DAJ CYNK

Polacy polubili donosy przez aplikację. Są pierwsze efekty

Piotr Urbaniak (gtxxor)

Aplikacje

Aplikacja do donoszenia działa. Polacy chętnie dzielą się wiedzą

Krajowa Mapa Zagrożeń Bezpieczeństwa (KMZB), wprowadzona przez policję na początku 2022 roku, rzeczywiście działa. 

Krajowa Mapa Zagrożeń Bezpieczeństwa (KMZB) to aplikacja internetowa, którą policja po raz pierwszy oficjalnie zaanonsowała na początku 2022 roku. Celem, jak wówczas przekonywano, miało być ułatwienie komunikacji społeczeństwa ze służbami.

Czy projekt odniósł pożądany skutek, nie wiadomo. Zyskujemy za to obrazowy dowód na to, że przynajmniej część zgłoszeń z KMZB jest faktycznie weryfikowanych. Jedno z nich doprowadziło 18 kwietnia do zatrzymania 38-letniego mężczyzny z Olsztynka w woj. warmińsko-mazurskim.

Jak donosi „Gazeta Olsztyńska”, policja odwiedziła mężczyznę krótko po tym, jak anonimowy informator naniósł na mapę informację o możliwej plantacji marihuany na posesji. Podejrzenia się potwierdziły.

Na miejscu znaleziono m.in. 55 krzewów konopii, sprzęt służący do uprawy i ponad 10 gramów gotowego suszu. Właściciel został niezwłocznie zatrzymany, a za uprawę konopii innych niż włókniste i posiadanie znacznej ilości narkotyków grozą mu 3 lata pozbawienia wolności.

Jest to zarazem jeden z pierwszych udokumentowanych przypadków, w których policja otwarcie chwali się wykorzystaniem KMZB. 

Widać, że przez obywateli system odwiedzany jest dość chętnie, gdyż aktualnie znajduje się w nim kilkanaście tysięcy zgłoszeń z całej Polski. Dominują wprawdzie kwestie infrastrukturalne i komunikacyjne, takie jak narzekanie na złą organizację ruchu czy raporty o piratach drogowych, ale jednak.

Kwestią otwartą pozostawało, jak jest z obsługą takich zgłoszeń. W obrębie samej mapy policja chwali się bowiem jedynie całkowitą liczbą interwencji, nie zdradzając źródła pozyskania danych. Ale przypadek z Olsztynka dobitnie wykazuje, że KMZB nie jest tylko atrapą.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Grand Warszawski / Shutterstock

Źródło tekstu: Gazeta Olsztyńska, oprac. własne