DAJ CYNK

Google wprowadza nowość do nawigacji. Wielu kierowców się wystraszy

Mieszko Zagańczyk

Aplikacje

Google nie pogrzebał całkiem Waze – niegdyś popularnej nawigacji, która w ostatnich latach usunęła się nieco w cień, ustępując miejsca Mapom Google. Teraz w Waze debiutuje nowa funkcja ostrzegania o historii wypadków.

Waze, czyli społecznościowa nawigacja od ponad dekady należąca i rozwijana przez Google, nie ma ostatnio dobrej passy. Aplikacja traci swój wyjątkowy charakter na rzecz Map Google i coraz częściej się mówi, że amerykański gigant celowo minimalizuje znaczenie Waze i dąży do zamknięcia tej usługi.

Waze: historyczne dane o wypadkach i sztuczna inteligencja

Google jednak temu zaprzecza, a dziś na blogu giganta pojawiła się informacja o nowości, która właśnie debiutuje w Waze. Chodzi o alerty o niebezpiecznych miejscach wysyłane na podstawie historycznych danych o wypadkach. Aplikacja połączy takie dane z aktualnymi informacjami jak natężenie ruchu, zdarzenia na trasie czy rodzaj drogi i wspierając się pomocą sztucznej inteligencji, w razie potrzeby ostrzeże o zagrożeniu wypadkiem. Liczba komunikatów ma być ograniczana do niezbędnego minimum – nie zobaczy ich więc kierowca, który stale jeździ po tej samej trasie, dzięki czemu ostrzeżenia nie będą go rozpraszać. Również niewielki ruch na drodze spowoduje, że alert nie będzie wyświetlany.

Twórcy Waze przekonują, że funkcja alertów o historii wypadków przyczyni się do poprawy bezpieczeństwa. Codziennie prawie 3700 osób na całym świecie ginie w wypadkach na drogach, a użytkownicy aplikacji Waze zgłaszają takie zdarzenia co dwie sekundy. Nowe ostrzeżenia zdaniem Google pozwolą zmniejszyć ich liczbę.

W Polsce to już było. Skutek może być odwrotny...

Choć funkcja alertów z historycznymi danymi o wypadkach wydaje się ciekawym uzupełnieniem spływających na bieżąco ostrzeżeń o aktualnych zdarzeniach na drogach, efekt jej działania może być odwrotny od oczekiwanego. W Polsce przez wiele lat na drogach ustawiane były tablice informujące o „czarnych punktach”, gdzie często dochodziło do wypadków. Na tablicach pod ogromnym znakiem X podawana była liczba zabitych i rannych

Program się nie sprawdził, bo kierowcy, zamiast zwalniać i zwiększać czujność, często reagowali całkiem odwrotnie. Z badań GDDKiA wynikało, że średnio 1/3 kierowców przyspieszała, widząc takie tablice, a blisko 40 procent w ogóle je ignorowało. Co więcej, w niektórych miejscach odsetek przyspieszeń był znacznie większy. W jednym z czarnych punktów na trasie Warszawa-Katowice aż 85 proc. kierowców mocniej naciskało na gaz, widząc tablice ostrzegawcze. Kierujący pojazdami chcieli w ten sposób jak najszybciej opuścić niebezpieczny odcinek.

Z opisu na blogu Google wynika, że nowa funkcja w Waze ma być bardziej subtelna, pozostaje więc mieć nadzieję, że kierowcy nie będą reagować na nowe alerty, jak Polacy na „czarne punkty”.

Zobacz: Mapy Google z genialną zmianą. Dziwne, że dopiero teraz
Zobacz: Mapy Google przymusem? Użytkownicy chcą walczyć

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Shutterstock, Google

Źródło tekstu: Google, opracowanie własne