DAJ CYNK

Google Maps mają problem. Zażądano, aby zniknęły

Piotr Urbaniak (gtxxor)

Aplikacje

Google Maps pod ostrzałem. Konkurencja domaga się ich usunięcia

Czy Mapy Google zawdzięczają swój sukces praktykom monopolistycznym, a przejęcie Waze posłużyło wyłącznie temu, by owy trend wzmocnić? 

Ani Google Maps, ani przejęte w 2013 roku Waze, czyli druga spośród należących do Google usług mapowych, nie są na Androidzie jedyne. Wprost przeciwnie – alternatyw mamy na pęczki, czy to płatnych czy darmowych. Sęk w tym, że pod względem popularności żadna z nich nie potrafi choćby marginalnie zagrozić dwójce liderów. Rodzi się pytanie, z czego wynika taki trend, a zdaniem prawników reprezentujących kalifornijską firmę marketingową Big Dream Media Inc. odpowiedź jest prosta. Brzmi: praktyki monopolistyczne

Pozew, złożony w środę w Sądzie Okręgowym Stanów Zjednoczonych dla Północnego Okręgu Kalifornii, kwestionuje zarówno politykę produktową Google, jak i umowę dotyczącą przejęcia Waze. Dodajmy, tę drugą ostatnio zdecydowano się przeanalizować powtórnie, co zapewnie miało niemałe znaczenie dla niniejszego powództwa. 

Jak zarzucono, 81 proc. rynku usług mapowych, które aktualnie należy do Google, zostało przejęte w sposób niezgodny z zasadami uczciwej konkurencji. Google miał z pełną świadomością oferować swoje mapy za darmo, by zysk czerpać z gromadzonych danych. Nie tylko w samej aplikacji Google Maps, lecz przekrojowo w całym ekosystemie, a więc na przykład także na YouTubie czy w wyszukiwarce. To finalnie, według prawników Big Dream, wymusiło na programistach stosowanie rozwiązań tylko jednej marki – Google.

Przy czym o ile Mapy Google są darmowe dla konsumentów, o tyle deweloperzy za możliwość wykorzystania ich API muszą już płacić, i to niemałe sumy. Z przedstawionych danych wynika, że od momentu przejęcia Waze w 2013 roku ceny podskoczyły 14-krotnie

Mapy Google mają zniknąć z nowych smartfonów

Dream Big Media Inc. zachęca innych deweloperów map, którzy poczuli się wskutek działań Google poszkodowani, do dołączenia do pozwu zbiorowego. Zamierza wnioskować o zadośćuczynienie w wysokości trzykrotności poniesionych strat dla każdego z nich, a ponadto o sądowy nakaz wdrożenia mechanizmu opcji alternatywnych, pozwalający każdemu użytkownikowi w prosty sposób wybrać domyślną aplikację usługową danego typu. Tak, jak teraz po wyrokach TSUE wybiera się przeglądarkę. Bez fabrycznej instalacji na żadnym urządzeniu.

Rzecz jasna, Google nie zgadza się z taką oceną i zapowiada walkę o swoje racje. Jak twierdzi rzecznik prasowy spółki, cytowany przez dziennik Bloomberg Law, programistów nikt do niczego nie zmusza, a wysoka pozycja produktów firmy z Mountain View wynika wprost z ich wysokiej jakości.

Programiści decydują się na korzystanie z Google Maps Platform spośród wielu opcji, ponieważ uznają, że dostarcza ona przydatnych informacji wysokiej jakości (...) Oprócz Google Maps Platform mogą też bezpłatnie korzystać z innych usług mapowych — i wielu z nich korzysta

– komentuje biuro prasowe Google w USA.

Czy Mapy Google wyjdą z tej batalii zwycięsko, nie wiadomo. Za to wiemy, że nie jest to pierwszy przypadek, w którym Alphabet Inc., spółka macierzysta Google, stanie przed sądem w związku ze swymi usługami mapowymi. W styczniu bieżącego roku pozew przeciwko przedsiębiorstwu wystosował prokurator generalny Waszyngtonu, Bob Ferguson, który zwrócił uwagę na mętne tłumaczenia dotyczące zbierania danych o lokalizacji.

Z kolei Departament Sprawiedliwości USA wyjaśnia w tej chwili, czy nie dochodzi do nadużyć w kwestii forsowania Asystenta Google poprzez jego wymuszoną obecność w najpopularniejszych aplikacjach.

Zobacz: Mapy Google pod ostrzałem. Lepiej usuń, mówi prokuratura

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Shutterstock (Angie Yeoh)

Źródło tekstu: Bloomberg, oprac. własne