DAJ CYNK

Mapy Google zabójczo zwodnicze. Kolejny kierowca dał popis

Piotr Urbaniak (gtxxor)

Aplikacje

Zabójcze Mapy Google. Kolejny kierowca dał popis

Kierowca Toyoty Fortuner wjechał do rzeki po tym, jak Mapy Google zasugerowały mu jazdę prosto mimo braku przejazdu. To nie pierwszy taki przypadek, ale sprawił, że debata nad bezpieczeństwem nawigacji rozgorzała na nowo.

Wypadki spowodowane nadmiernym zaufaniem do wskazań nawigacji nie są niczym nowym. Kierowcy, przyzwyczajeni do jazdy na GPS-ie, na potęgę zapominają o patrzeniu na drogę. Jeśli siatka ulic ulegnie zmianie, albo z jakiegoś powodu aplikacja dysponuje błędnymi danymi, to nieszczęście gotowe.

W czwartek 19 maja na własnej skórze przekonali się o tym kolejni ludzie. Konkretniej, mężczyzna w indyjskiej Kerali, a także trójka jego pasażerów. Zawierzając Mapom Google, prowadzący toyotę wypadł poza drogę, co zakończyło się lądowaniem w pobliskiej rzece. Na szczęście pechowcy odnieśli tylko powierzchowne obrażenia, a sam pojazd został szybko wyciągnięty, ale to nie zamyka sprawy.

Seria niefortunnych zdarzeń

Dziennikarze serwisu motoryzacyjnego CarToq zauważają, że w samym tylko 2021 roku podobnych przypadków odnotowano znacznie więcej. Niektóre z nich zakończyły się tragicznie. 

Znamienny przykład stanowi historia pewnego 34-latka, który wjechał na nieistniejący, a właściwie zalany most w mieście Ahmednagar w Akole. Cztery miesiące wcześniej otworzono znajdującą się nieopodal tamę Pimpalgaon i przeprawa przestała funkcjonować, jednak nie zostało to uwzględnione w Mapach Google. 

Poszkodowany niestety utonął, a Google India oraz lokalne władze zaczęli przerzucać się oskarżeniami. Przy czym okazało się, że i jedni, i drudzy nie uwzględniają dostatecznie zmian w infrastrukturze drogowej w porze deszczowej. Spółka istotnie nie modyfikuje swych Map, ale ze strony drogowców również zabrakło jakichkolwiek ostrzeżeń, choćby tak oczywistych jak znaki. 

Dodajmy, według stowarzyszenia John Muir Trust, które specjalizuje się w ochronie i monitorowaniu szkockich gór, Mapy Google stanowią też zagrożenie dla turystów pieszych. Jak oceniono, często wskazują potencjalnie niebezpieczne szlaki.

Pytanie: co z tym dalej zrobić?

Nie ukrywajmy, sprawa nie jest prosta. O ile można mieć pretensje do Map Google, że bywają dalekie od ideału, o tyle kierowca skupiony na ekranie smartfonu, nie drodze, bez wątpienia do mistrzów w swym fachu również nie należy. Wątpliwe jest zaś, czy należy winić jakiegokolwiek producenta za nieumiejętne korzystanie z jego narzędzi.

Równie dobrze do wypadku może prowadzić korzystanie z nieaktualnej mapy w klasycznym formacie. Tymczasem nie bez kozery kodeks ruchu drogowego w kolejnych krajach, w tym w Polsce, restrykcyjnie ogranicza użytkowanie smartfonów w czasie jazdy.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Shutterstock (AngieYeoh)

Źródło tekstu: CarToq, oprac. własne