromadzonych danych o lokalizacji, innym sugerując tymczasowe zaprzestanie korzystania z wszelkich usług Google i usunięcie w miarę możliwości jego aplikacji. 

Pytanie, czy ma szanse wygrać z megakorporacją. Cóż, już przynajmniej dwukrotnie mu się to udawało.

W czerwcu minionego roku Google, oskarżany o naruszenie stanowej ustawy o ujawnianiu budżetów kampanii wyborczych, zapłacił stanowi Waszyngton niespełna 424 tys. dol. kary, a trzy lata wcześniej 217 tys. dol. za to samo przewinienie.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Shutterstock (Thomas Deco)

Źródło tekstu: Bob Ferguson, oprac. własne